sobota, 28 września 2013

Rozdział 15

Następnego dnia gdy późnym popołudniem siedziałem w pokoju zacząłem rozmyślać o tym wszystkim co się działo.
Mimo, że już wyrządziłem krzywdę Tony'emu mój umysł nadal podsuwał mi kolejne scenariusze. To była tylko gitara i aparat, to nic takiego. Chciałem, żeby cierpiał, żeby odczuwał ból psychiczny.
Nagle do mojego pokoju wszedł Leo. Był jakiś inny. Lekko podenerwowany i jakby zagubiony. Nie wiedziałem o co chodzi, ale zaczynałem się bać.
- Harry... Powiesz mi o co chodzi z Tony'm i Lily ? Wczoraj się kłóciliście, dziś Ally dzwoniła, że nie przyjdzie, bo z Anthony'm coś nie tak, a Lily po jego telefonie tam poszła. Nic nie rozumiem. - powiedział, a ja szeroko otworzyłem oczy na te słowa.
Lily jest u Tony'ego ? Jak to ?
- Idę tam. - powiedziałam wstając, ale chłopak mnie zatrzymał i popchnął na łóżko, żebym znowu usiadł.
- O co wam poszło ? - zapytał ignorując moje słowa.
- O Tony'ego. Lily nie chce, żebym coś mu zrobił. - odpowiedziałem
- I dobrze robi. Harry... Chodź, idziemy się napić. - powiedział wstając.
- Muszę iść do Lily... - wymamrotałem, ale uciszył mnie gestem i wyszliśmy. Nie było sensu się sprzeciwiać. On też miał jakiś problem. Widziałem to.
Kupiliśmy sobie wódkę i poszliśmy do lasu na polankę. Ostatnio też tutaj piliśmy. Usiedliśmy na pniu i otworzyliśmy swoje butelki.
- Chcę, żeby było dobrze. - powiedziałem i pociągnąłem łyk. Płyn rozlał się po moim gardle, które zapiekło. Skrzywiłem się i spojrzałem na Leo.
- Ja też. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony jest Ally. Kocham ją, ale z drugiej Lily. Wiem, że jej ciężko wyjechać i boję się, że znów zacznie się ciąć. Jest dla mnie najważniejsza Harry. Jeżeli ją skrzywdzisz nie będę patrzył na to, że jesteśmy przyjaciółmi. Pamiętaj. - powiedział, a ja kiwnąłem głową.
- Nie chcę jej skrzywdzić. - odpowiedziałem. Zanim odpowiedział pociągnął łyk wódki z butelki i spojrzał na drzewa.
- Jest strasznie delikatna. Nie chcę jej do niczego zmuszać. Wiesz, że jej ciężko było w Londynie.- powiedział
- Ale ty też musisz być szczęśliwy. - powiedziałem. Nie odpowiedział.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy i popijaliśmy wódkę. Potem rozmowa potoczyła się gładko i nawet nie wiem kiedy urwał mi się film. Obudziłem się w pokoju następnego dnia. Spojrzałem na zegarek stojący na stoliku obok łóżka. Była godzina 11.34. Mruknąłem i wstałem. Ból głowy dał o sobie znać. Zszedłem ze schodów i w kuchni zastałem Tony'ego i Lily. Rozmawiali. Byłem na kacu i trochę nie ogarniałem, ale obecność chłopaka otrzeźwiła mój umysł po zaledwie kilku sekundach.
- Co on tu robi ? - zapytałem Lily.
- Siedzi. - odpowiedziała i podała mi szklankę wody i tabletkę. Pocałowałem ją w policzek zanim odebrałem od niej naczynie. Połknąłem tabletkę i spojrzałem na chłopaka. Wpatrywał się we mnie smutno. Nie wiem dlaczego. Usiadłem przy stole.
- Czego tu chcesz ? - warknąłem do niego.
- Przyszedłem do Lily. - odpowiedział. Dziewczyna spojrzała na mnie karcąco. Nie wiem o co jej chodziło. Nie zamierzałem być miły dla tego chłopaka.
- Nie życzę sobie tutaj twoich wizyt. - powiedziałem, a on wstał gwałtownie.
- Słuchaj mnie. Nie wystarczy ci to, że jesteś z dziewczyną którą kocham ? Nie wystarczy ci to, że wybrała ciebie ? Musiałeś jeszcze niszczyć coś, co było dla mnie najważniejsze ? Musiałeś niszczyć jedyną pamiątkę po moich rodzicach ? Ja na twoim miejscu cieszyłbym się jak głupi z tego, ze Lily jest ze mną, miałbym gdzieś to co się dzieje z tobą, bo miałbym przy sobie najwspanialszą dziewczynę, ale ty najwyraźniej nie potrafisz tego docenić. Wiesz co zrobiłeś niszcząc gitarę ? Nie wiesz, bo dla ciebie to tylko głupi instrument. Zniszczyłeś coś, co przypominało mi o nich, coś dzięki czemu przestałem to robić. Tylko ona została mi po rodzicach, ale co ty możesz o tym wiedzieć. Jesteś przecież wielki Harry Styles, który ma wszystko co chce. Nienawidzę cię. - wykrzyczał, a ostatnie zdanie wyszeptał i wyszedł. Lily posłała mi smutne spojrzenie i wyszła za nim. Moja dziewczyna poszła za nim...
Zabolało. Nie wiem czemu ale zrobiło mi się głupio. Chciałem, żeby cierpiał, a teraz gdy on już cierpi jest mi głupio i mam wyrzuty sumienia. Całe szczęście, że dziadkowie Lily wyszli gdzieś i nie było ich, bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć.
Poszedłem do swojego pokoju. Było mi strasznie głupio...
Wieczorem, gdy Lily wróciła do domu pognałem na dół, żeby z nią porozmawiać.
- Możemy chwilę pogadać ? - zacząłem niepewnie. Spojrzała na mnie w kiwnęła głową. Poszliśmy na górę. Do mojego pokoju.
- O czym chciałeś gadać Harry ? - zapytała.
- O Tony'm. - odpowiedziałem cicho i usiadłem na łóżku spuszczając głowę.
- Jeżeli chcesz nadal mi mówić, że mam go unikać i tak dalej to tylko marnujesz czas. - powiedziała łapiąc za klamkę.
- Nie. Chciałem... On nie ma rodziców ? - zapytałem. Usiadła w fotelu i spojrzała na mnie niepewnie.
- Nie ma. - powiedziała
- Głupio mi. - przyznałem, a ona lekko się uśmiechnęła i wstała z fotela, a zajęła miejsce obok mnie. Stykaliśmy się udami.
- Nareszcie myślisz jak człowiek Harry. - powiedziała i położyła dłoń na mojej nodze. Chwyciłem ją w swoje dłonie i splotłem nasze palce.
- Przepraszam. Przepraszam, że zachowywałem się jak dupek. - powiedziałem i pocałowałem zewnętrzną stronę jej dłoni.
- Jest dobrze Harry. To Tony'ego powinieneś przepraszać. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową.
- Jutro do niego pójdę. - powiedziałem, a ona oparła głowę o moje ramię.
- Kocham cię. - powiedzieliśmy równo. Spojrzałem w jej czekoladowe tęczówki i uśmiechnąłem się lekko, by po chwili połączyć nasze wargi w długim i czułym pocałunku.
Teraz wiem, że nie mógłbym żyć bez niej, że nie ważne jest wszystko inne, bo ona jest obok, a dopóki tak jest, to mam wszystko co mi potrzebne.
- Hazz... Wiesz co ? Pamiętasz jak kiedyś mówiłam ci, że chciałabym znaleźć kogoś takiego jak Ally ma Leo ? Kogoś, kto będzie najważniejszy ? - zapytała
- Pamiętam. - przytaknąłem.
- Już znalazłam. - powiedziała i oparła głowę o moje ramię. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i objąłem ją w talii. Cały wieczór siedzieliśmy w pokoju dziewczyny w ciszy, którą przerywały tylko sporadyczne pytania o błahostki. Wystarczała mi sama obecność dziewczyny. Nie potrzebowaliśmy słów.
- Kolacja na stole. Chodźcie, bo babcia czeka. - powiedział Leo zaglądając, kiwnęliśmy głowami i zeszliśmy na dół.
Jak zwykle na stole czekał już na nas posiłek, a dziadkowie Leo i Lily siedzieli przy stole i z uśmiechami o czymś rozmawiali. Chciałbym kiedyś być taki jak oni. Szczęśliwy, pełny życia.
- A właśnie, dzwonił do mnie ojciec. Chciałby z wami pogadać, bo się stęsknił i jak będziecie mieli czas, to zadzwońcie do niego na Skype. - powiedział Leo, a babcia posłała mu uśmiech.
- Zadzwonimy do niego po kolacji. Która to będzie godzina w Londynie Lily ? - zapytał dziadek. Moja dziewczyna zerknęła na zegarek i po chwili zastanowienia odpowiedziała.
- Teraz jest tam 10.23, ale jak zjemy to będzie około 11. - staruszek kiwnął głową i zabraliśmy się za jedzenie, które jak zawsze było bardzo smaczne.
- I co Harry? Smakuje ci chłopcze ? - zapytała staruszka.
- Jest pyszne babciu. - odpowiedziałem szczerze, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że ci smakuje. Te moje dzieciaki są takie wybredne... Tego nie zjedzą, bo za zielone, tego nie lubią, tego nie lubią, a to im się znudziło... Widzicie ? Harry tam nie wybrzydza ! - powiedziała i spojrzała na nich groźnie, a oni się zaśmiali.
- Babciu, Harry jeszcze się boi powiedzieć, że nie smakuje mu, bo nie chce iść spać głodny. - powiedział Leo, a staruszka uderzyła go w ramię.
- Ałłł... Za co ? - zapytał pocierając rękę.
- Już ty dobrze wiesz Leo... - powiedziała.
- Lils, podaj mi płatki. - powiedział, a dziewczyna wstała i wzięła dwie miski.
- Harry chcesz ? - zapytała mnie machając pudełkiem płatków czekoladowych. Zaprzeczyłem ruchem głowy. Babcia widząc co robi Lily zaczęła się z nimi kłócić, że powinni jeść coś oprócz płatków. Ja i dziadek śmialiśmy się tylko.
- Dobra. Ja już idę do siebie. Nie przeszkadzać. Mam wenę. - powiedziała Lily i pobiegła na górę. Spojrzałem na Leo, a on się zaśmiał.
- Czasem Lils pisze piosenki. Nie radzę jej przeszkadzać, kiedyś rzucała we mnie książkami jak do niej wszedłem. - powiedział, a ja kiwnąłem głową. Razem z Leo obejrzeliśmy jakiś film, potem nawet graliśmy w jakąś durną grę na PC, co było dość zabawne, bo żaden z nas wcześniej w to nie grał i... skończyło się na tym, że nie przeszliśmy 1 poziomu...
- Harry... Jesteśmy beznadziejni w te klocki... - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem.
- Nie da się ukryć. - przyznałem.
Długo gadałem z Leo, był świetnym kumplem. Wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Dopiero późnym wieczorem do pokoju Leo zajrzała Lily z gitarą.
- Hej. Właśnie skończyłam. Chcecie posłuchać ? - zapytała niepewnie.
- Jasne. - odpowiedzieliśmy równo. Dziewczyna usiadła sobie obok nas na łóżku i spojrzała na kartkę ze słowami.

______________________
Rozdział 15 już jest ;p
Wiem, że dość krótki, ale następny dodam jutro, albo w poniedziałek.
Jak widzicie akcja z gitarą miała swoje głębsze znaczenie.
Nie wiem co jeszcze napisać.

Jak waszym zdaniem przebiegnie rozmowa Hazzy i Tony'ego?
Powiem wam, że ja nie mogę się doczekać drugiej części ;p
Wtedy będzie się działo *.*

Jak widzicie zmieniłam trochę wygląd bloga i swoją ikonkę ;p

No to komentujcie, bo to mnie motywuje.
Im więcej waszych komentarzy tym szybciej pojawi się rozdział ;)


Kocham ♥

Mwahh <3

sobota, 21 września 2013

Rozdział 14

 Czas leciał zaskakująco szybko, każdy dzień spędzony z nią, z nimi był wyjątkowy i nie ważne, czy byliśmy w domu i oglądaliśmy filmy, czy siedzieliśmy przy ognisku, czy nawet bawiliśmy się na imprezie, z nimi zawsze było wspaniale.
 Dionne i Mike to bardzo zabawni ludzie. Oboje zakochani w sobie, oboje tak samo nieśmiali i oboje tak samo uparci. Mówić jednemu, że to drugie jest bezwarunkowo zakochane, to nie, bo ja żartuję...
 Czas powrotu do Londynu zbliżał się coraz szybciej. Nie mogłem uwierzyć, że spędziłem w tej małej wiosce już tyle czasu... Kto by pomyślał, że ja - Harry Styles będę tak dobrze bawił się w okolicy, gdzie nie ma klubów, w których mógłbym topić smutki.
 To miejsce dało mi wiele energii i motywacji. To tutaj czuję, że żyję. A ludzie... Mike, Leo, Carmen, Ally, Dionne, to najlepsi przyjaciele jakich kiedykolwiek miałem, wiem, że mogę iść do nich i powiedzieć wszystko. Lily... Lily to najlepsza osoba jaką było mi dane poznać. Jest cudowna i ogromnie się cieszę, że jest właśnie moją dziewczyną. Nie obchodzi mnie to co powiedzą inni. Teraz liczy się tylko ona.
- Harry rusz tyłek i chodź ! - zawołała Dionne z dołu. Zaśmiałem się pod nosem i wyszedłem z pokoju. Mieliśmy zamiar iść nad jezioro i korzystać z pięknej pogody, bo już za dwa tygodnie mnie tu nie będzie. Lily nadal nie zdecydowała, czy pojedzie ze mną do Londynu na stałe, teraz nie wie nawet czy pojedzie do ojca...
- Co taki zamyślony ? - zapytał mnie Leo. Dziewczyny szły kilka metrów przed nami i śmiały się głośno.
- Wiesz... Zastanawiam się co będzie później... No wiesz, jak wrócę do Londynu i ogólnie tak myślę, że jesteście wspaniali, a te wakacje, to zdecydowanie najlepsze wakacje w moim życiu. - powiedziałem, a on poklepał mnie po ramieniu.
- Cieszę się. Nie myśl o tym co będzie. Liczy się teraz Harry, a teraz to mamy zamiar dobrze się bawić nad jeziorem. - powiedział i pobiegł do przodu. Chwycił Ally w pasie i przerzucił sobie przez ramię, aby po chwili biec z blondynką w stronę pomostu. Zaśmiałem się i podbiegłem do Lily. Objąłem ją ramieniem i powoli szliśmy patrząc jak zdenerwowana blondynka krzyczy na Leo.
- Harry ? - dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała
- Tak skarbie ? - uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.
- Muszę pogadać z Tony'm. - powiedziała, a ja mruknąłem pod nosem kilka przekleństw.
- Nie będziesz z nim rozmawiała. - powiedziałem poważnie.
- Nie jesteś moim ojcem Harry. Pójdę z nim porozmawiać czy ci się to podoba czy nie. - powiedziała i przyspieszyła. Westchnąłem zrezygnowany i dołączyłem do niej.
- Pójdę tam z tobą. - powiedziałem. Wiedziałem, że nie dam rady wybić jej tego pomysłu z głowy, dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby mieć pewność, że Lily jest bezpieczna.
- Boże, Harry mam 19 lat ! Nic mi nie będzie. Umiem o siebie zadbać. - powiedziała i rozłożyła swój ręcznik nie obrzucając mnie ani jednym spojrzeniem. Zdenerwowany usiadłem na swoim ręczniku tuż obok niej i wpatrywałem się w wodę.
- Jesteś na mnie zły prawda ? - zapytała po jakimś czasie.
- Tak. - odpowiedziałem i poczułem jej delikatną dłoń na ramieniu.
- Harry... Nie chcę się z tobą o to kłócić. Ta rozmowa jest nieunikniona. - powiedziała patrząc na mnie.
- Jak sobie pomyślę, co on mógłby ci zrobić, to... Proszę cię Lily... Pozwól mi iść z tobą. - powiedziałem patrząc w jej czekoladowe tęczówki. Przez chwilę się wahała, ale potem westchnęła i kiwnęła głową.
- Dobra. Możesz ze mną iść. - powiedziała, a ja posłałem jej szeroki uśmiech. Gdy tylko wypowiedziała ponownie imię chłopaka przez mój umysł przepłynęło wiele sposobów na zemstę. Miałem odpuścić, ale czy potrafię ?
- Co tak siedzicie ? Wskakujcie do nas ! - krzyknął z wody Mike. Uśmiechnąłem się do siebie i razem z Lily szybko pozbyliśmy się zbędnej odzieży i pognaliśmy do wody.
 Czas szybko nam mijał, cały czas się wygłupialiśmy, rozmawialiśmy, chlapaliśmy wodą, a potem leżeliśmy na ręcznikach i łapaliśmy trochę słońca. Moje myśli znów powróciły do Tony'ego. Zemsta na nim to byłaby dla mnie przyjemność, ale też mógłbym przez to stracić Lily. Czy tego właśnie chciałem ? Czy warto ryzykować ?
 Dziewczyna leżąca obok mnie nie była świadoma jak ważna jest dla mnie. Delikatnie dotknąłem opuszkami palców jej pleców, na co się uśmiechnęła i spojrzała na mnie.
- Co robisz ? - zapytała, a w odpowiedzi posłałem jej tylko cwaniacki uśmiech i wróciłem do kreślenia wzorów na opalonej skórze jej pleców. Mruknęła cicho i ponownie ułożyła głowę na swoich rękach.
- To bardzo przyjemne. - powiedziała po chwili cicho.
- Mhm ? A to ? - zapytałem i delikatnie przejechałem palcami wzdłuż jej kręgosłupa.
- Mmmm... Tak mi dobrze, tak mi rób. - wymamrotała. Uśmiechnąłem się do siebie i oparłem na łokciu, aby lepiej widzieć.
- Wiesz... Jesteś dla mnie bardzo ważna. - powiedziałem, dziewczyna położyła się na boku i wpatrywała we mnie zaciekawiona.
- Nie chcę cię stracić. - dodałem, a ona delikatnie chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce.
- Nie stracisz Harry. - powiedziała patrząc mi w oczy. Delikatnie się uśmiechnąłem i pocałowałem ją. Była dla mnie wszystkim.
- Ludzie... Weźcie przestańcie. - mruknął Mike. Lily oderwała się ode mnie i spojrzała na niego.
- A ty nie marudź tylko powiedz jej. - powiedziała do niego dziewczyna, a on się zarumienił i spuścił wzrok.
 Dotarło do mnie, że plan zemsty na Tony'm z Dionne mógłby zniszczyć też związek tej dwójki. Nie zniósłbym myśli, że przeze mnie mój przyjaciel nie będzie z dziewczyną, którą kocha. Nie jestem dupkiem.
 Jeżeli chcę się na nim zemścić muszę działać solo. Nie chcę w to wciagać innych... To byłoby bez sensu. To sprawa między nim, a mną.
- Harry... Możemy iść teraz do Tony'ego ? - zapytała Lily. Kiwnąłem głową i wstaliśmy. Założyłem swoje spodenki i jakąś koszulkę, Lily też ubrała się w swoje szorty i t-shirt.
- Weźcie nasze rzeczy do domu jak będziecie wracać. - powiedziała Lily do reszty i odeszliśmy trzymając się za ręce.
- Harry... Wiesz, że dla niego wystarczającą karą jest to, że jesteśmy razem prawda ? Proszę cię.. Nie rób nic głupiego, bo ja uprzedzam... Jeżeli się na nim jakoś zemścisz to z nami koniec. - powiedziała Lily. Na chwilę zamarłem. Zemsta na chłopaku czy związek z Lily ? Zdecydowanie Tony nie był warty tego, żebym ryzykował mój związek, ale jakaś część mnie nie mogła się powstrzymać. Oniemiały kiwnąłem głową.
- Nie chcę cię stracić. - powtórzyłem słowa, które wypowiedziałem kilka minut wcześniej.
 Dalej szliśmy w ciszy. Dom Ally, w którym mieszkał Tony był niezbyt duży, ale wyglądał dość przytulnie. Lily pewnie pociągnęła mnie za rękę do drzwi i zapukała. Otworzyła jej jakaś kobieta.
- Lily ! Jak miło cię widzieć. Ally jest z Leo. - powiedziała
- Wiem proszę pani. My do Tony'ego. - powiedziała, a kobieta nas wpuściła.
- Siedzi na górze. Wiesz gdzie Lily. - powiedziała kobieta, a my poszliśmy na górę. Lily zapukała do jednych drzwi, a po usłyszeniu cichego "Proszę", weszliśmy.
 Tony siedział na łóżku z gitarą i kartkami przed sobą. Gdy podniósł na nas wzrok widziałem w jego oczach zdziwienie.
- Hej. Możemy ? - zapytała niepewnie moja dziewczyna.
- Tak... Siadajcie. - chłopak odsunął kartki i poklepał miejsce obok siebie na łóżku. Lily tam usiadła, a ja zająłem miejsce na krześle przy biurku.
- Słuchaj Tony... Chyba musimy pogadać. - powiedziała Lily, a on kiwnął głową.
- A możemy w cztery oczy ? - zapytał. - Głupio będę się czuł mówiąc o tym wszystkim przy nim. - dodał wskazując na mnie.
- Zostaję. - warknąłem
- Styles... Wygrałeś, jesteś z nią, nie rozumiem o co ci jeszcze chodzi. Boisz się, ze jej coś zrobię ? Myślisz, że mógłbym coś zrobić dziewczynie którą kocham ? Mylisz się. - powiedział wstając i nerwowo chodząc po pokoju.
- Harry... Proszę. - jęknęła Lily.
- Ale... - zacząłem
- Proszę. - powtórzyła.
- Wrócimy za niedługo. Poczekaj tu, proszę. - powiedziała i wyszli.
 Zostałem sam. W pokoju Tony'ego. Mój wzrok przykuły kartki na łóżku i leżąca tam gitara. Obok tego leżał aparat, którego wcześniej nie zauważyłem. Usiadłem na łóżku i wziąłem do ręki kartki. Czytałem każdą. Anthony pisał piosenki. Nawet fajne piosenki. Potem sięgnąłem po aparat, przeglądał zdjęcia. Wyświetlone było takie, na którym był z Lily. Wtedy coś we mnie pękło. Zdenerwowany cisnąłem aparat na poduszki. Nie wiem, czy to przetrwał. Mógł uderzyć w coś, ale nie przejmowałem się tym.
 Gitara była moim kolejnym celem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Co mną kierowało ? Sam nie mam pojęcia. To było silniejsze ode mnie. Gdy skończyłem wyszedłem z jego pokoju. Pożegnałem się z jego mamą i usiadłem na trawie pod drzewem, które rosło niedaleko dróżki do domu Ally.
 Po około 10 minutach minęła mnie zdenerwowana Lily. Nawet na mnie nie spojrzała. Wstałem szybko i dołączyłem do niej.
- Lily ... - zacząłem ale mi przerwała.
- Jesteś idiotą ! - warknęła. Czyli była w pokoju Tony'ego.
- Ale... - ponowiłem próbę.
- Nie odzywaj się do mnie. - warknęła. i przyspieszyła. Nie było sensu teraz nic robić. Poczekam aż troszkę ochłonie. Miejmy nadzieję, że będzie ok... Ale teraz... Teraz nie mam żadnych przeszkód, żeby jeszcze bardziej zemścić się na tym chłopaku. Lily jest zła, ale może mi to wybaczy... Mam nadzieję, że wybaczy...
 W domu z Lily nie rozmawialiśmy, znaczy... Ona unikała mnie jak tylko mogła. Leo posłał mi pytające spojrzenie, ale tylko westchnąłem i ruszyłem na górę, do pokoju mojej dziewczyny.
- Lily... - zacząłem zaraz na wejściu.
- Jesteś dupkiem Styles... Ostrzegałam cię. - warknęła do mnie.
- Lily... Skarbie proszę cię nie kończ tego. Wiesz co ? Tak, zrobiłem to. On na to zasłużył, ale... Nie chcę cię stracić rozumiesz?- złapałem ją za rękę, ale szybko ją wyrwała.
- Nie zasłużył na to ! Wiesz co mi powiedział ? Nie wiesz, bo nie zaczekałeś na to tylko zachowałeś się jak dzieciak ! Wiesz co ? Wyjdź i wróć jak dorośniesz ! - wykrzyczała mi w twarz. Trochę zabolało.
- Nie wiesz co ja czuję gdy widzę ciebie z nim! Nie wiesz jak to jest gdy osoba którą kochasz jest sam na sam z inną osobą, która kocha tę osobę co ty ! Nie wiesz jak ja się czułem ! - odpowiedziałem podniesionym głosem.
- Wiesz co Styles... Wyjdź ! Rób co chcesz, zachowuj dalej jak dzieciak, ale nie licz na to, że ja będę to popierała, tolerowała i że nadal będziemy razem. Jeszcze raz coś mu zrobisz i to definitywny koniec. A teraz wyjdź stąd ! Nie mam ochoty na dalszą rozmowę z tobą. - powiedziała odwracając się do mnie plecami. Nie odpowiedziałem. Wyszedłem trzaskając drzwiami i zamknąłem się u siebie.


_______________

Hej kochani !
Rozdział 14 za nami.
Jak wam się podoba ?
Z każdym kolejnym rozdziałem zbliżamy się do kolejnej części, czyli części drugiej tego opowiadania.
Wydaje mi się, ze tamta będzie... Bardziej burzliwa.
:)

Pytanka do was ?
1. Co myślicie o zachowaniu Harry'ego ?
2. Czy związek Harry'ego i Lily się rozpadnie ?
3. Co będzie dalej ?
4. Jak wyobrażacie sobie drugą część ?
5. Czy Lily i Tony się zaprzyjaźnią ?
6. Co będzie po wyjeździe Harry'ego ?

Następny pojawi się w kolejny weekend :P

Kocham was ♥

Mwahh <3

sobota, 14 września 2013

Rozdział 13

 Następnego dnia obudziłem się wcześnie. Byłem strasznie niewyspany, całą noc dręczyły mnie koszmary, w każdym z nich Lily ze mną zrywała i zaczynała chodzić z Tony'm, a ja miałem jakiś wypadek. To było okropne, budziłem się kilka razy w nocy.
 Nie myślałem logicznie zgadzając się na układ Dionne. Nie myślałem o tym co powie na to Lily, pewnie będzie zła, ale ja nie potrafię odpuścić Anthony'emu, po tym co on zrobił. Zemsta na Tony'm zajmowała wszystkie moje myśli wczoraj.
 Gdy zszedłem do kuchni zobaczyłem Dionne i Tony'ego. Chłopak śmiał się sam nie wiem z czego. Byłem zły. Bardzo zły, że przebywał w tym domu, ale jeżeli chciałem się na nim zemścić nie mogłem nic mu zrobić.
- Hej. - burknąłem i wziąłem sobie jabłko.
- Ohh Harry ! Odłóż to jabłko. Zrobię ci coś dobrego na śniadanie. Taki chłopak jak ty musi dużo jeść. Jesteś taki chudziutki... Siadaj no sobie. - do kuchni wpadła babcia i zaczęła przeczesywać szafki. Ta kobieta cały czas mnie zaskakiwała.
 Zająłem wskazane przez nią miejsce i czekałem, aż coś przyrządzi. Di i Tony wyszli po chwili i mój humor znów się poprawił. Babcia podała mi talerz kanapek i herbatę w kubku z Myszką Miki. Zawsze pił w nim Leo, a Lily w kubku z Myszką Minnie.
 Zjadłem i razem z babcią ruszyłem do sklepu. Samochód państwa Howard był całkiem normalny, nic się nie psuło, nic nie pukało, stukało i piszczało. Ogólnie się zdziwiłem, gdy zdążyliśmy wrócić bez żadnego wypadku.
 W centrum było nawet sporo ludzi. Pani Howard oczywiście wszystkich znała i podczas gdy ja stałem i się nudziłem przy tym samochodzie ona urządziła sobie ciekawą pogawędkę z inną staruszką o tym, ile cukru wsypać do konfitury, żeby była dobra. Dopiero po kilkunastu minutach skończyła rozmawiać. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, dlatego do domu wróciliśmy dopiero przed zmrokiem. Dziadek na nasz widok tylko zaczął się śmiać.
 Wszystkie torby, których było bardzo, bardzo dużo zostawiłem w kuchni i poszedłem do swojego pokoju. Wygodnie położyłem się na łóżku z laptopem na kolanach i wszedłem na Twitter'a. Niall robił TC, więc wszedłem, żeby go obejrzeć. Dopiero około 2.00 w nocy poszedłem wziąć prysznic i spać.
 Czas do powrotu Lily dłużył mi się niemiłosiernie. Nie chciało mi się wychodzić z Mike'em, Carmen i Ally, więc siedziałem w domu z dziadkami Leo. Dionne całe dnie spędzała z Tony'm, więc nasz plan zmierza w dobrym kierunku.
 Nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień powrotu bliźniaków. Powinni być tutaj już godzinę temu, ale nie ma ich. Siedzę jak na szpilkach i czekam, a babcia z dziadkiem siedzą w kuchni i rozmawiają o jakiejś Clarie, która jest w ciąży z bratem przyrodnim syna córki brata dziadka, czy jakoś tak, Trochę to pokręcone, ale oni najwidoczniej to rozumieją.
 Gdy na podwórko wjechał samochód Leo pierwszy wyszedłem z domu i pognałem do drzwi pasażera. Otworzyłem mojej dziewczynie drzwi, a ona wysiadła i mocno się do mnie przytuliła. Odwzajemniłem jej uścisk i po chwili pocałowałem ją. Brakowało mi jej pocałunków, jej ciepła, jej całej. Chciałem zawsze mieć ją blisko. Obecność nikogo nie poprawiała mi tak humoru jak jej.
- Tęskniłem za tobą. - wymruczałem jej do ucha, a ona się uśmiechnęła
- Ja za tobą też. - odpowiedziała
- Tak, też się cieszę, że cię widzę Harry. Dobrze się czuję, dzięki, że pytasz. - usłyszałem za plecami sarkastyczny głos Leo.
- Hej Leo. - zaśmiałem się nie odrywając wzroku od mojej dziewczyny
- Taa... Nikt mnie nie zauważa... Nikt mnie nie kocha... Jestem taki samotny... - jęknął chłopak i ruszył do domu.
- Idiota ! - krzyknęła za nim Lily.
- Torbę zostawię ci w pokoju. - odpowiedział jej Leo i zniknął za drzwiami. Złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem na spacer.
 Szliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzała nam ona. Nie potrzebowaliśmy słów. Ta cisza, bliskość, szczęście bijące od dziewczyny u mego boku mi wystarczało, nie potrzebowałem słów.
- Mam nadzieję, że Di nie dała ci w kość. - powiedziała Lily przerywając ciszę.
- Nie. Ogólnie, to jest spoko. - przyznałem, a w odpowiedzi dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech.
- A co ty robiłaś w Londynie ? - zapytałem po chwili, zerknęła na mnie z uśmiechem zanim odpowiedziała.
- Wspominałam... Ogólnie spędziliśmy trochę czasu z ojcem, razem wspominaliśmy i tak dalej. Brakowało mi tego. - powiedziała
 Długo jeszcze spacerowaliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Do domu wróciliśmy dopiero późnym wieczorem i cicho weszliśmy, żeby nie obudzić dziadków Lily. W salonie siedzieli Leo i Dionne. Zajęliśmy więc miejsce obok nich i wpatrywaliśmy się w TV. Leciał akurat jakiś strasznie głupi film więc troszkę się pośmialiśmy.
- Idę po coś do picia. Pomoże mi ktoś ? - zapytała Di i spojrzała na mnie znacząco.
- Ja ci pomogę. - odpowiedziałem rozumiejąc jej aluzję. Wstałem i razem poszliśmy do kuchni. W ciszy wyjąłem sok, a Doni wzięła szklanki.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. - oznajmiła
- To świetnie. - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Zemsta na nim będzie tylko i wyłącznie przyjemnością. - powiedziała.
- Na kim się mścicie ? - usłyszałem za plecami głos Lily. Nie był to delikatny i słodki głosik. Była zła.
- Na nikim. - odpowiedziałem szybko.
- Na Kim Się Mścicie ? - powtórzyła pytanie jeszcze bardziej zła.
- Na Tony'm. - odpowiedziała cicho Di, a moja dziewczyna ze świstem wypuściła powietrze z płuc.
- Jak ? - zapytała nie zmieniając ani odrobinę tonu.
- Wpadłam na pomysł, że najpierw go w sobie rozkocham, a potem powiem, że to był zakład. No wiesz... Tak jak było z tobą, a dla uwiarygodnienia nagraliśmy z Harry'm filmik, w którym się zakładamy o to. - powiedziała Dionne, a ja spuściłem wzrok.
- Macie to odkręcić. Nie obchodzi mnie jak to zrobicie. A ty Harry... Jesteś taki sam jak Tony... Taki sam. - powiedziała i odwróciła się na pięcie, a potem poszła na górę.
 Jesteś taki sam jak Tony... Jak Tony... Taki sam... Słowa Lily odbijały się echem w mojej głowie. Miała rację... Wiedziałem, że miała rację, ale mimo to nie chciałem rezygnować z planu zemsty na chłopaku.
- Nie mam zamiaru odpuszczać. - powiedziała Di
- Ja też nie. - odpowiedziałem i poszedłem do pokoju Lily.
 Jej pokój oświetlała tylko mała lampka nocna ustawiona na stoliku obok łóżka, a sama dziewczyna siedziała na parapecie a wzrok miała utkwiony w mroku za oknem. Nie spojrzała na mnie nawet gdy stanąłem obok niej i objąłem ją ramionami.
- Nie powinienem. Wiem, ale nie potrafię mu odpuścić Lily. - powiedziałem
- Zastanów się czego chcesz. Chcesz być ze mną, czy mścić się na Tony'm ? Teraz to wygląda jakbyś chciał mu pokazać, że jesteś lepszy, bo to z tobą jestem. Czuję się jak pieprzone trofeum. Nie chcę się tak czuć. - powiedziała cicho nadal na mnie nie patrząc.
- Chcę być z tobą, to oczywiste. Lily kocham cię, ale... Nie potrafię odpuścić Tony'emu... Nie po tym co zrobił. - powiedziałem.
- Wyjdź Harry. - powiedziała
- Ale... - nie wiedziałem co mam zrobić. Stałem i wpatrywałem się w nią.
- Wyjdź. Chcę być sama. - powiedziała. Kiwnąłem głową i odwróciłem się.
- Kocham cię. Dobranoc skarbie. - powiedziałem zanim wyszedłem, ale nie doczekałem się odpowiedzi. Przez całą rozmowę ani przez chwilę na mnie nie spojrzała... To bolało...
 Czy warto byłoby zaryzykować związek z Lily dla zemsty na Tony'm ? Nie, zdecydowanie nie, ale chęć sprawienia bólu psychicznego temu dupkowi była zbyt duża. Lily miała rację. Miała prawo czuć się jak trofeum. Najpierw o nią rywalizowaliśmy, a teraz... Cholera... Przecież... Ona... Jestem idiotą.
 Lily ma rację. Nie powinienem mścić się na Tony'm. Chyba zrezygnuję z tego planu, przecież to ze mną jest Lily, to dla niego wystarczająca kara. Pognałem do pokoju Dionne, żeby jej o tym powiedzieć, ale dziewczyny nie było w środku, więc zszedłem do salonu. Siedziała obok Leo i dalej oglądali ten durny film.
- Wypisuję się z tego Dionne. - powiedziałem i usiadłem w fotelu.
- Dlaczego ? - zapytała
- To nie ma sensu. Ty też odpuść i zajmij się Mike'em. - powiedziałem i wbiłem wzrok w ekran.
- Nie wnikam o co chodzi, ale radzę wam uważać. - powiedział Leo. - A teraz lepiej będzie jak pójdziemy spać. Jest już późno. - dodał. Wszyscy poszliśmy na górę, a ja pierwszy zająłem łazienkę.
 Rano wstałem dość wcześnie bo o 6.00, ale chciałem zdążyć jechać do sklepu zanim wstanie Lily. Dziadkowie już nie spali. Siedzieli w kuchni i gawędzili popijając herbatę.
- A ty już na nogach ? - zdziwił się dziadek.
- Muszę jechać do sklepu. - odpowiedziałem.
- A po co ? Tak rano ? Przecież zaraz nam Jackob przywiezie pieczywo. - powiedziała babcia. Co rano dzieciak od sąsiadów jeździł do piekarni i co rano robił zakupy też dla państwa Howard.
- Tak, tak rano. Muszę kupić kilka rzeczy na śniadanie. - powiedziałem i nie czekając na ich odpowiedź wyszedłem. Silnik samochodu cicho zamruczał, gdy przekręciłem kluczyk w stacyjce.
 Po niecałej godzinie byłem z powrotem i zabrałem się za przygotowywanie śniadania i teraz nawet babcia nie mogła mnie powstrzymać. Zrobiłem naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami, do tego pyszny świeży soczek i jeszcze kilka innych drobiazgów. Na koniec na tacy ułożyłem czerwoną różę i z uśmiechem ruszyłem na górę.
 Dochodziła 8.00, więc idealnie się wyrobiłem z czasem. Moja dziewczyna jeszcze słodko spała, gdy ustawiłem śniadanie na biurku, a sam usiadłem na brzegu jej łóżka i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Mruknęła coś pod nosem i odwróciła się od mnie plecami. Zachichotałem cicho i tym razem złożyłem pocałunek na jej policzku, tym razem podziałało. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie i spojrzała na mnie swoimi pięknymi czekoladowymi oczami.
- Hej skarbie. - powiedziałem.
- Hej. - odpowiedziała siadając i przecierając zaspane oczy. Rano była słodka, a jej niezdarność zaraz po obudzeniu wręcz urocza. Tak było i tym razem. Przeciągając się zwaliła z szafeczki lampkę.
- Śniadanie do łóżka. - powiedziałem i położyłem jej na kolanach tacę. Posłała mi ciepły uśmiech.
- Nie musiałeś. - powiedziała
- Ale chciałem. Miałaś rację. Nie powinienem mścić się na Tony'm i już nie będę. Wczoraj odwołałem to. Przepraszam. - powiedziałem.
- Kocham cię. - odpowiedziała z uśmiechem i poklepała miejsce obok siebie. Zająłem je z uśmiechem i objąłem ją ramieniem.


__________________
Hej kochani ! <3
Dawno nie było rozdziału - wiem i przepraszam, ale zaczęła się szkoła i musze się wziąć za naukę.
Do tego nie mam nawet czasu na pisanie, bo wstaję o 5.20, a wracam do domu po 16, a czasem nawet o 17 i zanim odrobię lekcje, to jest 20, a potem jestem już tak padnięta, że nic nie jestem w stanie robić.
Dlatego rozdziały będą się pojawiały tylko w weekendy, a jeżeli uda mi się coś wcześniej napisać, to dodam. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Ten rozdział też jakoś mnie nie zachwycił, moim zdaniem mógłby być lepszy, ale i tak się cieszę, że udało mi się go napisać. Pisałam go strasznie długo i ogólnie ciężko mi się go pisało. To chyba przez to, że 13, pechowy.
Wczoraj urodzinki obchodził nasz żarłok Nialler <3
Z tej okazji życzę mu wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń :) Wczoraj oczywiście złożyłam mu życzenia na TT i to jeszcze w szkole xD

A jak tam u was w szkole ?
Macie już jakieś oceny ?
Ja pisałam kilka testów po gimnazjum i poszły mi dość słabo :/ Będę musiała nadrabiać ocenami.

Pytanka:
1. Czy Harry odpuścił sobie w 100% zemstę, czy jednak powróci do tego planu ?
2. Czy Mike i Dionne będą razem ?
3. Czy Harry i Lily będą wreszcie szczęśliwi, a w ich związku nie będzie kłopotów ?
4. Czy to koniec kłopotów w opowiadaniu ?
5. Czy wiecie, że już niedługo koniec pierwszej części opowiadania ?
6. Czy wiecie, że 2 część będzie już w Londynie ?
7. Czy chcecie, żeby Harry odszedł z 1D ?
8. Czy uważacie, że stosunki między chłopakami da się jeszcze naprawić ?

Dzieki za wszystko <3
Kocham was <3

Powodzenia w szkole ! :)


Mwahh ♥