czwartek, 19 grudnia 2013

Liebster Awards

LIBSTER AWARDS 

Hej <3
Zostałam nominowana przez Tia Alexis oraz Mellanie 
Bardzo dziękuję <3

Zasady chyba każdy zna, ale przypomnę.

Nominację otrzymuje się od innego bloggera za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na zadane przez nominującego pytania, a także nominować 11 osób i zadać im 11 pytań. Nie możesz nominować kogoś, kto nominował Ciebie.

Pytania od Tia Alexis:

1. Dlaczego postanowiłeś/aś założyć bloga ?
Wcześniej dużo czytałam. Od zawsze kochałam czytać, a gdy poznałam One Direction i The Wanted zaczęłam też czytać FF o nich. Po jakimś czasie sama zaczęłam tworzyć, tylko dla siebie, nie publikowałam tego. Chciałam zobaczyć, czy też tak potrafię, ale po kilku miesiącach pisania dla siebie wpadłam na pomysł, żeby zacząć to publikować i założyłam pierwszy blog, a potem już poleciało <3.

2. Ile masz lat ? 
Mam 16 ;p W lutym kończę 17 ^^

3. Kim chcesz być za parę lat ?
Będę pracowała w dziale reklamowym w jakiejś firmie, no ewentualnie w dziale PR xD
Znaczy... Jak dobrze pójdzie ;p

4. Jakie jest twoje życiowe marzenie ?
Jak każda fanka marzę o poznaniu The Wanted i One Direction, o pójściu na ich koncert itd. Mam też inne marzenia. Chciałabym pojechać do Londynu, do Paryża, do... Do wielu ciekawych miejsc. Chciałabym podróżować.

5. Najładniejsze imię dla chłopaka ? 
Kocham imiona Mateusz i Łukasz <3

6. Jaki jest najlepszy wiek do małżeństwa twoim zdaniem ?
Wiek nie ma znaczenia. To zależy od dojrzałości ludzi, od tego jak bardzo się kochają itd. ;)

7. Co lubisz robić w wolnym czasie ? 
Dużo czytam, piszę, słucham muzyki <3

8. Wolisz miasto czy wieś ?
Mieszkam na wsi i mimo iż wielu na to narzeka i ja czasem też, to lubię to. Nie lubię tego gwaru jaki jest w mieście, ja wolę ciszę i spokój, lubię wyjść latem wieczorem czy w nocy na łąkę i w spokoju pomyśleć, pomarzyć.

9. Jaki jest kolor twoich włosów ?
Jestem blondynką.

10. Ulubiony kolor ? 
Niebieski i czarny <3

11 . Ulubiony cytat z filmu ?
Nie mam jednego ulubionego cytatu z filmów. 



Pytania od Mellanie:

1. Co kochasz w pisaniu opowiadania ?
To, że mogę jednocześnie przelewać moje czasem chore pomysły na kartki a tym samym sprawiać przyjemność tym, którzy to czytają <3

2. Jak wpadłaś na pomysł założenia bloga ?
Dużo czytałam wcześniej i pomyślałam, że też chcę spróbować  ;p

3. Na co zwracasz największą uwagę podczas czytania innych blogów ? 
Na fabułę przede wszystkim. Musi mnie zaciekawić. Fajnie gdy jest sporo opisów. Ogólnie blog musi mieć TO COŚ. ^.^

4. Czytasz mojego bloga ? Jeśli tak to co o nim sądzisz ?
Czytam, czytam <3 I kocham go <3 Jest cudowny. Mam nadzieję, że wkrótce pogodzisz głównych bohaterów ;p

5. Ulubiony wokalista/zespół ?
One Direction, The Wanted, Demi Lovato i ROOM 94

6. Ulubiony aktor/aktorka ?
Nie mam ;p

7. Twój wzór do naśladowania to... ? 
W większości staram się nikogo nie naśladować, ale wzór to Demi Lovato. Pokazuje mi jak być silną. STAY STRONG. <3

8. Ile masz lat ?
Mam 16, ale w lutym 17 <3

9. Jaki masz kolor oczu ? 
Niebiesko-zielone, ale bardziej niebieskie :p

10. Jak radzisz sobie z brakiem weny ?
Kubek gorącej czekolady lub herbaty, czekolada jakaś i muzyka. Muzyka zawsze mi pomaga, jest lekiem na wszystko <3

11. Co cię inspiruje ? 
Muzyka i moi idole <3




MOJE PYTANKA:

1. Od kiedy prowadzisz bloga ?
2. Największe marzenie ?
3. Ulubiony cytat ?
4. Piosenka, przy której zawsze płaczesz ?
5. Ulubiona książka ?
6. Co powiedziałabyś idolowi/idolce gdybyś ich spotkał/a
7. Co zainspirowało cię do założenia bloga ?
8. Ile masz lat ?
9. Jak spędzasz większość swojego wolnego czasu ?
10. Miejsce, w którym chcesz mieszkać w przyszłości ?
11. Wymarzony prezent na gwiazdkę ?

Nominuję:












Rozdział 22

Obudził mnie dźwięk telefonu, więc nawet nie patrząc kto dzwoni wcisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. 
- Styles, gdzie ty jesteś ? - usłyszałem głos Paula.
- W hotelu. Śpię. - odpowiedziałem.
- Wracaj do domu i to natychmiast ! Mamy do pogadania ! - krzyknął do słuchawki.
- Wrócę... Po swoje rzeczy. - powiedziałem i się rozłączyłem.
Nie obchodziło mnie co sądzi o tym wszystkim Paul, ludzie z Modest, czy chłopaki. Ja byłem szczęśliwy i to było dla mnie ważne. Dzięki Lily zacząłem myśleć też o sobie, wreszcie zrozumiałem, że nie mogę być wiecznie kukiełką menagera.
Lily dała mi siłę, żeby to zrobić. Mam dla kogo walczyć z Modestem. Wiem, że dzieki niej będzie lepiej i jeżeli oni tego nie zrozumieją, to będę musiał odejść z zespołu.
Po dwóch godzinach wyszedłem z hotelu w stronę centrum, gdzie miałem zamiar obejrzeć mieszkanie, które znalazłem w internecie. Mężczyzna, który je sprzedawał miał około 27 lat i wyjeżdżał gdzieś za granicę. 
Znajdowało się na 10, czyli ostatnim piętrze budynku i było dość duże, miało dwie sypialnie, łazienkę, kuchnię i salon. Idealnie. Cena była troszkę wygórowana, ale w sytuacji w jakieś się znajdowałem każda cena była dobra. Kolejnym plusem było to, że mieszkanie jest umeblowane więc wystarczy tu tylko przywieźć rzeczy i można mieszkać. Postanowiłem jednak jeszcze trochę się rozejrzeć zanim zdecyduję się je kupić.
Nadszedł czas na wizytę w moim starym domu. Niespiesznie ruszyłem w tamtym kierunku nawet nie fatygując się o łapanie taxi. Dopiero po jakiejś godzinie dotarłem  pod dom. Tak jak myślałem pod bramą stali paparazzi. Przecisnąłem się między nimi totalnie ignorując ich pytania i błysk fleszy. 
Przekroczyłem próg i skierowałem się prosto na schody prowadzące na górę. Zatrzymał mnie jednak głos Liama. 
- Harry ! Chodź tu na chwilę ! - zawołał. Wróciłem do salonu i usiadłem w fotelu patrząc wyczekująco na chłopaków.
- Nie podoba nam się twój wybór. - powiedział Niall.
- I nie musi. Mi się podoba i to się liczy. - prychnąłem.
- Styles. Myślałeś może o zespole ? Jak to się na nas odbije? - zapytał Louis
- Nie. A wiesz dlaczego ? Bo chociaż raz w życiu pomyślałem o sobie ! Raz w życiu nie stawiałem was przed sobą, raz w życiu chcę być szczęśliwy i nie zniszczycie tego. Nie pozwolę wam na to. - syknąłem. 
Gwałtownie podniosłem się ze skórzanego fotela i skierowałem się na górę. Tym razem nie zatrzymywali mnie. Wszedłem do mojego pokoju i wyciągnąłem walizkę, do której zacząłem pakować wszystko. Począwszy od ciuchów, przez pamiątki a na ulubionych płytach kończąc. Gdy wszystko było już zapakowane zacząłem znosić kartony i walizki do samochodu. Okazało się, że wszystko udało mi się na raz upchnąć w aucie. 
Klucze sobie zostawiłem. Może jeszcze mi się przydadzą. W kuchni wlałem sobie soku do szklanki i wróciłem do salonu. Siedział tam sam Niall. Oglądał jakiś mecz i nawet nie zwrócił uwagi na to, że do niego dołączyłem. W takich właśnie momentach wiedziałem, że podjąłem słuszną decyzję.
- Wyprowadzasz się ? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
- Tak. - odpowiedziałem i wziąłem łyk soku ze szklanki.
- Masz już mieszkanie ? - zapytał spoglądając na mnie kątem oka.
- Jeszcze nie. Rozglądam się za nim. - odpowiedziałem.
- Za tydzień gramy koncert. - powiedział.
- Wiem Niall. Będę. - odpowiedziałem wstając.
- Na mnie już pora. Umówiłem się z dziewczyną. - powiedziałem i wyszedłem. Autem pojechałem prosto pod dom Lily. Dobrze, że pudła i walizka były w bagażniku, bo inaczej wszystko byłoby w gazetach, a póki nie mam mieszkania nie chcę sprowadzać na siebie jeszcze więcej uwagi.
Drzwi otworzyła mi moja dziewczyna z szerokim uśmiechem i po słodkim buziaku na powitanie zaprowadziła mnie do salonu, w którym już siedzieli Nathan, Max i Leo oglądając jakiś mecz.
- Siema Harry ! - powiedzieli równo.
- Cześć. - odpowiedziałem.
- My idziemy do mnie. Jakby coś, to nie włazić bez pukania. - powiedziała Lily i pociągnęła mnie za rękę na schody. Jej pokój był na końcu korytarza i niewiele różnił się od jej pokoju w USA. 
- Wczoraj nawet nie było okazji spokojnie pogadać. - powiedziała siadając na łóżku. Zająłem miejsce obok niej.
- Masz rację. - przyznałem, a ona się uśmiechnęła.
- I jak po powrocie ? Wiesz o co mi chodzi. - mruknęła.
- Myślałem, że będzie gorzej. Teraz szukam sobie jakiegoś mieszkania. - powiedziałem.
- Głupio mi strasznie, że przeze mnie nie mieszkasz z nimi i ogólnie tyle kłopotów. - powiedziała bawiąc się nerwowo palcami.
- Lily... Nie myśl o tym w ten sposób. Jestem teraz szczęśliwy i wiem czego chcę od życia, a oni tego nie rozumieją. - powiedziałem ściskając jej dłoń.
- Ale mi i tak głupio, bo gdyby nie ja, to nadal mieszkalibyście razem. - powiedziała
- Skarbie... Gdyby nie ty to nigdy nie postawiłbym się menagerowi, zawsze byłbym ich marionetką, z którą mogliby zrobić co tylko by chcieli. Dzięki tobie zrozumiałem, że nie mogę tak żyć. - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie, aby przytulić mocno. Wtuliła się we mnie nic nie odpowiadając.
- Idziemy na jakiś spacer ? - zapytałem, a ona zerknęła na mnie z lekkim wahaniem.
- Ale... dziennikarze. - bąknęła.
- Lily... Nie możemy ograniczać się ze względu na nich. Nic się nie zmieni, nadal będziemy wychodzić we dwójkę na spacery tak jak w USA. - powiedziałem.
- Przebiorę się tylko. - uśmiechnęła się i z szafy wyjęła jakieś szorty i koszulkę, a potem zniknęła za jakimiś drzwiami, jak się domyślam łazienki.
- Siema, jest Lily ? - zapytał Leo zaglądając do pokoju.
- Przebiera się, a coś się stało ?
- Nie, tylko chciałem ją o coś zapytać. Wychodzicie gdzieś ? - zapytał siadając obok mnie na łóżku dziewczyny.
- Tak. Na spacer. - odpowiedziałem.
- Chroń ją Hazz. - poklepał mnie po plecach i w tym momencie dołączyła do nas Lily.
- Lils, możesz na chwilę ? - zwrócił się do siostry i wyszli z pokoju.
Rozejrzałem się po pokoju i w oczy rzuciło mi się zdjecie. Nie widziałem go wcześniej. Była na nim moja Lily, Leo i Mike. Wyglądała zupełnie inaczej, była blada, strasznie chuda i jakaś taka... przygnębiona, smutna. To nie była moja Lily.
Wziąłem ramkę w dłonie i przyjrzałem się lepiej. Cała trójka zupełnie się różniła i nie chodzi mi o to, że na zdjęciu byli młodsi. Wzrok Leo na zdjęciu przepełniony był troską, strachem, miłością. Swoje ramię ciasno oplótł o chude ramię Lily. Mike podobnie jak Leo był lekko przygaszony. Najgorzej wyglądała Lily, sińce pod oczami, blada skóra, pusty wzrok i do tego dochodziło to, że na zdjęciu była niewyobrażalnie chuda...
- Co tam ogl... - Lily urwała w połowie zdania wpatrując się w fotografię, którą trzymałem w dłoniach.
- To było zaraz po wyjeździe do USA. Chodź na ten spacer to pogadamy. - powiedziała.
Chwyciłem jej dłoń w swoją i wyszliśmy. Było ciepło jak na Londyn. W parku było sporo ludzi, ale nie przeszkadzało mi to. Lily była obok i nikt inny nie miał znaczenia, mogliby nam robić tysiące zdjęć, mogliby robić wszystko, a ja i tak patrzyłbym na nią, chociażby nawet obok była parada gołych kobiet. 
Lily uśmiechnęła się do mnie i wtuliła w mój bok, objąłem ją ramieniem i mocniej do siebie przytuliłem. Miałem to co najważniejsze, miałem kogoś na kogo czekałem całe swoje życie.
- You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I - zanuciłem jej do ucha, a ona zerknęła na mnie i cmoknęła mnie w policzek.
- You and I Hazz. You and I. - szepnęła.
Dla takich momentów warto żyć. Ona jest tą jedyną. Skąd to wiem ? Takie rzeczy się czuje. Dla mnie jest najważniejsza. 
- Jestem głodna. - mruknęła przerywając moje rozmyślenia o niej jako tej jedynej.
- To chodź, idziemy do tej knajpki. - powiedziałem wskazując najbliższą knajpę. Dziewczyna uśmiechnęła się i powolnym krokiem ruszyliśmy w jej stronę, ale gdy już byliśmy przy drzwiach dopadł do nas tłum moich fanek.
- Idę do środka. - zakomunikowała Lily i zniknęła za drzwiami do lokalu. 
Podpisywałem, podpisywałem, podpisywałem i dla odmiany podpisywałem... Po około 50 zdjęciach, 70 autografach i sam nie wiem czym jeszcze wreszcie odeszły, a ja wszedłem do środka. Lily siedziała znudzona przy jednym ze stolików, przed nią stał talerz już do połowy opróżniony.
- Przepraszam, że tak długo. - powiedziałem siadając obok niej. Zerknęła na mnie i lekko się uśmiechnęła.
- Nic się nie stało. Rozumiem Hazz. To twoja praca, a one cię kochają. Żebyś widział ten błysk w ich oczach. Ja mam cię codziennie, a właśnie spełniły się ich marzenia. - powiedziała.
- Jesteś taka wyjątkowa Lily. - powiedziałem, a ona się zaśmiała.
- Cieszę się, że tak myślisz Hazz. - powiedziała i zerknęła mi w oczy. - Kocham Cię. - dodała.
- A ja kocham Ciebie Lily. - odpowiedziałem


__________________
Wiem, że rozdział krótki i beznadziejny i ogólnie straszny, ale nie chciałam was znów zostawiać bez rozdziału.
Miałam straszny zapiernicz w szkole i dużo prac domowych, praktycznie nie miałam czasu, żeby w spokoju napić się gorącej czekolady,  co dopiero pisać rozdział, ale poprawię się.
Do końca tygodnia dodam jeszcze jeden rozdział i będzie dłuższy. Obiecuję.


Rozdział dedykuję mojemu kochanemu, LouLou <3
Gdyby nie ty to zapewne ten blog byłby totalną klapą, a ja dodawałabym raz na miesiąc jak nie rzadziej <3
Domiś kocham cię wariatko <3

Jeżeli wchodzicie na mój Ask to wiecie o co chodzi xD
Serdecznie was zapraszam do zadawania mi pytań :*
Możecie też mnie znaleźć na FB lub TT <3
O FB pytajcie na Ask xD

Dobra. 
Macie jeszcze zdjęcie, w którym się zakochałam <3


Kocham was <3

Mwahh ♥
Paula ♪

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 21

Stałem przed wielką willą ojca Lily i wziąłem głęboki wdech. Dam radę. Przecież mnie nie zje. Po chwili ze środka wyszli Leo i Ally. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Co tak stoisz ? - zapytała Ally
- Nastawiam się mentalnie. - powiedziałem, a oni się zaśmiali. 
- Mieliśmy iść na spacer, ale chętnie zobaczymy twoją reakcję na widok naszych współlokatorów. - powiedział Leo i weszliśmy do środka.
- LILY ! Harry przyszedł ! - wrzasnął Leo, a po schodach zeszła moja dziewczyna.
Uwielbiałem ją taką naturalną jak była teraz. Zwykłe szare dresy, włosy związane w kucyka i luźny t-shirt z jakimś nadrukiem. Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
- Hej Hazz. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Hej Lily. - odpowiedziałem uśmiechając się mimowolnie.
Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę do jakiegoś pomieszczenia, a ja zacząłem się denerwować. Tam zapewne jest jej ojciec. A jak mnie nie polubi ? Oby nie, ale jeżeli tak się stanie, to zrobię wszystko, żeby zmienił zdanie.
Na jednym z foteli siedział mężczyzna około 40. Miał czarne włosy i czarne oczy, na sobie miał jeansowe spodnie i jakąś koszulę. 
- Dzień dobry. - powiedziałem.
- Dzień dobry. - odpowiedział wstając i ściskając moją dłoń.
- Tato, to jest właśnie Harry, mój chłopak. Hazz, to mój ojciec. - powiedziała Lily.
- Miło mi pana poznać. - powiedziałem.
- Mi również chłopcze. - odpowiedział i wskazał kanapę, na której usiedliśmy, a Leo i Ally zajęli miejsce obok nas.
Pan Howard to bardzo miły facet, wydawał się być wyluzowany i chyba mnie polubił. Delikatnie się rozluźniłem, a Lily posłała mi swój uspokajający uśmiech. 
- Tylko jest jeden problem Harry. Z Lily już o tym rozmawiałem. - powiedział, a dziewczyna przytaknęła.
- Jaki ?- zapytałem mocniej ściskając jej rękę.
- Możemy wyjść ? - zapytał i wskazał na jakieś drzwi. Zerknąłem na Lily.
- Idź. - powiedziała, a ja wstałem i poszedłem za ojcem dziewczyny.
Teraz zacząłęm się bać. Nie wiedziałem co mnie tam czeka i to było najgorsze. Co jeśli zabroni nam się spotykać ? Co wtedy ? 
- Harry. Usiądź proszę. - wskazał na krzesło. Byliśmy chyba w jego gabinecie, a przynajmniej tak to wyglądało.  Gdy zająłem miejsce, on usiadł na przeciwko. Wtedy w oczy rzuciło mi się zdjęcie wiszące na ścianie. 
Przedstawiało ono właśnie ojca Lily i piątkę chłopaków, których dobrze znam. The Wanted. 
- Jestem ich menagerem. - powiedział widząc, że patrzę na to zdjęcie.
- Co ? - zapytałem głupio. - Znaczy słucham ? - powtórzyłem.
- Wiem, że to wiele komplikuje, tym bardziej w tej sytuacji, w jakiej się znajdujesz i nie miej za złe Lily, że mi powiedziała, bo tak jest lepiej. Chłopcy są troszkę niezdyscyplinowani, ale to dobrzy ludzie. Dobrze, że wiem co się dzieje w waszym zespole, wiem na co się przygotować, gdy to wszystko wybuchnie. Chcę jak najlepiej dla Lily, a ta sytuacja nie jest dla niej korzystna, ale ona cię kocha. Jak mówiła o tobie, to ten błysk w oku... Patrzy na ciebie tak jak jej matka patrzyła na mnie. - powiedział i zerknął na jedną z ramek na biurku. Nie widziałem, co na niej było, bo była tyłem do mnie, ale podejrzewam, że zdjęcie przedstawiało jego żonę.
- Chcę ją chronić przed tym wszystkim. - westchnąłem
- Wszyscy tego chcemy Harry, ja, ty, Leo, nawet moi chłopcy. Już ją polubili. A jeśli chodzi o Lily. Chciałbym ci podziękować. Udało ci się zrobić to, z czym nikt nie mógł sobie poradzić. Pomogłeś jej się przełamać. Dzięki tobie jest tutaj i nie ważne co się stanie teraz, to moja córka i będę ją chronił. - powiedział.
- Lucas... Mogę ? - do środka zajrzał mulat.
- Siva, zaczekaj. Jestem zajęty. - odpowiedział ojciec Lily.
- Ale to ważne. - powiedział chłopak.
- Jak ważne ? - zapytał mężczyzna.
- Bardzo. Chodzi o Jay'a. - powiedział mulat.
- Siva... Jestem zajęty. - westchnął ojciec Lily pocierając skronie.
- Ale to bardzo ważne Lucas. My już nie dajemy rady. - powiedział Siva.
- Niech pan idzie. - powiedziałem.
Gdy wyszli ja zacząłem się rozglądać. Ten gabinet zupełnie różnił się od gabinetu Paul'a. Tu było tak... cieplej. Ich wspólne zdjęcia, nagrody, ogólnie całość dawała fajny efekt. Gabinet naszego menagera był w porównaniu z tym strasznie zimnym i okropnym miejscem. 
Drzwi się otworzyły, a do środka weszła uśmiechnięta Lily i usiadła w fotelu swojego ojca. 
- Czyli piekło już się zaczęło ? - zapytała a wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił. Teraz patrzyła na mnie zmartwiona i nerwowo bawiła się palcami, wstałem i obszedłem biurko, aby na koniec ukucnąć przed nią. Chwyciłem jej dłonie w swoje i spojrzałem w jej piękne brązowe tęczówki.
- Damy radę skarbie. Ja w nas wierzę. - powiedziałem powoli lekko się do niej uśmiechając.
- Ja też w nas wierzę Harry. - szepnęła i pogładziła mnie po policzku. 
Była dla mnie wszystkim. Nie mogłem pozwolić, żeby sytuacja w zespole, z Paulem, z Modestem i całym tym zamieszaniem odbiła się na naszym związku. Lily to jedyna osoba dla której chcę się zmienić. Jest tą, dla której jestem w stanie zrobić wszystko i bez względu na to, co mówią inni, co sądzą o tym fani, chłopcy i Modest, to ja z niej nie zrezygnuję. Jest dla mnie światełkiem w tunelu, nadzieją, że nie zawsze będzie źle, że jutro może być lepsze. 
Kocham ją. Jest najważniejsza i jestem dla niej gotów zrobić wszystko. Wystarczy jej jedno słowo, a ja zrobię co zechce. Jestem takim jakby... niewolnikiem. Niewolnikiem jej serca. Dopóki ona będzie obok mnie, będę miał wszystko, czego potrzebuję, nie liczy się wtedy nic innego. Jest ona i to mi wystarcza.
Naszą chwilę przerwały otwierające się drzwi, a potem odchrząknięcie ojca Lily. Wstałem na równe nogi i spojrzałem na niego. Jego twarz nie wyrażała emocji, patrzył na nas tylko i nic nie mówił.
- Lily, Harry, ktoś do was. - powiedział tylko.
- Umm.. Tato... Nie wychodzi Ci to udawanie złego. - zachichotała Lily i wtuliła się w mój bok, a ja obiąłem ją w talii.
- Na chłopców działa, więc nic nie mów. Ładnie razem wyglądacie. - powiedział i się uśmiechnął, a ja odetchnąłem z ulgą.
- A teraz zmykajcie, bo mam dużo pracy, a wy macie gości. - powiedział, a my wyszliśmy.
W salonie siedzieli Zayn i Pezz, a obok nich Leo i Ally, którzy z uśmiechem opowiadali coś.
- Co tu robicie ? - zapytałem widząc ich.
- Jak miło nas przywitałeś... Zostawiłeś u nas torbę z laptopem. - westchnął Zayn wskazując na leżącą obok niego torbę.
- To jest Lily. - powiedziałem mocniej obejmując dziewczynę, która posłała mi uśmiech.
- Ja jestem Zayn, a to moja narzeczona Perrie. - powiedział Malik.
- Miło mi was poznać. - powiedziała i usiedliśmy na sofie obok Leo i Ally.
- I jak Jay ? - zapytała Lily Leo.
- Siedzą pod jego drzwiami i próbują się z nim dogadać... Wiesz o co chodzi ? - zapytał leo
- Nie. Ale może ja spróbuję co ? - zapytała i wstała.
- Zaraz wrócę. - szepnęła mi na ucho i cmoknęła mnie w policzek.
Porozmawialiśmy chwilę z Zerrie i oni wyszli, a chwilę po nich Ally i Leo, w tym samym czasie z góry zeszli czterej członkowie The Wanted. Spojrzeli na mnie i się uśmiechnęli.
- Siema Harry ! - powiedzieli
- Cześć. - odpowiedziałem, a oni rozsiedli się a kanapach. 
- Co oglądamy ? - zapytał Max
- Ja proponuję obejrzeć... - zaczął Nathan
- NIE ! - zaprotestowali Tom, Max i Siva równocześnie, a ja się zaśmiałem.
- Ale dlaczego nie chcecie oglądać rezydencji surykatek ? - zapytał Sykes i spojrzał na nich.
- Bo tak ! Może obejrzyjmy jakąś stację muzyczną co ? - zapytał Tom i przytaknęliśmy. 
Dużo rozmawialiśmy i okazali się bardzo wesołymi chłopakami z masą odlotowych pomysłów. Byli takim zespołem w jakim zawsze chciałem być...
- Co z Lily ? - zapytałem po kolejnych kilkunastu minutach rozmowy.
- Gada z Jay'em w łazience. - odpowiedział Max.
- Gdzie ? - zdziwiłem się.
- No bo Jay ma w pokoju jaszczurkę, a zauważyliśmy, że ona się ich boi i gadają w łazience mojej i Jay'a. - powiedział Max, a ja kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. 

*************************

Powoli przekroczyłem próg hotelowego pokoju i zapaliłem światło. Tak teraz będzie wyglądała moja najbliższa przyszłość... Bynajmniej dopóki nie wybuchnie wielka afera z Lily.
Odświeżyłem się i leżąc w łóżku w dresach wszedłem na Twittera. Tak jak się domyślałem fanki szalały. W trends było "#HarryAndLily" , a o moich interakcjach nie wspomnę. 

Hej :) Mam dziś dobry humor, więc może TC ? ^.^

Po wysłaniu tego tweeta dosłownie wybuchło. Tysiące wiadomości do mnie i innych tego typu, więc z uśmiechem założyłem pierwszą lepszą koszulkę i włączyłem kamerkę.
- Siema. Tu Harry. - powiedziałem i poprawiłem loki.
- Właśnie minął mój pierwszy dzień w Londynie, brakowało mi tego miejsca, ale powiem wam szczerze, że jednak tam gdzie byłem było cudownie, fajnie było przez chwilę znów być normalnym chłopakiem, który może robić nawet najgłupsze rzeczy. Poznałem tam wspaniałych ludzi i teraz chciałbym pozdrowić ich bardzo serdecznie, Mike, Carmen, Tony, Leo, Ally dziękuję za wszystko. No i oczywiście spotkałem moją dziewczynę Lily. - powiedziałem i zerknąłem na pasek boczny.
- Jaka ona jest ? Jest niesamowita, słodka, piękna, inteligentna, ma świetne poczucie humoru, kocham ją i jestem z nią strasznie szczęśliwy. Mam nadzieję, że pokochacie ją równie mocno jak ja i że ciepło przyjmiecie ją do naszej 1DFamily. Po dzisiejszym dniu zmieniłem też stosunek do The Wanted, gdy się z nimi porozmawia, to okazują się niesamowicie sympatycznymi chłopakami. Do tego dowiedziałem się ciekawego faktu o mojej dziewczynie, mianowicie Lily boi się jaszczurek, co trochę mnie śmieszy, ale nie mówcie jej, bo się obrazi, że się z niej śmieję. Teraz zapewne razem z Leo i Ally rozmawiają na Skype z naszym przyjacielem Mike'em, który poszedł do szkoły aktorskiej w Miami. Zamierzam też niedługo odwiedzić mamę, bo jak sami wiecie niedługo ruszy promocja płyty i nie będę miał czasu. - powiedziałem
- Ostatnio więcej piszę na TT ? Możliwe, to zasługa Lily, wiele razy powtarzała mi, że nie powinienem was zaniedbywać i przy niej jestem szczęśliwy, a jak jestem szczęśliwy, to piszę. Chciałem jej kupić prezent, ale oczywiście ona nie chce nic ode mnie i teraz powiedzcie mi jak mam ją przekonać, ja chcę tylko dać jej coś, co by jej o mnie przypominało, a ona cały czas tylko, że mam nie wydawać na nią pieniędzy, bo przecież nie po to ze mną jest, ale to chyba logiczne, że jak się kogoś kocha, to chce się mu dawać wszystko prawda ? - zapytałem.
- Mam wstawić jakieś nasze zdjęcie ? Zaraz dodam na TT. Czy Lily ma Twittera ? Ma, ale nie chciała, żebym go podawał, bo twierdzi, że to nie ona jest sławna. - powiedziałem
- Mam wam podać, a Lily się nie dowie ? Na pewno nie dowie się, gdy przybędzie jej dużo followers, a do tego będzie dostawała wiadomości z prośbą o follow. Kochani, pogadam z nią jeszcze, a jak się zgodzi, to wam podam. Chcę szanować jej prywatność, widzę jej tweety i sam się uśmiecham czytając je. - uśmiechnąłem się lekko.
Długo jeszcze mówiłem do fanów, dopiero gdy ledwo widziałem na oczy to wyłączyłem kamerkę i zasnąłem z laptopem na łóżku.


______________________________
HEEEEJ <3


Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Wiem, nawaliłam. Znowu...
Rozdział miał się pojawić tydzień temu, ale teraz mam taki zapiernicz w szkole, że sama nie wyrabiam, niedługo koniec semestru, a dokładniej do świąt muszą wystawić nam propozycje ocen, ja muszę poprawić chemię i biologię, bo chcę mieć 3, a teraz wychodzi mi ledwo 2 z biologii i jakieś 2,5 z chemii, do tego angielski na piątkę chce wyciągnąć i ogólnie mamy mnóstwo sprawdzianów, które chce dobrze napisać, szczególnie dlatego, że sporo przedmiotów mi odchodzi po pierwszym roku, a chce dobrze wypaść. 
Rozdział nie jest najlepszy, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Kilkanaście razy zmieniałam sytuację w gabinecie ojca Lily, a na koniec zostało tak. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Mam do was jeszcze pytanka :)

1. Czy chłopcy z One Direction zrozumieją Harry'ego ?
2. Czy Harry wróci do domu ?
3. Co na to wszystko fani ?
4. Czy cała prawda o 1D wyjdzie na jaw ? 

Następny pojawi się w niedzielę lub poniedziałek, zależy od ilości testów w tym i przyszłym tygodniu. 

Kocham was <3

Macie jeszcze mojego kochanego Hazzusia <3


Dedyk dla WSZYSTKICH <3
Za to, że ze mną jesteście, że zawsze mogę na was liczyć.
Dziękuję :*

Mwahh ♥

PS.: O nowych rozdziałach na waszych blogach powiadamiajcie mnie na TT, Ask, lub w zakładce "Wasze Blogi" <3 
Pytajcie na Ask'u. Tam jestem codziennie i na każde pytanie odpowiem, możecie pytać mnie o wszystko, o szkołę, o opowiadanie, o co tylko chcecie. 

Love,
@Paula_97_

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 20

Wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie, kurczowo trzymałem dłoń Lily, gdy z bagażami ruszyliśmy do wyjścia. Piski fanek słychać było już tam. Zacząłem się denerwować. Co teraz ? Jak to będzie ? Czy damy radę ?
- Styles. Chociaż raz zachowaj się jak facet. Idź tam i rób to co chcesz. - powiedział Leo i kopnął mnie w tyłek.
- A to na rozbieg. - dodał, a Lily i Ally się zaśmiały.
- Idę. - powiedziałem i podałem Lily swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Dzięki. - uśmiechnęła się lekko i wyszliśmy.
Wielki tłum na lotnisku krzyczący moje imię. Błysk fleszy, który uniemożliwił dobre widzenie i ta świadomość, że od tej pory znów będę w centrum uwagi nie pomagała, ale gdy poczułem mocniejszy uścisk dłoni Lily otrząsnąłem się, poprawiłem loki i uśmiechnąłem się do niej.
- Cześć. - pomachałem do jakiejś kamery i zerknąłem na Leo i Ally, którzy próbowali przecisnąć się przez tłum.
- Harry ! Odpowiesz na kilka pytań ? - dopadła do mnie jakaś dziennikarka, a ja zerknąłem na Lily, która tylko skinęła głową.
- Poczekam przy wyjściu. - powiedziała, ale przyciągnąłem ją bliżej.
- A jak się zgubisz ? - zapytałem i zerknąłem na dziennikarkę. - Proszę pytać. - powiedziałem
- A więc... Gdzie byłeś ? - zapytała
- No... Odpoczywałem. - odpowiedziałem i lekko się uśmiechnąłem na wspomnienie ubiegłego miesiąca.
- A to jest .. ? - zapytała patrząc na Lily
- To jest moja dziewczyna Lily. - odpowiedziałem spokojnie, a ona spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Doprawdy uroczo wyglądacie razem. - powiedziała dziennikarka
- Też tak uważam. A teraz przepraszam, ale chcielibyśmy odpocząć po długim locie. - powiedziałem i wyminąłem ją ciągnąc za sobą Lily. Leo i Ally stali przed wyjściem i w czwórkę ruszyliśmy na parking szukać Zayn'a, co wcale nie było takie trudne, bo stał blisko.
- Znowu palisz ? - zapytałem podchodząc do niego od tyłu. Jak zwykle stał oparty o maskę i palił.
- Jezu ! Harry, ale mnie przestraszyłeś. - powiedział i przytuliliśmy się.
- Siema Zayn. Poznaj moją dziewczynę Lily, jej brata Leo i jego dziewczynę Ally. - przedstawiłem wszystkich.
- Hej ! - powiedzieli równo. 
- Siema. Jak lot ? - zapytał Zayn
- Długi i nudny. - odpowiedzieliśmy w czwórkę.
- Wsiadajcie. - Malik otworzył drzwi do auta, a my zapakowaliśmy walizki i wsiedliśmy.
- Dokąd was zawieść ? - zapytał 
- Umm... Lily ? - Leo spojrzał na dziewczynę, a ona się zaśmiała
- Jasne, że pamiętam. - powiedziała i podała adres Malikowi.
- No to nawet blisko od nas. - powiedział Zayn, a ja zerknąłem na niego. Ulica, na której mieszkaliśmy była jakieś 30 minut drogi od nich. Widząc moją minę cicho się zaśmiał.
- Razem z Pezz mieszkamy na tej samej ulicy co oni. - wytłumaczył, a ja kiwnąłem głową. 
- Opowiadaj jak tam było na tych wakacjach. - zachęcił mnie Zayn. Lily, Leo i Ally siedzieli z tyłu i tylko patrzyli na nas.
- A wiesz... Najlepsze wakacje w życiu. - przyznałem z uśmiechem
- A coś więcej ? No wiesz... Gdzie mieszkałeś ? Co robiłeś ? - zapytał
- Najpierw mieszkałem u takiego Jackoba. On ma syna w moim wieku i dzięki niemu poznałem bliźniaków, potem przyjechała córka Jackoba i musiałem się wyprowadzić, ale przygarnęli mnie państwo Howard, czyli dziadkowie Leo i Lily no i jakoś tak sobie mieszkaliśmy. - powiedziałem.
- Jest gdzieś blisko skate park ? - zapytał Leo
- Tak, jakieś 10 minut spacerkiem. - odpowiedział Zayn
- A ty tylko o jednym. - westchnąłem
- Mówisz tak, bo sam nie umiesz. Swoją drogą twój wyczyn pierwszego dnia był niezły. - zaśmiał się Leo
- Będziesz mi to wypominał Howard ? - zapytałem odwracając się
- Tak, bo wjazd w szafę był fajny. - odpowiedział
- Jak dzieci... Ally... Proponuję zamknąć ich w bagażniku. - powiedziała Lily
- RANISZ ! - jęknęliśmy z Leo równo, a Zayn i dziewczyny zaśmiali się.
Droga minęła wesoło i szybko. Świetnie było chociaż przez chwilę nie martwić się tym co będzie. Pożegnałem się z Leo i Ally i wysiedli, a Lily pomogłem z walizką, ale nie chciałem wchodzić do środka. Zayn nie mógł przecież czekać na mnie nie wiadomo ile. 
- Ładna. - powiedział do mnie Malik, gdy wróciłem do auta.
- Tak. - przyznałem uśmiechając się lekko.
- Kochasz ją ? - zapytał
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziałem
- To walcz do końca stary. Nie spieprz tego. - powiedział i zaparkował przed swoim domem. 
- Chodź, napijesz się czegoś i pogadamy na spokojnie. - uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy. 
- JESTEM ! - zawołał Zayn po przekroczeniu progu i po chwili zjawiła się Perrie z uśmiechem.
- Hej Harry ! - zawołała i mnie przytuliła. Była świetną dziewczyną. Lubiłem ją.
- Hej Pezz. Ładnie tu macie. - powiedziałem rozglądając się.
- Dzięki. Herbaty, kawy ? - zapytała
- Herbaty. 
- Wchodźcie dalej, zaraz zrobię. - zakomunikowała i weszła zapewne do kuchni. 
- No to teraz tak szczerze... Opowiadaj jak to było. - powiedział Zayn, gdy siedzieliśmy już w salonie z herbatami.
- Oj no... Bo to było tak... Pojechałem tam i było świetnie, najpierw poznałem Mike'a, potem Leo i Lily, potem Ally i Tony'ego, a na końcu Carmen. Trochę się działo, wiesz... Ja i Tony nie mogliśmy się dogadać, bo oboje zakochaliśmy się w Lily, Carmen to świetna dziewczyna, ma 22 lata i mieszka w Miami, a Mike teraz się tam przeprowadził, bo studiuje aktorstwo. Swoją drogą nigdy nie przypuszczałbym, że to go kręci, bardziej wyglądał mi na muzyka, albo... kogoś tego typu. Ale aktor ? Ale wracając. Tony mieszka w NY z ciotką, bo jego rodzice nie żyją, a resztę zdążyłeś poznać. - powiedziałem.
- Ale jesteście razem. - powiedziała Pezz
- Tak, ale nie było łatwo. On cały czas przeszkadzał ! - powiedziałem, a oni się zaśmiali
- Musisz mi ją przedstawić. - powiedziała Pezz
- Pewnie. - odpowiedziałem
- Perrie, a wiesz, że nasz Harry próbował swoich sił na deskorolce ? - zapytał Zayn
- Nieee... - jęknąłem
- Opowiadaj ! - zaśmiała się.
I w takich momentach mam dość. Jedna mała wpadka, a nabijać się będą do końca życia, to wcale nie jest fajne opowiadać jak to straciło się równowagę, wpadło na przyjaciół, a na koniec wylądowało w szafie. Wiem co mówię. To nie miłe.
Posiedziałem u nich trochę, aż dostałem SMS od managera. 
Masz 10 minut na powrót do domu Styles.
- Muszę jechać. Czas stawić czoła temu wszystkiemu. - powiedziałem wstając.
- Nie daj się młody. - powiedziała Pezz
- Nie dam się. Nie teraz. - oznajmiłem z uśmiechem i Zayn odwiózł mnie do domu.
Nigdy wcześniej się tak nie denerwowałem. To co czułem w tamtym momencie jest nieporównywalne z niczym innym. Byłem zdeterminowany, żeby walczyć o ten związek, ale jednocześnie bałem się tego co może mnie tam spotkać.
- Wejdę z tobą. - powiedział Zayn wysiadając z auta. Byłem mu za to wdzięczny. On jeden potrafił mnie zrozumieć. 
- Wróciłem ! - zawołałem kładąc klucze na szafce w holu, ale odpowiedziała mi cisza. Wiedziałem co to oznacza. Cisza w naszym wypadku zawsze oznaczała kłopoty. 
Niepewnym krokiem ruszyłem w stronę salonu, a tuż za mną szedł Zayn. W pewnym momencie miałem ochotę odwrócić się i uciec, zabrać Lily i znów jechać na wieś, ale wiedziałem, że nie mogę, że to bez sensu. Muszę wreszcie pokazać, że nie zawsze będę ich słuchał. Lily miała rację. Nie mogę pozwolić innym kierować moim życiem.
- Siadaj. - syknął do mnie Paul
- Postoję. - odpowiedziałem wypranym z emocji tonem.
- Kim Ona Jest ? - zapytał powoli i pokazał mi zdjęcie zrobione dziś na lotnisku. 
- Moją dziewczyną. - odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- KIM ?! - huknął
- Moją dziewczyną. - powtórzyłem.
- Ona ? Nie ma szans Styles. Zrywasz z nią. - powiedział
- Nie ma szans Paul. Do tej pory tolerowałem to, że decydujecie o moim życiu, ale od tej pory to koniec. Nie masz prawa decydować z kim mam się spotykać ! Już nie ! Mam 19 lat człowieku ! 19 ! - powiedziałem patrząc na niego.
- Styles, przeginasz. - syknął Tomlinson
- Nie Louis. To my przeginaliśmy. - odpowiedział Zayn siadając wygodnie w fotelu.
- Masz coś do dodania Malik ? - zapytał Niall
- Tak. Tutaj młodemu przyznam rację. Za bardzo wpieprzyliśmy się w jego życie. Jesteśmy zespołem. Wszyscy jesteśmy równi, a tylko Harry przez to przechodzi. - powiedział
- Dam sobie radę Zayn. - powiedziałem i spojrzałem na nich.
- Jutro przyjadę po rzeczy. Wprowadzam się. Możecie sobie robić i mówić co chcecie, ale ja i tak będę z Lily i wiecie co ? Jeżeli będzie trzeba, to odejdę z zespołu. - powiedziałem i odwróciłem się na pięcie.
- Jeszcze nie skończyłem. - syknął Paul
- Ale ja tak. - odpowiedziałem i wyszedłem zabierając klucze.
Dobra. 1:0 dla ciebie Styles. Jest ok, Oby tak dalej. Dałem radę. Dałem radę ! Spacerkiem ruszyłem do najbliższego hotelu, w którym zamierzałem spędzić noc. Z kieszeni wyjąłem swój telefon i wybrałem numer do Lily.
- Hej Hazz. - przywitała mnie wesoło.
- Hej skarbie. Rozpakowałaś się ? - zapytałem
- Jestem w trakcie. hahah ZOSTAW TO TOM ! - krzyknęła przez śmiech.
- Co tam się dzieje ? - zapytałem sam się uśmiechając.
- A bo tatuś zataił przed nami pewne fakty i teoretycznie to jeszcze bardziej namiesza w tej historii. A właśnie ! Mój ojciec chce Cię poznać. Wpadniesz na kolację ? - zapytała 
- Tak... Umm... O której mam być ? - zapytałem
- o 18.00. - odpowiedziała i chyba wyszła z domu, bo zrobiło się cicho po drugiej stronie słuchawki.
- A jak u Ciebie ? Nie zjedli cię ? - zapytała.
- Nie. Nawet dobrze poszło. Teraz tylko szukam  sobie mieszkania. - powiedziałem
- Wyrzucili cię z domu przeze mnie ? - pisnęła, a ja się zaśmiałem.
- Nie. Sam postanowiłem się wyprowadzić. Dziś prześpię się w hotelu, a od jutra zaczynam szukać, może Zayn mnie przygarnie na kilka dni. - powiedziałem
- Aaaaaaa !!! Jay zabierz to ! - Lily zapiszczała, a w tle usłyszałem śmiech.
- Hazz, przyjedź jak najszybciej, oni mają jaszczurkę i mnie straszą ! - pisnęła, a ja się zaśmiałem.
- Będę za pół godzinki. Owiń się folią bąbelkową i schowaj w piwnicy. - zaśmiałem się, a ona prychnęła.
- Głupek. - rzuciła i się rozłączyła.

________________________
HEEEEEEEEEEEEEEEEEJ <3
Nie poszłam dziś do szkoły, wiec dodam wam rozdział ^.^
Ogólnie, to chciałam iść, bo kartkówka itd. ale trudno. Życie.... XD
Teraz tak... 
Podoba się ?
Mi nie za bardzo... :/
Ale...
Piszcie co myślicie o rozdziale, o zachowaniu bohaterów, o tym jak wyobrażacie sobie ciąg dalszy.
Nie wiem do końca ile rozdziałów będzie miała ta część, ale nie będzie długa. Chcę to skończyć do nowego roku, ale jeżeli się nie uda... To trudno. 
Z nowym rokiem planuję wystartować z nowym opowiadaniem :D
Ale dalej.
Zmiany w bohaterach ! 
Zdziwieni tym co tam zobaczyliście ? 
Jeżeli nie lubicie ich, to was rozczaruję, bo ja ich kocham i nie będą tu jakimiś burakami.
Dzięki nim będzie ciekawiej :D

Rozdział dedykuję :
♥Mrs. Styles♥
Przejrzałaś mnie i musiałam się głowić jak was zaskoczyć :D
Ale chyba mi się udało wprowadzając bohaterów xD
Luv U <3

I na koniec fotka Zarry'ego <3

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 19


Z dziadkami rozmawialiśmy do późna, nie mogłem uwierzyć, że ten miesiąc minął tak szybko. Tak świetnie się bawiłem, tutaj zrozumiałem jak chcę żyć. Ale będzie i brakowało dosłownie wszystkiego co jest związane z tym miejscem...
Rano nie miałem ochoty wstawać, nie cieszył mnie powrót do Londynu. Chciałem tu zostać. Koniec końców podniosłem się z łóżka i ogarnąłem. Koniec z dziwnymi podartymi spodniami i brzydkimi kurtkami. Ubieram się jak chcę i nie obchodzi mnie co na to menager. Założyłem na siebie zwykłe jeansy, bo w Londynie pewnie nie będzie zbyt ciepło, białą koszulkę i z walizką zszedłem na dół.
W kuchni byli dziadkowie i rozmawiali jedząc śniadanie, walizkę zostawiłem w holu, wyjedziemy dopiero po obiedzie, ale mimo wszystko... To już niedługo... Lily i Leo wpadli do kuchni chwilę po mnie i usiedli na krzesłach włączając się do rozmowy. Ja tylko siedziałem i słuchałem.
- Harry kochany, co się dzieje ? - zapytała babcia. Była kochana.
- Nic takiego... Zwyczajnie nie mam ochoty wracać do Londynu. - odpowiedziałem
- Oj chłopcze. Zawsze możesz do nas wrócić. - powiedziała, a dziadek jej przytaknął.
- Dziękuję. Za wszystko. - powiedziałem.
- Ohh nie ma za co. - odpowiedział dziadek.
- Jeżeli mógłbym coś dla was zrobić... - zacząłem
- Opiekuj się Lily. - odpowiedział dziadek.
- Będę. - zapewniłem spoglądając na dziewczynę.
- Pojadę po Ally. - powiedział Leo i wyszedł, a ja westchnąłem
Cisza jaka zapanowała w kuchni była nie do zniesienia. Każdy pogrążył się w myślach, a ja myślałem, że mnie szlag trafi, nie wiedziałem co mam zrobić. Wszystko mnie przerastało.
Lily złapała mnie za rękę i posłała mi jeden ze swoich uśmiechów, ten zarezerwowany tylko dla mnie. Blado się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że po powrocie do Londynu nie będzie łatwo, a ta chwila była coraz bliżej.
Nagle dziewczyna wstała i poszła do salonu, a po chwili wróciła z wielkim albumem, który położyła na środku stołu.
- Powspominamy co ? - spojrzała na dziadków i otworzyła album.
Słuchając ich opowieści dotarło do mnie, że to przeze mnie ona wyjedzie, że zostawi ich. Widziałem jak ciężko jej wyjechać, a jeszcze na to nalegałem. Jestem zwykłym egoistycznym palantem. Nie pomyślałem o tym, co czuje ona i jej dziadkowie.
- Co taki zamyślony ? - zapytała mnie nagle.
- Umm... Moglibyśmy porozmawiać ? - zapytałem. Kiwnęła głową i wyszliśmy na schody. Usiadłem, a ona obok mnie.
- Jeżeli nie chcesz jechać, to ja zrozumiem. Wiesz... Nie myślałem o tym wcześniej. - bąknąłem, a ona się zaśmiała
- Hazz, gdybym nie chciała, to nie jechałabym. Jest mi ciężko ich zostawić po tylu latach, ale chcę jechać. - powiedziała.
- Na pewno ? Ja zrozumiem. - powiedziałem
- Na 100%. - odpowiedziała i pocałowała mnie w policzek, po czym wstała i wróciła do środka.
Ja zostałem jeszcze chwilę na świeżym powietrzu. To już koniec. Ostatnie godziny tutaj... Ten czas tak szybko zleciał. To był najlepszy miesiąc mojego życia. Miesiąc bez paparazzi, fanów, bez ciągłych narzekań menagera i chłopaków, miesiąc bycia normalnym chłopakiem.
Po powrocie do Londynu wszystko się zmieni. Nic nie będzie takie samo. Nie wiem czy damy radę, niczego nie jestem pewien, ale chcę spróbować. Dla niej.
- Harry skarbie, jesteś gotowy ? - zapytała babcia wychodząc z domu.
- Nie. Ale już czas. - przyznałem wstając. Dziadkowie mieli nas odwieźć na lotnisko. Oczywiście nie obyło się bez pożegnalnego zdjęcia przed domem. Tata Mike'a podjechał po nas swoim vanem, do którego zapakowaliśmy walizki i sami wsiedliśmy. Cały czas trzymałem rękę Lily. Nie chciałem jechać.
Droga na lotnisko była długa, ale tym razem mi to nie przeszkadzało, wpatrywałem się w krajobraz za oknem, który zmienił się z malowniczej wioski na szare miasto i zaparkowaliśmy pod lotniskiem.
- Powodzenia dzieciaki. - powiedział ojciec Mike'a.
- Do widzenia. - powiedzieliśmy równo i z dziadkami wyszliśmy.
Moja dłoń kurczowo zaciśnięta na dłoni Lily, wzrok kilku nastolatek na nas, świadomość, że to już koniec, że właśnie w tym momencie to wszystko się kończy. Że już po wakacjach.
- Babciu ! - zawołała Lily i razem z Leo przytulili staruszkę, a ja podszedłem do dziadka.
- Wiesz co chłopcze ? Nigdy nie przypuszczałem, że obcego dzieciaka tak szybko pokocham jak rodzonego wnuka. Chodź niech cię uściskam. - powiedział, a ja go przytuliłem.
- Dziękuję dziadku. - powiedziałem. - Będę tęsknił. - dodałem
- Pamiętaj Harry. Nasz dom od teraz jest też twoim domem, zawsze możesz tu wrócić. - powiedział, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Dziękuję. - powiedziałem szczerze wzruszony.
- Ohh nie becz. - zaśmiał się. Oddaliłem się i przytuliłem babcię, a bliźniaki podeszły do dziadka.
- Dbaj o siebie kochany. Pamiętaj, że do nas możesz wrócić, gdyby tam ci się nie udało. Dbaj o siebie i nie pozwól sobą pomiatać. Dałeś radę przebić się przez bariery mojej wnuczki, dokonałeś niemożliwego. - powiedziała przytulając mnie.
- Będę za tobą tęsknił babciu. - powiedziałem
- Musicie nas odwiedzić niedługo. - powiedziała.
- Niech babcia nie płacze. - zaśmiałem się i sam otarłem swoje łzy.
- I kto to mówi chłopcze ? Ohh beksy z nas. - powiedziała, a ja kiwnąłem głową.
- Musimy iść. - powiedział Leo. Kiwnąłem głową i podszedłem do niego, Ally i Lily, złapałem jej dłoń i spojrzałem na dziadków.
- Kochamy was. - powiedzieli.
- My was też. - odpowiedzieliśmy równo i lekko się uśmiechnęliśmy.
- Odwiedźcie nas niedługo ! - powiedział dziadek.
- Odwiedzimy. - zapewniła Lily przez łzy i odwróciliśmy się idąc do bramek.
Nie mogę uwierzyć, że to już ten moment. Leo otarł łzy, lekko się uśmiechnął, spojrzał na Ally i na nas.
- Choćby nie wiem co razem ? - zapytał
- Pewnie. - odpowiedzieliśmy.
- Nie damy się tam. O nie ! - powiedziała Ally
- Nigdy w życiu. - zapewniłem.
W samolocie jak zwykle było nudno. Lily zasnęła po godzinie lotu, Leo i Ally też smacznie spali, a ja siedziałem i myślałem.
Co będzie dalej ? Czy Lily wytrzyma presję ? Czy dam radę pogodzić się z chłopakami ? Czy może jedynym wyjściem będzie odejście z zespołu ? Nie mam pojęcia... Nie wiem. Zobaczymy co przyniesie jutro. Wiem jedno. Nigdy nie zrezygnuję z bycia z Lily. Nigdy.

 



____________________________

Rozdział jest krótki i taki dziwny, ale to taki jakby epilog części pierwszej :D

Jeeej *.*

To już ten moment.

Aż dziwnie...

Jak zakładałam bloga nie myślałam o części drugiej. To miał być już koniec.

Ale z czasem...

Jak myślicie ?

Czy związek Lily i Harry'ego przetrwa ?

Nie wiem co pisać...


DEDYK DLA DOMINIKI :*
Kocham cię <3

Twój blog był boski, epilog taki... zaskoczyłaś mnie w nim :D

Nowy też zapowiada się super i czytam :D

Ogólnie dedyk dla ciebie, bo jesteś wspaniała, masz ogromny talent i dlatego, że brakuje mi naszych rozmów na TT i FB :D

Kocham was wszystkich <3

Dziękuję, za każdy komentarz :D

NEXT = 6 KOMENTARZY

Zadawajcie mi pytania na Ask, śmiało. Odpowiem :D

 

Mwahh  ♥



Tonę w morzu własnych łez :*

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 18

 Zaraz po śniadaniu razem z Lily i Leo ruszyliśmy do domu Mike'a. Nie widziałem go od dwóch dni i to zaczynało być dziwne, bo zawsze to on przybiegał do nas.
 Drzwi do domu Mike'a były zamknięte, co było raczej dziwne.
- Mike zazwyczaj wstaje około 11.00... Dziwne. - powiedział Leo.
- Może poszedł pojeździć... - powiedziała Lily i poszliśmy w stronę opuszczonej hali, gdzie była rampa. Zaczynało nas to niepokoić. Mike bardzo rzadko wychodzi z domu przed południem, a tym bardziej sam.
- MIKE ! - krzyknęliśmy w środku, ale odpowiedziała nam cisza. Przeszukiwaliśmy cały budynek, aż natknąłem się na jakąś kartkę na szczycie rampy.
- Ej ! Mam coś ! - krzyknąłem widząc, że koperta zaadresowana jest do naszej trójki.
- Co to ? - zapytała Lily
- Nie wiem. - przyznałem. Leo wyrwał mi to z rąk i otworzył, a potem zaczął czytać.
- Przyjaciele. Wiecie, że nie potrafię pisać listów, ale to chyba najlepszy sposób, żeby się pożegnać, bo nie mam czasu, żeby do was biec, to spontaniczna decyzja. Nie chcę was budzić w środku nocy. Postanowiłem, że pojadę z Carmen, że pójdę do szkoły aktorskiej. To trochę niepodobne do mnie prawda ? Ja i aktorstwo... To zaczęło się niedawno... Nie było okazji o tym pogadać. Wiem, że wy też niedługo wyjedziecie... I fajna paczka się rozpadła... Szkoda, że nie udało nam się pożegnać jak należy. Będę za wami tęsknił i nigdy was nie zapomnę. Gdy kiedyś wygram Oskara, to wam podziękuję. To dzięki tym waszym wybrykom nauczyłem się dobrze grać. Trzymajcie się w tym Londynie. Lily i Harry, wam to życzę szczęścia, a tobie Harry przede wszystkim cierpliwości. Leo, mam nadzieję, że na ślub mnie zaprosisz. Dzięki za wszystko kochani. Żegnajcie. Wasz Mikey. PS.: Nie dzwońcie do mnie z Londynu, bo to za dużo kasy zjada. Zobaczymy się na Skype. - przeczytał Leo, a ja patrzyłem na niego jak na idiotę. Żartował sobie ? Jeżeli tak, to to nie było śmieszne.
- Mikey będzie aktorem... - powiedziała Lily i spojrzała na nas
- Dzwoń do idioty, póki jesteśmy w USA. - powiedział Leo, a dziewczyna wyjęła telefon, wybrała numer chłopaka i włączyła na głośnik.
- Dajcie spać. Dopiero wylądowałem. - odezwał się chłopak
- Nie pożegnałeś się jak należy to cierp ! - powiedziała Lily
- Oj no sorry, ale nie zdążyłbym na samolot. - powiedział i ziewnął
- Zadzwoń jak się wyśpisz. - powiedziałem, a on przytaknął i się rozłączył.
 Mike wyjechał razem z siostrą, już go tu nie zobaczę. Sytuacja powoli do mnie docierała. Michael był świetnym przyjacielem i przyznam szczerze, że to beznadziejne uczucie stracić jednego z niewielu przyjaciół. Lily spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Mój Mikey będzie gwiazdą. - powiedziała, a ja się zaśmiałem i przytuliłem ją. Leo stał i patrzył przed siebie. Nic nie mówił. Jego twarz nie wyrażała emocji, była jak kamień.
- Nawet nie powiedział, że chce tam iść. - powiedział po chwili i spojrzał na mnie i Lily
- Może miał powody Leo. Chodź braciszku. Idziemy do domku i skończymy pakowanie. Zostały nam 2 dni. Dziś proponuję ostatnie ognisko, żeby jutro odpocząć i potem zrobić sobie spacer pożegnalny po okolicy. - powiedziała Lily i wyszliśmy.
 Czas leciał szybko i nim się obejrzałem musieliśmy wychodzić na polankę, gdzie czekała na nas już Ally i Tony. Przywitaliśmy się i ku uciesze Lily nie dogryzaliśmy sobie z Tony'm. Tak właściwie to on nie jest taki zły. On wyjeżdża już jutro. Koniec wakacji, koniec przygód, koniec robienia tego co się chce.
 Światło ogniska padało na nasze twarze, co Lily uwieczniała na zdjęciach. Nigdy nie rozstawała się z tym swoim aparatem. To niesamowite jak wiele radości dawało jej robienie zdjęć. Wtedy uśmiechała się tak szczerze.
- A teraz wszyscy mówimy "Wakacje" - powiedziała wpychając się w środek i podnosząc aparat.
- Wakacje ! - zawołaliśmy, a ona pstryknęła fotkę.
- Szkoda, że to już koniec.. - powiedział Tony
- Tak... Chciałbym jeszcze tu zostać. - powiedziałem szczerze.
- Zaraz wszystko wróci do normy... Nudne życie w NY... - westchnął chłopak.
- Moje raczej nudne nie będzie... Nie po tym co chcę zrobić. - przyznałem
- O czym mówisz ? - zapytała Ally
- Myślisz, że menager zgodzi się na związek z Lily ? Przecież ja już nawet telefon wyłączyłem, żeby nie słuchać jego paplaniny, o tym, że napisałem na TT, że kogoś mam. On nie pozwoli mi być z Lily, dlatego... Postawię mu się. Wszystko się zmieni. Chłopaki nie będą zadowoleni. - powiedziałem
- I to przeze mnie ? - zapytała Lily cicho.
- Nie ! Skarbie... Dzięki tobie odważyłem się zrobić coś, co powinienem zrobić już dawno. Wreszcie się im postawię. Kocham cię i nie myśl, że to przez ciebie. Dzięki tobie zrozumiałem wiele rzeczy. - powiedziałem do niej i lekko ścisnąłem jej rękę.
- Ale... - zaczęła
- Lily, nie produkuj się. Pamiętaj, jak facet mówi, że on wie lepiej, to on wie lepiej. Nie przekonasz go. - powiedział Tony do niej, a ona się lekko uśmiechnęła
- Anthony ! Z tobą jeszcze zdjęcia nie mam dziś ! - powiedziała i podała mi aparat, a sama usiadła obok chłopaka. Zrobiłem im zdjęcie.
- Wypijmy. - powiedział Leo podnosząc do góry swój kieliszek, zrobiliśmy to samo.
- Za najlepsze wakacje w życiu. - powiedział.
- Za najlepsze wakacje. - powtórzyliśmy i wypiliśmy.
- Za rok powtórka. W tym samym składzie. - powiedziała Ally
- Jasne. - zgodziliśmy się
- Która jest godzina w Miami ? - zapytałem
- Nie wiem... Poczekaj. U nas jest teraz 2.30... To u nich będzie 5.30. - powiedział Leo
- To dzwonimy do Mike'a ! - zawołała Lily i wyjęła telefon, a po chwili żywo dyskutowaliśmy z chłopakiem. Z każdym kieliszkiem robiło się weselej. Gdy zaczęło się rozwidniać zgasiliśmy ognisko i chwiejnym krokiem ruszyliśmy do domów.
- Dziadkowie nas zabiją. - powiedziała Lily, która wypiła z nas najmniej. Ja i Leo nie żałowaliśmy sobie i teraz byliśmy na etapie "Kochamy wszystko i wszystkich"
- Patrz ! Kwiatek ! Jaki ładny! - zawołał Leo i pokazał mi na coś, co jego zdaniem było jednym kwiatkiem, a ja widziałem ich tam z 5.
- Ale który ? - zapytałem
- Chłopaki... Tam nie ma kwiatka, to ślimak. Chodźcie do domu. - powiedziała Lily i chyba zrobiła nam zdjęcie, ale nie jestem pewien. Pokonanie kolejnych 500 metrów było dla nas nie lada wyzwaniem i mimo tego, że próbowaliśmy sobie z Leo pomagać, to i tak kilka razy badaliśmy podłoże pod względem miękkości.
- No dalej... Już blisko. Jeszcze tylko schody. - powiedziała Lily przed domem do nas i chciała nam pomóc, ale przecież po pijaku nasza męska duma jest jeszcze większa i stanowczo zaprotestowaliśmy. Na schodach nie wiem jak, ale nie przewróciliśmy się, co było dla nas mega sukcesem, mimo, że staliśmy dopiero na ganku, a musieliśmy wejść jeszcze na pierwsze piętro, ale kto by się tym przejmował...
 Zaczęliśmy z Leo tańczyć nasz taniec zwycięstwa i koniec końców spadliśmy z tych schodów, a Lily zaczęła się śmiać. Byłem pewny, że zrobiła nam zdjęcie. Wejście drugi raz po schodach okazało się trudniejsze i mimo naszych ogromnych chęci nie dało się wejść na nie normalnie i próbowaliśmy na czworaka, ale i tak za dobrze nam nie poszło. Koniec końców weszliśmy jak to nazwał Leo "na węża". Na ganku udało nam się wstać i z trudem przekroczyliśmy próg domu, bo drzwi okazały się dużo węższe niż normalnie. Dziadkowie na nasz widok tylko pokiwali głowami i poszli do kuchni.
- Harry, przyjacielu... Nie wiem jak to zrobimy, ale musimy wejść na górę. - powiedział Leo
- Pomóc wam ? - zapytała ze śmiechem Lily
- Nie. Damy radę. - odpowiedziałem i trzymając się swoich barków i ściany ruszyliśmy na górę kilka razy przewracając się na schodach.
- Który pokój mój ? - zapytałem leżąc na górze.
- Nie wiem. A mój ? - zapytał Leo
- Też nie wiem. Śpimy w tym ? - wskazałem na drzwi najbliżej, a on kiwnął głową i znów metodą "na węża" dostaliśmy się do pokoju.
 Obudziłem się dopiero około południa z lekkim bólem głowy. Spałem w pokoju Leo. Czyli nie jest źle. Wstałem i poszedłem do siebie. Wziąłem ciuchy i po doprowadzeniu się do porządku zszedłem na dół. Dziadkowie na mój widok tylko się uśmiechnęli.
- Nic nie boli ? - zapytał dziadek
- Trochę głowa, ale ogólnie nic więcej. - powiedziałem szczerze
- Aż dziwne, po tych waszych upadkach. - powiedziała Lily dołączając do nas
- Nie było ich aż tak dużo. - powiedziałem
- Czekaj... Kilka razy na drodze, kilka razy w lesie, spadliście ze schodów, obiliście się w drzwiach, przewaliliście się z 3 razy na schodach na górę, na górze też leżeliście i chcieliście przenikać przez drzwi do pokoju Leo... Ogólnie jakieś 20. - powiedziała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony
- Liczyłaś ? - zapytałem
- Tak. - powiedziała i podała mi kubek z herbatą.
- Dzięki. - powiedziałem.
- Nie ma sprawy Hazz... - odpowiedziała
- Spakowani ? - zapytała babcia, a my kiwnęliśmy głowami na tak.
- To jakie plany na dziś macie urwisy ? - zapytał dziadek
- Pójdziemy na spacer, a potem chciałam posiedzieć z wami trochę. - powiedziała Lily, a ja jej przytaknąłem
- Dobrze. To wrócę około 17.00. - powiedział dziadek i wyszedł.
- To my też idziemy prawda skarbie ? - spojrzałem na Lily, a ona kiwnęła głową, złapałem jej rękę i wyszliśmy.
 Po drodze spotkaliśmy Tony'ego i pożegnaliśmy się z nim. Obeszliśmy całą okolicę, byliśmy nad jeziorkiem, na pagórku, nad rzeczką. Oczywiście Lily robiła nam masę zdjęć.
- Zostaw już ten aparat skarbie. - powiedziałem odkładając go na trawę i przysuwając do siebie Lily. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała mnie.


______________________________Hej <3
Rozdział 18 już za nami, moim zdaniem nie jest taki zły, ale to zostawię dla was.
Przepraszam, że dopiero dziś, ale cały czas ktoś był u mnie i jak jedna ciotka odjechała, to druga przyjechała i nie miałam czasu, żeby go dokończyć. Jak widzicie to już prawie koniec części pierwszej i szczerze powiem, że nie mogę się doczekać części drugiej :)
Będzie się działo.
Teraz rozdział pojawi się za tydzień, standardowo, a pierwszy rozdział następnej części może mieć jakieś 2-3 dni, bo muszę rozplanować sobie wszystko. ;)
Początkowo ten blog miał mieć tylko jedną część i to byłby przedostatni rozdział, ale jakoś mnie natchnęło na kolejną ;p
Dzięki za komentarze :D

Co myślicie o teledysku do Story Of My Life ?
Ja się zakochałam !
Jest cudowny !
Hazz <3
Liaś <3
Zayn <3
Nialler <3
Louis <3
Solówka Lou <3 Ja padam... Jak on tak sobie idzie, to... To ... O mój boże... Umarłam *.*
To zdecydowanie mój ulubiony teledysk chłopców <3
Aż się boję jaki cudowny teledysk będzie do kolejnego singla <3

Dobra, znowu się rozpisałam i przynudzam. xD
Mwahh ♥
Macie tu jeszcze fotkę śpiącego Harry'ego :)

 
 
 
Takie moje Story Of My Life
 
Roczek :)
Z dziadkami i braciszkiem <3