poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 1

  Siedziałem w swoim pokoju. Tylko tutaj mogłem być sobą, tym pokręconym dzieciakiem z X-Factora. Tym, który kocha koty i ciągle poprawia loki. Tylko tutaj nikogo nie udawałem.
  Chciałbym móc być takim zawsze, ale nie mogę. Nie wiem dlaczego, ale tylko moje życie Modest kontroluje na każdym kroku, chłopcy mają więcej wolności niż ja. Oni mają prawo podejmować własne decyzje, ale nie ja. Ja każdą muszę konsultować z Modest. Nie chcę już dłużej tak żyć.
  Wpadłem na genialny pomysł. Wybrałem numer Paul'a i czekałem aż odbierze.
- Co chciałeś Harry ? - zapytał na powitanie.
- Chciałem z tobą pogadać. - powiedziałem. Nienawidziłem tego, że o wszystko musiałem pytać, ale gdybym tego nie zrobił wybuchałby wojna i potem byłoby jeszcze gorzej.
- Bądź za 20 minut w biurze. - powiedział i się rozłączył.
   Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Podzieliłem ją na dwie części, w jednej były rzeczy, które nosił Harry Styles z One Direction, a w drugiej te, które nosił ten normalny Harry. Wybrałem coś z pierwszej części i założyłem na siebie. Nie za dobrze czułem się w tych ubraniach, ale przyzwyczaiłem się.
   Wyszedłem z domu i pojechałem do budynku Modest. Jak zwykle na widok niego dostałem dreszczy, ale miałem swój cel i postanowiłem, że osiągnę go za wszelką cenę. W recepcji powitała mnie jak zwykle Carmen, na której ustach jak zwykle gościł sztuczny uśmiech. Gdy znalazłem się na odpowiednim piętrze westchnąłem i zapukałem do drzwi z numerem 347. Po usłyszeniu cichego "proszę" niepewnie przekroczyłem próg. Na skórzanym fotelu za masywnym biurkiem siedział Paul.
- Siadaj Harry. - powiedział chłodno. Zająłem miejsce na przeciwko niego i czekałem, aż powie coś więcej. Bałem się zacząć.
- Czego ode mnie chciałeś ? - zapytał po chwili.
- Chciałbym wyjechać na jakiś czas i odpocząć. - powiedziałem
- Nie ma mowy ! - rzucił gniewnie.
- Ale Paul, przez cały czas robię co mi każecie, chcę wreszcie odpocząć od sławy i paparazzich. - powiedziałem błagalnie.
- Mała miejscowość, w której nikt cię nie zna. My ją wybierzemy. - powiedział po chwili, a ja się uśmiechnąłem.
- Dobrze. - powiedziałem już w dużo lepszym nastroju.
- Masz się nie rzucać w oczy. Masz miesiąc i ani dnia dłużej. Za dwa dni wyjedziesz. - powiedział i odwrócił się do okna. To oznaczało koniec tematu, wstałem i wyszedłem.
   Nie wiem jak wróciłem do domu, byłem zbyt przejęty perspektywą spędzenia czasu jak za dawnych czasów, żeby przejmować się tym co mnie otacza.
   W pokoju zacząłem się pakować, nie wiedziałem do końca, gdzie mnie wysyłają, więc zabierałem różne ubrania, mimo, że było lato oni mogliby mnie wysłać gdziekolwiek, dajmy na to Alaskę, a tam nawet o tej porze roku jest zimno.
   Musiałem zasnąć w trakcie pakowania, bo obudziłem się na podłodze w stosie ubrań, a za oknem świeciło słońce. Podniosłem się i jęknąłem. Wszystko mnie bolało, ale pocieszał mnie fakt, że już jutro wyjadę i to na cały miesiąc, na 31 dni. Mój żołądek dał o sobie znać, więc zszedłem do kuchni. Zastałem tam chłopaków i nie byli zadowoleni.
- Cześć. - powiedziałem, ale nie liczyłem na odpowiedź. Ostatnie nie mogliśmy się dogadać. Cały czas mieli do mnie pretensje, ale oni nie wiedzieli co ja czuję. Nikt nie wiedział.
- Chcesz wyjechać ? Zostawić nas i wyjechać ? - zapytał z wyrzutem i pretensją w głosie Zayn. Westchnąłem wyjmując z szafki miskę i sypiąc do niej płatków.
- Muszę odpocząć od tego wszystkiego. - powiedziałem i zalałem płatki mlekiem.
- Czemu naszym kosztem ? Wiesz, że to się źle skończy. Jesteś totalnie nieodpowiedzialny. - powiedział Lou
- Waszym kosztem ? Louis ja robię wszystko co mi karzą, żeby wam nie zaszkodzić podczas gdy wy chodzicie i pijecie w klubach ! - lekko uniosłem głos, bo ich uwagi zaczynały mnie denerwować.
- Wszystko co ci karzą? Ohh jak mi przykro, że jaśnie pan Harry Styles nie może być taki jak kiedyś, bo teraz ma sławę ! - prychnął.
- A zauważyłeś, że to tyczy się tylko mnie ? Wy możecie robić co chcecie ! - warknąłem
- Przesadzasz Styles. Mam cię dość ! Cały czas tylko użalasz się nad sobą, a przecież tak nie można ! Człowieku jesteś dorosły, a zachowujesz się jak dziecko ! Dorośnij wreszcie i zrozum, że takie jest życie ! Ktoś musi cierpieć chłopczyku. - powiedział
   Jak on mógł to powiedzieć ? Od początku to na mnie uwzięli się ludzie z Modest, a nie na nich, to ja byłem ich zabawką, nie oni. A do tego moi przyjaciele mają do mnie pretensje. Wziąłem śniadanie i ruszyłem do swojego pokoju nie zważając na to, że oni nadal coś do mnie mówią.
   Po zjedzeniu dokończyłem pakowanie i opadłem na łóżko. Już jutro będę w zupełnie innym miejscu. Odpocznę od wszystkiego co teraz mnie otacza, znów będę mógł być tym zwykłym chłopakiem z miasteczka w Anglii.
   Około południa zadzwonił Paul i powiedział mi, że jadę do małej miejscowości w USA. Według ustaleń Modest nie ma tam naszych fanów. Swoją drogą nie wiem jak to ustalili, ale zgodziłem się.
   Samolot miałem mieć o 6.00 więc na miejscu powinienem być po południu. Byłem tak szczęśliwy, że postanowiłem zrobić obiad dla chłopaków. Byłem na nich zły, ale to nasz ostatni wspólny obiad przed moim wyjazdem.
   Zbiegłem po schodach i wpadłem do kuchni, tam zastałem Zayn'a przy garach. To był rzadki widok, więc mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Ja to zrobię Zayn. - powiedziałem, a on posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów i odsunął się.
- Wiesz młody.. Może masz rację, trochę nas poniosło. Chciałem cię przeprosić za rano. - powiedział, zerknąłem na niego kątem oka.
- Nie ma za co. - powiedziałem i zajrzałem do garnków.
- Znowu kurczak ? - zapytałem krzywiąc się, a on się zaśmiał.
- Nie umiemy nic innego Harry. - powiedział, a ja westchnąłem. Zestawiłem garnki i otworzyłem lodówkę.
  Wyjąłem z niej wszystkie potrzebne mi składniki i zabrałem się do roboty, kroiłem, siekałem i w międzyczasie rozmawiałem z Zayn'em. Nawet nie wiem kiedy, ale wyjmowałem moją zapiekankę z piekarnika i doprawiałem sałatkę, uśmiechnąłem się do siebie, gdy dotarł do mnie zapach zapiekanki. Ustawiłem wszystko na stole, a Zayn poustawiał talerze.
- Obiad ! - zawołałem. Wszyscy weszli do kuchni i spojrzeli na danie ze zdziwieniem. Od miesiąca jadamy kurczaka, więc zapiekanka to miła odmiana.
   Bez słowa zjedliśmy i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem sobie pierwszą lepszą płytę w odtwarzaczu i zamknąłem oczy wsłuchując się w słowa.
Change, change your life, take it all
We’re gonna stick together, know we’ll get through it all
Change, change your life, take it all(take it all)
You gotta use it to become what you’ve always known
Become what you’ve always known
     Właśnie tego chciałem, chciałem zmienić swoje życie. Chciałem być sobą, tym którego znałem tylko ja, bo wszyscy inni znali tylko Harry'ego wykreowanego przez Modest. Nie chciałem takiego życia, cały czas udawałem, że jest dobrze dla dobra zespołu. Ale nie mam nikogo, kto pomógłby mi to zrobić. Jestem zupełnie sam.
   Może najwyższy czas zacząć myśleć też o sobie ? Może wreszcie powinienem zrobić to na co ja mam ochotę ? Ten wyjazd będzie przełomowym momentem w moim życiu. Znów powróci Harry z czasów przed X-Factorem.
   Kolację zjadłem u siebie w pokoju, nie chciałem, żeby znów wybuchła kłótnia między mną a Lou. Dawniej byliśmy jak bracia, a teraz jak wrogowie. Nie wiem dlaczego to się tak zmieniło. Nie chciałem, żeby tak było.


**********

   Lot minął bez większych problemów i po kilku godzinach w samolocie stanąłem na ziemi. Było ciepło, nawet bardzo, więc Paul nie był wredny i nie wysłał mnie na Alaskę. Z lotniska miał mnie odebrać jakiś facet. Mam mieszkać z jakąś rodziną, która została wtajemniczona we wszystko i zapewne mają z tego niezły zysk.
   Zauważyłem po pewnym czasie mężczyznę z kartką "Harry z Londynu" i to zapewne chodziło o mnie. Tak trudno było napisać "Harry Styles " ? Podszedłem do mężczyzny i zmierzyłem go wzrokiem. Niższy ode mnie, ciemne włosy, wąsy, niebieskie oczy.
- Harry Styles. - przedstawiłem się.
- Jackob Holt. - odpowiedział. - Chodź, jedziemy. - dodał i ruszył ku wyjściu.
   Wsiedliśmy do granatowego Forda i jak się dowiedziałem czekała nas prawie dwugodzinna jazda. W radiu leciały jakieś piosenki, facet skupiony był na drodze, a ja się nudziłem w tym samochodzie.
   Nagle zadzwonił telefon mężczyzny. Wyciągnął go z kieszeni i prowadząc jedną ręką odebrał. W tym momencie troszkę się przeraziłem, bo przecież nie znam człowieka, a on może mnie zabić w tym samochodzie.
- Co chciałeś Mike ? - zapytał swojego rozmówce.
- Pod warunkiem, że będzie u nas. Za te oceny powinieneś mieć szlaban. - powiedział po wysłuchaniu rozmówcy. Wywnioskowałem, że rozmawia z synem.
- I właśnie dlatego ma być u nas ! Muszę osobiście podziękować tym dzieciakom, że chociaż oni na ciebie wpłynęli. Nie zapomnij skosić trawy. - powiedział i się rozłączył.
- Te dzieciaki... - westchnął, a ja spojrzałem na niego czekając na ciąg dalszy wypowiedzi.
- Jakieś problemy ?- zapytałem
- Szkoda gadać. Mojemu synowi wydaje się, że może wszystko. Dobrze, że te bliźniaki od Howardów mu pomogły, bo przecież chłopak by się stoczył. - powiedział
- Tam wszyscy się znają prawda ? - zapytałem
- Tam czyli w naszej wiosce ? Tak. Wszyscy. - powiedział, a ja westchnąłem
- Nie przejmuj się ! Szybko kogoś poznasz. - powiedział a ja mruknąłem ciche "Tak." i wbiłem wzrok w szybę.
  Czas dłużył mi się niemiłosiernie, dlatego gdy samochód zatrzymał się przy piętrowym domie z czerwonej cegły odetchnąłem z ulgą. Teraz czas odpocząć i zregenerować się.


______________________
Hej kochani.
Kilka słów o opowiadaniu.
Nie wiem dokładnie ile rozdziałów będzie miało, ale nie dużo. Nie będzie to historia ciągnąca się w nieskończoność. Będzie miała około 25-35 rozdziałów, i mam nadzieję, że dotrwacie ze mną do końca.
Rozdział pierwszy dość  nudny, ale już następny będzie ciekawszy.
Piszcie co o nim sądzicie i mam nadzieję, że się spodoba :)
Moim zdaniem pisałam lepsze, ale nie jest najgorszy :)
Dzięki za komentarze pod prologiem :)
I co sądzicie o takim życiu Harry'ego ?
Nie chciałam znowu pisać o tym jak to wspaniale jest w One Direction i o miłości na całe życie. Ten blog będzie inny niż moje poprzednie.
No to chyba tyle :)

Kocham was ♥

Mwahh <3

9 komentarzy:

  1. bardzo fajnie się zaczyna. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że się podoba i wcale nie jest nudny, wręcz zaciekawiłaś mnie nim i już nie mogę doczekać się kolejnego.
    Super pomysł na niego miałam.
    Czekam na next :)
    Proszę informuj mnie o nowych na tt @patriciaa480

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mów, że rozdział jest nudny, bo wcale tak nie jest.
    Historia zapowiada się ciekawie i będzie miło czytać coś innego, no wiesz. Nie zawsze w One Direction musi być tak miło :)

    Czekam na następny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW!
    O cholera !
    To jest niesamowite ! O.O
    Strasznie mi się podoba pomysł na opowiadanie.
    1D które nie jest takie wspaniałe,takie idealne w którym życie chłopców nie jest takie kolorowe jak myślimy !
    Jedno wielkie WOW.
    Poza tym że jest strasznie interesujące i chce się czytać dalej jest tak fajnie pisane że czyta się szybko i przyjemnie :)
    No i że całe jest z perspektywy Hazzy-też coś swietnego :D
    Może mi nie uwierzysz ale miałam podobny pomysł na opowiadanie w nim też był Hazza dręczony przez Modest,ale mnie ubiegłaś :D Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się jego losy w twoim opowiadaniu :D
    No cóż nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nexta ;*
    Kooocham <33333
    Ms.Malik

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa super <3
    Biedny Harry. Rozdział wspanialy a ja juz nie moge sie doczekac nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Ouuu ; (
    Biedny Hazza. Rozdział super, kiedy next? ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.
    Ciekawie ujęłaś perspektywę Harry'ego
    tylko szkoda, że z Lou się nie dogaduje ale wnioskuję (nie wiem czy dobrze), że go już raczej nie będzie w opowiadaniu.
    czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń