środa, 10 lipca 2013

Rozdział 2


 Po zapoznaniu się z domownikami syn Jackob'a - Michael zaprowadził mnie do tymczasowego pokoju. Chłopak był blondynem, miał dziecięce rysy i cały czas poprawiał grzywkę.
 Otworzył drzwi na piętrze i gestem nakazał, abym wszedł. W pokoju ściany miały kolor jasnej zieleni, w rogu stało łóżko, na przeciwko drzwi było okno, a pod nim biurko, po lewej stronie szafa i  jakiś regał. Na ciemnych panelach leżał mały puchaty dywan.
- To był kiedyś pokój mojej siostry. - powiedział spuszczając wzrok i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
 Ciężko opadłem na łóżko i wtuliłem twarz w białą poduszkę. Podróż była męcząca, więc nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
 
Stałem po środku sceny, wokół mnie kręcili się chłopcy i śpiewali jakąś piosenkę, ale ja kompletnie nie znałem tekstu. Nagle oni zamilkli i zaczęli się we mnie wpatrywać. Nie wiedziałem co mam zrobić, nie mogłem się ruszyć, ani nic powiedzieć. Byłem bezradny.
 Wszyscy zaczęli się śmiać, chłopcy, fani, nawet ekipa. Zostałem wyśmiany przez wszystkich. Jakimś dziwnym trafem udało mi się ruszyć i zbiegłem ze sceny. Nie mogłem znaleźć wyjścia z budynku. Błąkałem się po nim, a na korytarzach było pełno ludzi, którzy śmiali się ze mnie.
 Nagle zobaczyłem ją. Dziewczyna o ciemnych włosach i czekoladowych oczach ubrana w zwykłe szorty, białą bokserkę i koszulę w kratę wyciągnęła do mnie rękę. Bałem się do niej podejść. Nie chciałem zostać wyśmiany. Gdy już nasze dłonie prawie się zetknęły obudziłem się.

 Potrząsnąłem głową siadając na łóżku. Zerknąłem na ciuchy i podszedłem do walizki. Wyjąłem z niej jakieś szare spodnie dresowe i ciemną koszulkę. Odnalazłem łazienkę i wziąłem prysznic. Gdy zszedłem na dół zastałem tam Michael'a, Naomi - jego mamę i jakiegoś chłopaka.
- Dzień dobry. - przywitałem się.
- Ohh Harry. Siadaj. Zaraz zrobię ci śniadanie. - powiedziała kobieta.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. - szybko zaprzeczyłem. Nie chciałem, żeby pomyślała o mnie jak o rozpieszczonym bachorze. Moje protesty jednak nie pomogły i po dość długim monologu, że w kuchni rządzi Naomi zrezygnowałem. Zjadłem przygotowane kanapki i podziękowałem, co spotkało się z kolejnym monologiem, abym nie mówił per "Pani" tylko Naomi.
 Wszedłem do salonu, gdzie siedziała dwójka chłopaków i jakaś dziewczyna. Musiała dołączyć, gdy jadłem. Nie wiedziałem jak się zachować. Na szczęście Mike widząc moją niepewność wskazał na fotel. Usiadłem na nim.
- Bliźniaki poznajcie Harry'ego. Harry to Lily i Leo, wredne, małe gnomy. - powiedział, a ja się zaśmiałem. Ta dziewczyna była taka śliczna. Jej długie ciemne włosy kaskadami spadały na ramiona, a ciemne oczy błyszczały, na ustach gościł śliczny uśmiech. Chłopak miał ciemniejsze włosy, ale jego oczy były tego samego koloru co oczy dziewczyny.
- Miło mi was poznać. - powiedziałem nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Nam też. - powiedział chłopak.
- Zamierzamy obejrzeć po raz 24728352095293759823 Dom woskowych ciał. Piszesz się ? - zapytał Mike. Kiwnąłem głową na tak. Nie lubiłem horrorów, ale myśl, że dziewczyna będzie obok i będę mógł na nią patrzeć dziwnie mnie podbudowała. Leo wstał i zasłonił rolety, a Mike puścił film.
 Gdy film się rozkręcił dało się słyszeć tylko nasze komentarze i głośne śmiechy. Zawsze gdy z chłopakami oglądaliśmy film panowała zupełna cisza, a tutaj było zupełnie inaczej, tutaj każda scena była przez nich komentowana, a z czasem ja też się włączyłem.
- Patrz ! Ma w sobie taki pręt czy kołek, nie wiem... Ale w każdym razie o co to za film !? Ludzie łamią sobie wystającą część pręta czy kołka z ciała i idą dalej ? Hahaha !!! - dziewczyna wybuchła śmiechem, a my z nią. Byłą łudząco podobna, do tej z mojego snu. Te oczy, włosy i uśmiech.
 Kilka minut później w pomieszczeniu znów rozbrzmiał nasz śmiech. Po filmie, który zamiast horrorem okazał się być komedią ja i Mike poszliśmy się przebrać, bo Leo miał nam coś pokazać. Założyłem szorty i jakąś białą koszulkę i wyszedłem z pokoju. Przed wyjściem założyłem moje trampki i znalazłem się na dworze. Wszyscy już byli.
 Zdziwiłem się, gdy znaleźliśmy się w jakiejś starej fabryce, ale jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że tam była rampa. Leo wziął deskorolkę z jakiejś szafy i wszedł na rampę.
- Leo, jak się zabijesz, to cię zabiję! - zawołała dziewczyna, a ja się zaśmiałem, podobnie jak Leo i Mike
- Nie patrzę. - pisnęła i wtuliła się w mój tors. Zaśmiałem się i objąłem ją. Serce zaczęło mi szybciej bić, a na usta wpłynął uśmiech. Leo zrobił kilka sztuczek, które nie powiem, zrobiły na mnie wrażenie.
- Jeździsz ? - zapytał mnie schodząc.
- Nie. Raczej wolę śpiewać. - odpowiedziałem, a on się zaśmiał.
- Może chcesz spróbować ? - zapytał
- Nie wiem. - odpowiedziałem szczerze.
 Po długich namowach jednak wziąłem deskorolkę do ręki. Z początku szło mi całkiem dobrze, ale potem... Mało nie zabiłem Lily, Mike'a i Leo. Wszystko skończyło się bolesnym upadkiem i oczywiście śmiechem. Takim sposobem, to ja nigdy nie zaimponuję Lily...
- To chyba nie był dobry pomysł. - wykrztusił przez śmiech Leo, a ja przytaknąłem.
- Nigdy więcej nie dawajcie mi tego do ręki. - powiedziałem po chwili podnosząc się, a oni się zaśmiali.
- O to się nie bój. - powiedział Mike i wyszliśmy z budynku.
- Co właściwie tu robisz ? - zapytał Leo
- Odpoczywam. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Będziesz chciał pogadać, to wal śmiało. - powiedziała Lily i uśmiechnęła się o mnie ciepło.
- Zapamiętam. - powiedziałem.
 Znamy się dopiero kilka godzin, a oni są dla mnie milsi niż chłopaki z zespołu, z którymi znam się 3 lata. Dawno nie bawiłem się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Przyzwyczaiłem się do samotności i zapomniałem jak miło może być z przyjaciółmi.
 Zdecydowanie ten miesiąc będzie najlepszym w moim życiu, bez względu na to co się stanie nic nie może być gorsze od słuchania wyrzutów chłopaków.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Paul... Przełknąłem głośno ślinę i z lekkim wahaniem przyłożyłem telefon do ucha uprzednio akceptując połączenie.
- Styles, dla mediów jesteś z rodziną, więc masz siedzieć cicho i nie zrobić nic głupiego. - powiedział na dzień dobry.
- Dobrze. - odpowiedziałem potulnie, kłótnie nie miały sensu i tak zawsze wygrywał.
- Pamiętaj, że jeden twój błąd i ucierpi cały zespół. - powiedział i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i z głośnym westchnieniem wróciłem do reszty.
- Idźcie przygotować ognisko chłopaki. - powiedziała Lily, a Leo i Mike poszli do lasu. Spojrzałem na nią pytająco.
- Wygadaj się. Dobrze ci to zrobi. Nie martw się. To zostanie między nami. - powiedziała.
 Z jednej strony chciałem się komuś wygadać, ale z drugiej bałem się, że trafi to do Internetu. Jednak chęć spędzenia chwil z tą uroczą dziewczyną wygrała i po chwili szedłem za nią na jakiś pagórek. Usiadła na trawie opierając się plecami o rosnące tam drzewo, a ja zająłem miejsce obok.
- Dlaczego tutaj ? - zapytała po chwili ciszy, nie zrozumiałem jej pytania, więc tylko spojrzałem na nią pytająco.
- Dlaczego tutaj przyjechałeś ? - poprawiła się, a ja westchnąłem.
- Miejsce wybrał menager. - odpowiedziałem cicho.
- Jak długo to trwa ? Ile czasu tobą pomiatają Harry ? - zapytała patrząc na mnie. Odwzajemniłem spojrzenie i na chwilę utonąłem w jej głębokich czekoladowych tęczówkach.
- Praktycznie od początku. Jestem najmłodszy w zespole, więc najłatwiej było mnie podporządkować, a potem to już zostało na porządku dziennym. Od czasów X-Factor nie ma już prawdziwego Harry'ego, jest tylko ten wykreowany przez Modest zadufany w sobie dupek bez uczuć. - powiedziałem spuszczając wzrok.
- Nie Harry. Nie jesteś dupkiem bez uczuć, bynajmniej nie teraz. Nie znam cię długo, ale widzę, że to cię męczy, że ci z tym ciężko, ale masz przecież kumpli z zespołu. Wspierają cię prawda ? - zapytała.
- Tu właśnie jest kolejny problem Lily. Życie w One Direction wcale nie jest takie kolorowe jak wszyscy myślą. Od dłuższego czasu nie możemy się dogadać. Z Zayn'em jeszcze raz na jakiś czas zamienię słowo, ale nie z resztą. Najgorzej jest z Lou, on mnie nienawidzi, ale ja nie wiem za co. Robię wszystko co mi każą, żeby im nie zaszkodzić. Umawiam się z wybranymi przez nich laskami, chodzę do wybranych przez nich klubów, ale to i tak nie to czego oczekują chłopcy. To za mało. Oni uważają, że skoro jestem najmłodszy to taka moja rola w zespole - być popychadłem menagera. Wiesz, że tylko ja przez to przechodzę, tylko mnie kontrolują ? Chłopcy mogą robić co chcą. Ja nie mogę nawet mamy odwiedzić bez zgody Paul'a. To jest najgorsze. Mama nie wie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Nie chciałem jej martwić. - powiedziałem, a z każdym słowem czułem się coraz gorzej. Z jednej strony było mi lżej, bo mogłem się komuś wygadać, a z drugiej docierał do mnie fakt, że jestem beznadziejny.
- Chodź. Przytul się. - powiedziała Lily i wyciągnęła ręce. Przytuliłem się do niej. Była taka krucha w moich ramionach. Taka mała i bezbronna.
 Po kilku minutach odsunęła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Mogę się wypowiedzieć ? - zapytała niepewnie. Kiwnąłem głową na znak, żeby mówiła.
- Reszta One Direction to zwykli idioci. Nie wiedzą co tracą nie odzywając się do ciebie. Jesteś super chłopakiem Harry i zgodzi się ze mną wiele osób. A co do drugiej sprawy. Harry masz 19 lat, może czas pomyśleć o sobie ? Nie, że nakłaniam cię do złego, ale zastanów się. Czy oni zrobili coś, żeby pomóc tobie ? - przerwała na chwilę, ale nie słysząc ode mnie żadnego słowa kontynuowała - No właśnie, tak myślałam. Musisz pomyśleć o sobie. Zastanowić się, czego chcesz od życia zanim będzie za późno. Kiedy ostatnio byłeś z jakąś dziewczyną z własnej woli ? - zapytała
- Przed X-F. - odpowiedziałem
- Znajdź sobie kogoś kogo ty będziesz chciał, a nie kogo wybierze ci menager. Postaw się im. Nie możesz pozwolić na to, żeby kierowali twoim życiem w takim stopniu. Rozumiem kalendarz zaplanowany i tak dalej, ale nie wyjazdy do domu, czy dziewczyny. Harry to twoje życie, a nie ich. Nie pozwól go sobie spieprzyć, tak jak zrobiłam to ja. Ja pozwoliłam, żeby ktoś kierował moim życiem i źle na tym wyszłam. - powiedziała i pokazała mi nadgarstek. Były na nim ledwo widoczne ślady cięć. Spojrzałem na nią zdziwiony i nieco oszołomiony.
- Następnym razem pogadamy o mnie. Teraz już chodźmy. - powiedziała wstając.





___________________________
Miał być jutro, ale wyrobiłam się wcześniej i postanowiłam wam dodać :)
Wszystko się powoli rozkręca.
Jak pewnie zauważyliście w zakładce "Bohaterowie" pojawiły się nowe postacie (Michael, Leo i Anthony)
Co do Harry'ego, to nie nastawiajcie się na zbyt wiele szczęścia w tym opowiadaniu. No chyba, że mój pomysł na nie ulegnie zmianie, co jest możliwe.
Następny rozdział w poniedziałek, no chyba, że się wyrobię wcześniej to w niedzielę.
Jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie w komentarzach lub na TT - odpowiem.
No to chyba na tyle :)

Kocham Was ♥

Mwahh <3

4 komentarze:

  1. Już lubię Lily
    Rozdział wspaniały<3
    Proszę, proszę nie karz mi czekać aż do poniedziałku bo chyba nie wytrzymam.
    Zapraszam do mnie http://bezcennydar-harry-melody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa, dlaczego Lily się tnie :)
    Ok, ale mniejsza z tym. Bombowy rozdział.
    Mam nadzieję, że rozdział dodasz szybciej.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lily dobrze gada
    jestem ciekawa jej opowieści
    pisz szybciutko ;)

    OdpowiedzUsuń