wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 7

- Pocałuj mnie. - powtórzyła, a ja delikatnie ją od siebie odsunąłem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał, ale ty jesteś zła na Tony'ego i dlatego chcesz, żebym to zrobił. Ochłoń i gdy wtedy poprosisz, to spełnię twoją prośbę. - powiedziałem, a ona lekko się uśmiechnęła.
- Słodki jesteś. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek, a potem wyszła. Spojrzałem na drzwi, za którymi zniknęła i westchnąłem.
Siedziałem w swoim pokoju i myślałem. Słowa Lily cały czas odbijały się w mojej głowie. Najważniejsze dezycje nigdy nie są proste. Czy byłbym w stanie odejść z zespołu ? Wiele razy o tym myślałem, ale czy potrafiłbym to zrobić. Nie miałbym dla kogo. Nie ma osoby, która byłaby wtedy ze mną. Którą mógłbym trzymać za rękę i powiedzieć "Żegnajcie" do fanów, chłopców, Modest, do wszystkich.
Wyszedłem z pokoju po godzinie i usłyszałem rozmowę Lily i Leo.
- A co ty o tym myślisz ?
- Cokolwiek zrobisz ja będę z tobą. Pamiętaj.
- Dzieki. Jesteś kochana.
- Wiem. - odpowiedziała Lily. Wszedłem do salonu w którym siedzieli i lekko się uśmiechnąłem.
- O czym rozmawiacie ? - zapytałem siadając obok Lily.
- Prawdopodobnie zamieszkam w Londynie. - powiedział Leo. Spojrzałem na Lily pytająco.
- Ja nie. Wiesz czemu Harry. - powiedziała, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. Nagle dziewczynie zadzwonił telefon, więc wyszła z pokoju.
- Nie przejmuj się. Jak kocha to pojedzie. - powiedział do mnie Leo.
- A jak nie kocha ? - zapytałem cicho.
- To znaczy, że to nie jest ta jedyna. - odpowiedział.
- Dziś robimy ognisko, z okazji przyjazdu Carmen. Będzie tam też Tony. Słuchaj Harry. Dzisiaj musisz postawić Lily przed faktem dokonanym, albo zrobić na niej mega wrażenie. Szczerze ? Nie mam pojęcia jak. Tony też będzie chciał, więc nie pozwól im zostać sam na sam. - powiedział i wyszedł. Spojrzałem na drzwi za którymi zniknął i lekko się uśmiechnąłem. Leo to świetny przyjaciel.
Lily wróciła do salonu i uśmiechnęła się do mnie.
- Harry... - zaczęła siadając obok mnie.
- Tak ? - zapytałem. Uroczo przygryzła dolną wargę i spojrzała na mnie niepewnie.
- Ostatnio oglądałam jakiś kanał muzyczny i leciała taka świetna piosenka no i ty ją śpiewałeś. Zaśpiewasz mi ? - zapytała niepewnie, a ja się uśmiechnąłem.
- Ale którą ? - zapytałem.
- Zaśpiewaj jakąkolwiek. Masz świetny głos. - powiedziała.
- Zbierajcie się ! - krzyknął Leo do nas.
- Potem. - szepnąłem jej i poszedłem do swojego pokoju. Już wiem co zrobię. Na ognisko wziąłem gitarę. Nie gram zbyt często, ale czasem pogrywam, znam chwyty do naszych piosenek i kilku moich ulubionych.
Przebrałem się w jasne spodnie, koszulę w kratę i szarą bluzę, dosłownie jak w teledysku do WMYB. Przeczesałem loki palcami i wyszedłem z pokoju. Leo i Lily czekali przed schodami.
- Woow Harry, teraz odmłodziłeś się o jakieś 3 lata. - powiedziała Lily, a ja się uśmiechnąłem.
- Trafiłaś. - zaśmiałem się.
- Grasz ? - zapytała patrząc podekscytowana na gitarę.
- Czasem. - przyznałem. Ona też trzymała w dłoni instrument.
- Lily wy idźcie, a ja lecę po Ally. - powiedział Leo i poszedł gdzieś. Spojrzałem na Lily, uśmiechnęła się do mnie i ruszyła do przodu. Złapałem ją za rękę. Ku mojemu zdziwieniu nie wyrwała jej. Posłała mi uśmiech i przeniosła wzrok na ścieżkę. Ściemniało się, więc trzeba było wytężyć wzrok, żeby zauważyć kamienie i inne przeszkody. Doszliśmy na polankę, na której siedział już Mike i jakaś blondynka. Dziewczyna uśmiechała się do nas.
- Carmen ! - pisnęła Lily, puściła moją rękę i przytuliła dziewczynę.
- Hej Lily. Tęskniłam za tobą gaduło. - powiedziała dziewczyna.
- Poznaj Harry'ego. Harry, to Carmen, siostra Mike'a. - powiedziała Lily wskazując na mnie, Uścisnąłem dłoń dziewczyny i usiadłem obok Mike'a. One zaczęły rozmawiać i żywo gestykulować.
- Zbliżamy się my ! - zza drzew wyłonił się Leo z Ally, a za nimi Tony. Lily usiadła obok mnie i spojrzała mi w oczy.
- Jak go zabiję to zeznasz, że działałam w obronie własnej dobra ? - zapytała, a ja się zaśmiałem.
- Powiesz mi co ci zrobił ? Może wtedy to ty będziesz zeznawać. - odpowiedziałem. Dziewczyna powiedziała coś cicho, tak, że nie dosłyszałem.
- Głośniej mogłabyś ? - zapytałem i obiąłem ją ramieniem.
- Pocałował mnie noo ! - jęknęła i wtuliła się we mnie bardziej.
- Co zrobił ? - zapytałem i to chyba troszkę za głośno, bo zwróciłem na nas uwagę wszystkich.
- Chodź. - pociagnęła mnie za rękę do lasu.
Szliśmy w ciszy, ale nie była ona krępująca. Ja zastanawiałem się co powinienem zrobić Tony'emu za to, że ją pocałował. Niby nie powinienem być zazdrosny, bo przecież nie jesteśmy razem, ale jednak byłem. Lily była dla mnie ważna, zależało mi na niej.
- Teraz możemy pogadać, bo nas nie słyszą. - powiedziała.
- Wiesz... Obiecałem ci, że zaśpiewam coś dla ciebie. - powiedziałem i usiadłem na jakimś pniu, ona zajęła miejsce obok. Wziąłem gitarę na kolana i zacząłem grać. Wybrałem Little Things. Przez całą piosenkę patrzyłem jej w oczy i chociaż przez mrok nie widziałem ich dobrze to i tak to robiłem. Gdy skończyłem i odstawiłem gitarę dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Masz świetny głos. - powiedziała, a jej głos zadrżał.
- Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałem delikatnie ją od siebie odsuwając.
- Nie teraz. Nie psuj chwili. - powiedziała wtulając się we mnie ponownie. Obiąłem ją mocniej i delikatnie musnąłem wargami jej czoło. Spojrzała na mnie z uśmiechem i położyła swoją delikatną dłoń na moim policzku. Nasze usta miały się złączyć, ale przerwał nam hałas w zaroślach.
- Jest tu ktoś ? - zapytała Lily.
- Nia ma. Wiesz jak wrócić, bo się chyba zgubiłem, a poszedłem tylko siku. - odezwał się Mike. Westchnąłem i w trójkę wróciliśmy do reszty. Siedzieliśmy przy ognisku rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając. Lily cały czas była blisko mnie, może dlatego, że ja nieodstępowałem jej na krok.
Nie chciałem, żeby Tony został z nią sam na sam. Skoro pocałował ją wtedy, to teraz mógłby zrobić to ponownie. Byłem o nią zazdrosny i to bardzo. Siedzieliśmy do późna, a potem postanowiliśmy wrócić, Leo ugasił ognisko i powoli ruszyliśmy do domów.
Złapałem Lily za rękę zmuszając tym samym, aby zwolniła. Gdy zakochana parka i rodzeństwo Martinez było z przodu zatrzymałem się, a Lily ze mną.
- Wiesz... Chyba ktoś nam coś przerwał. - uśmiechnąłem się do niej kładąc dłonie na jej talii. Nie widziałem jej wyrazu twarzy, bo było ciemno, ale poczułem jak zarzuca swoje ręce na moją szyję.
- Mhm... - mruknęła. Pochyliłem się i już prawie poczułem jej usta na swoich, ale usłyszałem kroki.
- Tony ? - zapytała dziewczyna patrząc w mrok.
Przeklinałem w duchu tego chłopaka. Czy on specjalnie nam przeszkadza ? Znów gdy prawie ją pocałowałem ktoś musiał nam przerwać...
- Moglibyśmy porozmawiać Lily ? - zapytał. Dziewczyna wyplątała się z moich obięć.
- Tak. Pewnie. - odpowiedziała. Westchnąłem i ruszyłem przed siebie. Po chwili zrównałem się z Mike'em i Carmen.
Rozmawialiśmy, Carmen opowiadała o tym jak jej się żyje w Miami. To bardzo miła dziewczyna, polubiłem ją. Widać, że świetnie dogaduje się z bratem.
Do domu dziadków Leo dotarliśmy po kilku minutach, Ally pożegnała się z nami wcześniej, bo mieszkała bliżej, Mike i Carmen poszli w innym kierunku przy wyjściu z lasu, a ja i Leo szliśmy w totalnej ciszy.
Byłem pogrążony w rozmyślaniach, ciekawiło mnie to co robi Lily z Tonym. Co jeśli on ją pocałuje ? Co jeśli ona będzie chciała z nim być ? Ugh... Nie chciałem nawet o tym myśleć, ale przez głowę przesuwały mi się same czarne scenariusze.
- Jesteś idiotą. - powiedział nagle Leo. Spojrzałem na niego nie wiedząc dlaczego powiedział mi to akurat teraz.
- Mówiłem ci, że masz postawić ją pod ścaną. Teraz, albo nigdy. Chcesz coś o niej wiedzieć ? Powiem ci. Musisz to zrobić, bo ona może cię zwodzić tak w nieskończoność. To moja siostra, nie zrozum mnie źle, kocham ją, ale w tych sprawach trzeba stosować drastyczne metody. - powiedział.
- Ale ja boję się to zrobić. Nie chcę jej poganiać. - powiedziałem szczerze.
- Czekaj... Mam jeszcze pytanie. Ty wyjedziesz za około 3 tygodnie prawda ? - zapytał, a ja kiwnąłem głową.
- Co wtedy ? Co jeżeli będzie chciała jechać ? Co zrobisz z fankami, z zespołem ? - zapytał. Tego się nie spodziewałem. Nie myślałem o tym wcześniej.
- Nie wiem. O tym będę myślał jak będziemy razem. Póki co to mam więkrzy problem, który ma na imię Anthony. - powiedziałem, a on się zaśmiał.
- Oj Harry, Harry... - westchnął i wszedł do środka. Nawet nie zauważyłem, że doszliśmy na miejsce. Na paluszkach przemknęliśmy do pokoi. Wziąłem szybki prysznic i siedziałem w pokoju.
Nie mogąc zasnąć usiadłem na parapecie i z laptopem na kolanach przeglądałem różne strony plotkarskie.

Dochodziła 4.00, zaczynało świtać, a ja nadal siedziałem na tym parapecie, okryty kocem. Laptop już od jakiegoś czasu leżał na biurku, a ja wpatrywałem się w niebo, które powoli zaczynały rozświetlać promienie słońca.
Po chwili usłyszałem ciche pukanie. Zdziwiłem się, kto mógłby chcieć tu wejść o 4.00. Po chwili w drzwiach ukazała się głowa Lily.
- Nie śpisz ? - zapytała cicho.
- Nie. Nie mogę zasnąć. - odpowiedziałem.
- Ja też. - odpowiedziała.
- Chcesz pogadać ? - zapytałem, a ona skinęła głową i usiadła na moim łóżku. Zająłem miejsce obok i otuliłem jej ciało kocem, na co się uśmiechnęła.
- Teraz ty marzniesz. - powiedziała.
- Ale tobie jest ciepło. - powiedziałem, oparła się plecami o ścianę, poklepała miejsce obok siebie, a gdy je zająłem okryła nas oboje kocem. Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w policzek.


__________________
Miał być jutro, ale wyrobiłam się wcześniej :)

Jak wam się podoba ?

A wy kogo wolicie ?
Anthony czy Harry ?
Jak wyobrażacie sobie, co będzie dalej ?
Piszcie co myślicie ! :)

Teraz mam do was pytanie.
Chcecie, żeby pod koniec pojawiła się reszta 1D ?

Czekam na wasze opinie :)

Kocham was ♥

Mwahh <3

czwartek, 25 lipca 2013

The Versatile Blogger

Nominowały mnie Jessica i Dominika :)
Bardzo im dziękuję ;)
 
ZASADY:
1.Podziękuj nominującemu u niego na blogu.
2.Pokaż nagrodę "The Versatile Blogger" u siebie na blogu.
3.Napisz siedem faktów dotyczących siebie.
4.Nominuj piętnaście blogów, które na to zasługują.
5.Poinformuj o tym autorów nominowanych blogów.
 
Fakty o mnie:
1. 24 lutego skończyłam 16 lat
2. One Direction słucham od ponad 2 lat ;)
3. Jestem też fanką Demi, The Wanted i ROOM 94 ;)
4. Mam dwóch braci
5. Lubię czytać książki
6. Uwielbiam czekoladę i lody *.*
7. Jak miałam 4 latka to zgubiłam się w polu kukurydzy :)
8. Od września zacznę naukę w Technikum Organizacji Reklamy :)
9. Mam psiaki - Cwaniaka, Cezara i Sarę, którą nazywam Miśka :)
10. Nie jestem fanką Harry'ego Pottera, ale jak jest w TV to oglądam :p
11. Nie umiem pływać :/
12. Uwielbiam jeździć na łyżwach *.*
13. Lubię oglądać horrory, chociaż czasem się boję ;)
14. Zawsze płaczę gdy oglądam Titanic :)
 
 
Nominuję :
1. http://more-than-this-opowiadania-o-1d.blogspot.com
2. http://and-let-me-kiss-youuu.blogspot.com
3. http://1dopowiadaniegracemalik.blogspot.com
4. http://1d-what-makes-you-beautiful.blogspot.com
5. http://1d-give-love-to-work.blogspot.com/
6. http://summernightinlove.blogspot.com
7. http://naa-zawsze.blogspot.com/
8. http://fanfictionallaboutlove.blogspot.com
 
Złamałam zasady, ale tylko te blogi czytam i polecam :)
 
Jeszcze raz dziękuję za nominację :D

Rozdział 6

Tak bardzo bałem się tego co usłyszę. Nie widziałem czego mam się spodziewać, a własciwie wiedziałem. Byłem przekonany, że dostanę kosza.
- Harry, posłuchaj... Bo ja, znaczy ty... Harry jesteś świetnym chłopakiem, ale... to trochę za szybko się dzieje. - powiedziała, a ja na chwilę zamarłem. Nie przekreśliła mnie.
- Czyli, że mam szanse ? - zapytałem dla pewności.
- Pewnie, że masz szanse Harry. Nawet bardzo duże, ale zwolnij troszkę. - powiedziała, a ja się uśmiechnąłem.
- Dzięki Lily. - powiedziałem i ją przytuliłem.
- Nie dziekuj, ale wiesz... Mógłbyś się ubrać. - powiedziała i się zarumieniła, a ja się zaśmiałem. To było słodkie.
Wyszła z mojego pokoju, a ja z wielkim uśmiechem położyłem się na łóżku, ale długo nie poleżałem, bo babcia wołała nas na obiad. Szybko założyłem jakąś koszulkę i zszedłem po schodach.
- Siadaj Harry. - wskazała mi krzesło obok Lily.
- Babciu, Ally do nas wpadnie na obiad, zaprosiłem ją. - powiedział Leo.
- To wspaniale. Cudowna dziewczyna. Ale po wakacjach jedzie do Londynu.. - powiedziała staruszka, a Leo i Lily spojrzeli na siebie.
- Skąd wiesz ? - zapytała dziewczyna
- Rozmawiałam z jej babcią. - odpowiedziała staruszka, a Leo wstał i wyszedł.
- Leo ! - zawołała za nim Lily i też wybiegła.
- Ehh te dzieciaki. Harry mam nadzieję, że lubisz gołąbki ? - spojrzała na mnie pytająco.
- Nie wiem co to, ale spróbuję. - odpowiedziałem.
Po obiedzie wyszedłem do ogrodu. Leo i Lily siedzieli pod drzewem i rozmawiali. Nie chcąc im przeszkadzać odwróciłem się z zamiarem odejścia.
- Chodź do nas Harry ! - zawołała dziewczyna. Usiadłem z nimi w cieniu dużego drzewa i lekko uśmiechnąłem.
- Nie powiedziała mi... Przez cały rok związku nie powiedziała, że chce dalej uczyć się w Londynie. - powiedział Leo. Chłopak był załamany. Było mi go szkoda.
- Spokojnie braciszku. Pogadam z nią. Ty też powinieneś. - powiedziała Lily.
- Nie chcę z nią narazie rozmawiać. - powiedział Leo.
- Zostań z nim Harry. - powiedziała do mnie i poszła do domu.
- Dlaczego mi nie powiedziała ? - zapytał cicho
- Nie wiem Leo. Może miała jakiś powód. Może nie była pewna wyjazdu i nie chciała cię martwić. - powiedziałem.
- Idę się napić. Idziesz ze mną ? - zapytał wstając.
- Idę. - odpowiedziałem i poszliśmy do centum wioski. W jakimś sklepie kupiliśmy dwie butelki wódki i poszliśmy do lasu, na polankę, na której zrobiliśmy sobie ognisko.
Powoli opróżnialiśmy butelki rozmawiając o problemach i dziewczynach. Gdy butelki były już puste, a my ledwo siedzieliśmy zadzwonił telefon Leo.
- W lesie. - powiedział i się zaśmiał do słuchawki.
- Niee... Ja nie piłem. - zaprzeczył.
- Dobrze siostrzyczko. Wiesz... Nawet gdybym chciał iść, to raczej nie dałbym rady. - powiedział i się rozłączył.
- Ale się spiliśmy. - powiedział i oboje się zaśmialiśmy. Nawet nie zauważyłem kiedy zrobiło się ciemno. Po chwili usłyszałem głosy.
- Leo... Ktoś tu idzie. - powiedziałem
- Co ? To gwałciciele ! - krzyknął i oboje zaczęliśmy krzyczeć.
- Jak dzieci... - znajomy głos nad głowę. Podniosłem wzrok i zobaczyłem anioła. Ciemne włosy, ciemne oczy, a twarz oświetlało jej światło księżyca.
- Chodź Harry. Mikey weź Leo. - powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę.
- Jesteś aniołem ? - zapytałem
- Tak. Chodź ze mną. - powiedziała śmiejąc się. Z trudem, ale podniosłem się i z pomocą anioła dotarłem do domu Lily.
- Wiesz aniele... Jesteś piękna, ale ja tam wolę Lily... A swoją drogą jesteś do niej tak podobna... - powiedziałem, sam nie wiem co. Pijany mówiłem to co myślałem.
- Wolisz Lily ? - zapytała śliczna dziewczyna.
- Tak. Jest śliczna i do tego taka cudowna... Chyba się w niej zakochuję wiesz ? A możesz mi powiedzieć co ona o mnie myśli ? Jesteś aniołem. To powiesz ? - zapytałem, a ona się zaśmiała.
- Ona bardzo, ale to bardzo cię lubi, ale nie mów, że ci powiedziałam. - powiedziała i pomogła mi dostać się na łóżko. Potem wyszła, a ja zasnąłem.
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Wspomnienia z wczoraj zaczęły do mnie wracać. Pamiętałem wszystko do momentu telefonu Leo. Podniosłem się i doprowadziłem do porządku, a potem postanowiłem zejść na dół.
W kuchni siedziała Lily i gdy mnie zobaczyła się zaśmiała i podała mi wodę i jakąś tabletkę.
- Weź. Leo zaraz zejdzie. On już jakoś funkcjonuje. - poinformowała mnie i znów się zaśmiała.
- Hej. Też umierasz ? - zapytał mnie Leo i usiadł na krześle obok. Przytaknąłem.
- Co wam strzeliło do głowy, żeby tak chalać ? - zapytała Lily.
- Ja topiłem smutki. - przyznał Leo.
- A ja nie chciałem, żeby Leo pił sam. - powiedziałem, a ona westchnęła.
- Jak dzieci... Leo masz jeszcze dziś do pogadania z Ally, a Harry idzie ze mną. - powiedziała i wstała, a potem pociągnęła mnie za rękę na dwór, gdzie minęliśmy Ally. Dziewczyna posłała nam uśmiech i weszła.
- Jesteśmy skazani na siebie, bo Leo i Ally mają do pogadania, a Mike chce nacieszyć się towarzystwem siostry. - powiedziała, a ja się uśmiechnąłem.
- A Tony ? - musiałem zapytać.
- Tony dziś pojechał z rodzicami Ally do jakiejś ciotki. - odpowiedziała.
Razem śmiejąc się ruszyliśmy polną dróżką. Nie przypuszczałem, że na tym wyjeździe spotkam tak wspaniałych ludzi. Ta trójka przyjaciół trzyma się razem, mają coś, czego ja nigdy nie miałem. Mają przyjaciół, na których zawsze mogą liczyć. Ja musiałem zawsze radzić sobie sam. Teraz, gdy oni są obok, gdy wiem, że moge na nich liczyć wszystko stało się łatwiejsze.
- Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiła.
- Pytaj. Odpowiem na każde pytanie. - powiedziałem.
- Na każde ? - zapytała i przygryzła dolną wargę, wyglądała przy tym tak seksownie.
- Na każde. - zapewniłem, a ona się zaśmiała.
- Co lubisz robić ? - zapytała
- Śpiewać, a czasem gram na gitarze, do tego uwielbiam tatuaże. Mam ich sporo. - powiedziałem, a ona się uśmiechnęła.
- Nadal ci przykro z powodu zespołu prawda ? - zapytała.
- Taak. Wiesz... Znam was dopiero tydzień, a traktujecie nie lepiej niż oni, a ich znam 3 lata. - powiedziałem, a ona lekko się uśmiechnęła.
- Należysz do naszej paczki Harry. To normalne. - powiedziała, a ja obiąłem ją ramieniem.
- Mam dosyć tego traktowania mnie jak marionetki. Chciałbym, żeby zawsze było jak teraz. - powiedziałem.
- Myślałeś o odejściu z zespołu ? - zapytała, a ja lekko skinąłem głową.
- Tak, ale zawsze się powstrzymuję, bo nie chcę, żeby zespół się rozsypał. - powiedziałem.
- A może powinieneś pomyśleć o sobie ? - zapytała.
- To nie jest takie proste Lily... - westchnąłem.
- Wiem Harry, ale te najważniejsze decyzje nigdy nie są proste. - powiedziała
- tak... Co tam z Leo i Ally ? Gadałaś z nią ? - zapytałem
- Tak. Ally chciałaby, żeby Leo jechał z nią. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- I co o tym myślisz ? - zapytałem
- Kochają się. Leo jest gotowy za nią skoczyć w ogień, a ona za nim. Też bym tak chciała wiesz ? - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.
- Znajdziesz kogoś takiego. Nie martw się. - powiedziałem.
Wieczorem, gdy zaczęły nas gryźć komary wróciliśmy, a na schodach siedział Tony. Weszliśmy w trójkę do domu. Lily i Tony weszli do kuchni, a ja nie mogąc się powstrzymać stanąłem pod drzwiami i podsłuchiwałem. Przez dłuższą chwilę panowała tam cisza, a potem usłyszałem krzyk Lily.
- Co to miało być ?
- Nie mów, że tego nie chciałaś. - prychnął Tony,
- Nie ! Nie chciałam ! - syknęła
- Jeszcze tego nie wiesz, ale chciałaś. - powiedział
- Daj mi spokój ! - Nie dam ci spokoju Lily ! - Jednak jesteś dupkiem !
- A on ? On nie jest ?
- Wyjd
ź ! - krzyknęła. Szybko się oddaliłem od drzwi i poszedłem do swojego pokoju.

Nie minęło 10 minut, a ktoś zapukał, a po chwili w drzwiach stanęła Lily, a potem podeszła i przytuliła się do mnie.
- Nienawidzę go. - syknęła.
- Co ci zrobił Lily ? - zapytałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi.
- Pocałuj mnie. - powiedziała, stałem przez chwilę sparaliżowany.
- Co ? - zapytałem
- Pocałuj mnie. - powtórzyła.


____________________________
I kolejny rozdział :D

Dedyk dla Dominiki :)
I na twoim blogu Zayn i Meg mają być szczęśliwi !


I jak wam się podoba rozdział ?
Pisałam go na szybko, bo nie miałam kiedy ;)

Jak myślicie czy coś będzie między Lily a Hazzą ?
Myślę, że chyba jednak trochę skrócę to opowiadanie. ;)
Będzie około 15-20 rozdziałów :)

Ten troszkę krótszy, ale następny będzie dłuższy. Obiecuję :D

Nie wiem jak wy, ale ja nadal jaram się teledyskiem do Best Song Ever ;)
Marcel *_*
Albo Veronica :)

No to co tam wam jeszcze napisać...
Jak tam wam mijają wakacje ? Byłyście gdzieś, a może dopiero jedziecie ?
Ja nigdzie nie byłam i raczej nie pojadę :(
No ale trudno :D


Linki do waszych blogów podawajcie w zakładce "Wasze Blogi", wtedy na 100% wejdę i skomentuję. :D


Kocham was ♥

Mwahh <3

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 5

Szybko wróciłem do tymczasowego pokoju, nie chciałem rozmawiać z Lily, może to głupie, ale chciałem odwlec tę rozmowę jak najdalej w czasie. Wiedziałem, że to co mi powie wszystko zmieni, nie chciałem cierpieć już teraz. To beznadziejne, bo i tak źle się z tym czuję.
Nie zszedłem na kolację. Siedziałem tylko na parapecie i wpatrywałem się w zachód słońca. Tutaj czuję, że jestem sobą, nikogo nie udaję, oni znają prawdziwego Harry'ego i co najważniejsze, chyba go lubią. Po około godzinie ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - rzuciłem nie odrywając wzroku od okna.
- Mogę ? - zapytał Mike
- Jasne. - odpowiedziałem odwracając głowę w jego stronę. Chłopak usiadł na moim łóżku i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz... Trochę głupio wyszło, bo jak wiesz, to pokój mojej siostry, ona mieszka teraz w Miami, ale jutro przylatuje tutaj. - powiedział. Zrozumiałem. Moje wakacje dobiegły końca.
- Rozumiem. - wyszeptałem
- Daj mi skończyć. Rozmawialiśmy już z dziadkami Lily i Leo i zgodzili się, żebyś przez resztę czasu mieszkał u nich. Mają wolny pokój. - powiedział, a ja spojrzałem na niego zdziwiony
- Myślisz, że dalibyśmy ci tak szybko wyjechać ? Jeżeli tak, to się mylisz. - powiedział z uśmiechem.
- Dzięki Mike. Świetni z was kumple. - powiedziałem szczerze.
- Tak, wiem. Dawaj walizkę i cię pakujemy. Jeszcze dziś cię tam wywiozę. - powiedział, a ja zszedłem z parapetu i z pod łóżka wyciągnąłem walizkę. Wszystkie moje ubrania wrzuciliśmy do niej niedbale śmiejąc się co chwilę.
- Nie gniewaj się tylko. Nie wiedzieliśmy, że Carmen przyjedzie. - powiedział Mike, a ja poklepałem go po ramieniu.
- Jest dobrze. Nie martw się. - powiedziałem
- Harry. Lily myśli, że jej unikasz. - powiedział
- Co ? Nie. - szybko zaprzeczyłem.
- Chcesz uniknąć tej rozmowy ? Stary, nie masz się co bać. - powiedział i poklepał mnie po ramieniu.
- Taa... To nie tobie dziewczyna, na którą ewidentnie lecisz ma powiedzieć, że nie chce cie znać. - powiedziałem z drwiną w głosie, a on się zaśmiał.
- Zaraz... Lecisz na nią ? Tak ! Przyznałeś się. - zaśmiał się i zaczął tańczyć dziwny taniec po środku pokoju.
- Chodź. - powiedział gdy się uspokoił i wyszliśmy z pokoju. Pożegnałem się z Naomi i Jackobem i razem z Michael'em wsiedliśmy do samochodu.
Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Będę mieszkał z Lily, to jak na tę chwilę plus, ale co potem ? Co będzie, gdy ona nie będzie chciała mnie znać, za to, że ją pocałowałem ?
Do tego dochodzi jeszcze ich babcia. Ona przecież mnie tam tak utuczy, że jak wrócę do Londynu, to będę musiał być na diecie. Modest nie będzie zadowolony, ale to tak miła staruszka, że nie potrafię jej odmówić.
Nie odzywaliśmy się do siebie w trakcie drogi. Ja byłem pogrążony w rozmyślaniach, a Mike skupiony na drodze. Gdy zatrzymaliśmy się przed domem państwa Howard wysiadłem i ciągnąc za sobą walizkę podszedłem do drzwi, ale zanim zdążyłem zapukać one się otworzyły, a stanęła w nich babcia Lily.
- Dobry wieczór. - powiedziałem, a ona wciągnęła mnie do środka.
- Chodź Harry, bo komary cię zjedzą. - powiedziała, a Mike wszedł za nami śmiejąc się. Ta kobieta czasem mnie przerażała.
- Proszę pani, pani poczeka, odstawię walizkę. - powiedziałem.
- Jaka pani ! Jestem babcia. - powiedziała i pogroziła mi palcem. Musiało to zabawnie wyglądać, bo była ode mnie dużo niższa, miała około 1,5 metra, a i tak groziła mi palcem.
- Dobrze babciu. - powiedziałem uśmiechając się.
- Mike pokażesz Harry'emu pokój dobrze ? Moje dzieciaki gdzieś zniknęły. - powiedziała. Mike zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Był zupełnie inny niż ten w domu Mike'a. Tutaj widać było, że wcześniej należał do chłopaka. Wbrew pozorom wystrój był nowoczesny. Szybko wypakowaliśmy ciuchy i zeszliśmy z Mike'em do kuchni, w której byli już staruszkowie.
- Harry, pewnie nie jadłeś kolacji. Zaraz ci coś przygotuję. - powiedziała babcia i już miała zabrać się do roboty, gdy ją zatrzymałem.
- Nie trzeba. Jadłem. - powiedziałem, a Mike się zaśmiał.
- Babciu, Harry nie je dużo. Swoją drogą on prawie wcale nie je. - powiedział, a ja obrzuciłem go morderczym spojrzeniem.
- Jestem ! - zawołał Leo otwierając drzwi i wchodząc do kuchni.
- A gdzie Lily ? - zapytała babcia.
- Z Tony'm. Chyba coś z tego będzie. - powiedział i spojrzał na mnie smutno.
- Ja pójdę do siebie. Jestem zmęczony. - powiedziałem i wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżku, które było większe i wygodniejsze niż to w domu Mike'a i wziąłem laptopa.
Wiedziałem, że tak będzie. Tony to świetny chłopak. Idealny dla Lily, idealny dla każdej dziewczyny. Nie to co ja. Z jednej strony chciałem jej szczęścia, ale z drugiej chciałem ją mieć przy sobie.
- Mogę ? - Leo delikatnie uchylił drzwi do pokoju.
- Tak. Wejdź. - zrobiłem mu trochę miejsca na łóżku i odłożyłem laptopa.
- Mike już pojechał. - powiedział siadając. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem.
- Trochę nie rozumiem mojej siostry. - przyznał i wzruszył ramionami.
- Jak to ? - zapytałem
- Wiesz... Lily ma w sobie pewne bariery, ale o tym opowie ci sama, gdy będzie gotowa. Gdy z nią rozmawiałem, po tym waszym pocałunku wydawało mi się, że... że jesteś gotowy walczyć o nią, ale teraz z każdą chwilą przekonuję się o tym, że ty wolisz się poddać. - powiedział
- Nie rozumiesz... Chcę, żeby była szczęśliwa, bez względu na to z kim. - powiedziałem, a on się zaśmiał.
- A skąd ona może wiedzieć, że ty chcesz z nią być, skoro się poddajesz ? Lily jeśli chodzi o te sprawy jest strasznie nieśmiała i nie zrobi pierwszego kroku. - powiedział
- Pierwszy krok to ja już zrobiłem. - westchnąłem.
- No i co z tego ? Teraz unikasz tej rozmowy, unikasz Lily. Ona myśli, że nie chcesz jej widzieć ! - powiedział, a ja spuściłem wzrok na swoje dłonie. Nie sądziłem, że ona może tak pomyśleć.
- Jutro z nią porozmawiam. Bez względu na wszystko. - powiedziałem pewny siebie.
- Mam nadzieję. Dobranoc Harry. - powiedział i wyszedł.
Wziąłem laptopa na kolana i zalogowałem się na Twittera. Jak zwykle pełno wiadomości od fanek z prośbą o follow i kilka hejtów. W oczy rzucił mi się jeden tweet. Zayn'a.
" @Harry_Styles Zachowywałem się jak dupek, nie jak kumpel. Przepraszam. "
Szybko wziąłem się za odpisywanie. Nie wiem jakie będą tego skutki, ale przecież każdy zasługuje na drugą szansę.
" @zaynmalik Nie zaprzeczę. ;) Wybaczę. Kumple wybaczają. "
Wysłałem tweet i przeglądałem dalej wszystko. Miałem ochotę coś zmienić w swoim profilu, tylko zastanawiałem się co. Po kilkunastu minutach ciężkiego myślenia wypadło na ikonkę. Przeglądałem wszystkie foldery i znalazłem takie zdjęcie, które spełniało wszystkie moje wymogi, czyli " idealna fryzura, idealny uśmiech, idealny kąt padania światła, tak aby widać było idealny odcień moich oczu. " Takie tam skromne wymogi.
Zapisałem zmiany i wyłączyłem urządzenie. Wziąłem piżamę i ruszyłem szukać łazienki, nie zajęło mi to dużo czasu, bo jak się okazało państwo Howard mają dwie, jedną na dole, a drugą na górze. Po długim prysznicu wróciłem do pokoju i zasnąłem wtulając twarz w poduszkę.
Rano obudził mnie śmiech za oknem, leniwie podniosłem się z łóżka i zobaczyłem bliźniaki na dworze, jak biegali i lali się wodą z węża ogrodowego. Uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Na schodach zauważyła mnie babcia.
- Ohh Harry. Chodź, śniadanie już czeka. - powiedziała. Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem, że na stole czekają na mnie naleśniki. Zjadłem je i podziękowałem.
- Dzieciaki są w ogrodzie. - powiedziała, gdy wychodziłem, w odpowiedzi tylko się uśmiechnąłem.
Wyszedłem do ogrodu i przyglądałem się im. Biegali po całym ogrodzie, krzyczeli, śmiali się, piszczeli.
- A co się tu wyrabia ? - zapytałem i momentalnie zostałem oblany wodą.
- O nie ! - zawołałem i zacząłem się z nimi ganiać. Po długiej zabawie cali przemoczeni wróciliśmy do domu i poszliśmy się przebrać.
Gdy zakładałem spodnie ktoś zapukał. Szybko je zapiąłem i odpowiedziałem "proszę". Drzwi się otworzyły, a w moim pokoju stanęła Lily.
- Musimy pogadać. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Potem jej wzrok przeniósł się na moją klatkę piersiową. No tak, nie miałem koszulki. Gdy przyłapałem ją na tym słodko się zarumieniła.
- Chodź, siadaj. - powiedziałem klepiąc miejsce obok siebie na łóżku. Dziewczyna zajęła je z lekkim wahaniem.
- Może najpierw wyjaśnię ci dlaczego uciekłam co ? - blado się uśmiechnęła mówiąc to. Kiwnąłem głową by kontynuowała.
- Po przeprowadzce do Londynu wszystko wydawało się, że będzie cudownie, ale tak nie było. Nie dla mnie. Przez pierwsze pięć lat było dobrze, ojciec pracował, zarabiał dużo kasy, ale potem stał się szychą. Doszło do tego, że mnie porwali dla okupu. Przetrzymywali mnie w jakiejś opuszczonej fabryce, regularnie bili i ... - zatrzymała się i otarła łzy z policzków. Domyśliłem się co chciała powiedzieć. Słuchałem tego zszokowany. Nie przypuszczałbym, że Lily...
- I gwałcili. Byłam tam przez 2 tygodnie, potem dostali okup i wyrzucili mnie jak zużytą szmatę w lesie. Wtedy chciałam umrzeć, wolałam umrzeć niż żyć ze świadomością, że oni... że to zrobili. Brzydziłam się siebie. Cudem dotarłam do domu, a potem miesiąc spędziłam w szpitalu. Nie odzywałam się do nikogo. Praktycznie nie jadłam. Potem ojciec załatwił mi terapeutę. Miał mi pomóc wrócić do normalności. Koleś miał może 27 lat, a ja 16. Na początku były tylko te sesje, ale potem gdy ja nic nie mówiłam ojciec kazał mu się do nas wprowadzić. Dał mu wolną rękę, byle tylko mi pomógł. To był największy błąd. Frank - bo tak miał na imię, zaczął kontrolować każdą minutę mojego życia, a z czasem sam zaczął robić to co porywacze. Zaczęłam się ciąć. Czułam się jak dziwka. Gdy zrobił to któryś raz z kolei pobiegłam do Leo i wszystko mu opowiedziałam. To była nasza pierwsza rozmowa od 3 miesięcy. Wtedy tylko jemu ufałam. Tylko jemu pozwalałam się dotknąć. Ojciec jak się dowiedział, czyli tego samego dnia to wywalił gościa z domu i poszedł na policję. A ja zamknęłam się w łazience i znów pocięłam. Wszystko starannie ukrywałam, ale do czasu. Leo to zauważył. Dlatego nie chciałam, żebyś pozwolił kierować swoim życiem. Ja przez to zaczęłam się ciąć. Nie popełnij mojego błędu. - dokończyła, a ja siedziałem zszokowany. Nie wiedziałem co powiedzieć, było mi jej żal. Musiała tyle przejść. Teraz zrozumiałem dlaczego uciekła. Wróciły do niej wspomnienia, nadal boi się ludzi. Przytuliłem ją i delikatnie kołysałem. Płakała, nie chciałem, żeby płakała. Gdy uspokoiła się po chwili delikatnie się odsunęła.
- Wracając do naszej rozmowy. - zaczęła.
- Tak wiem... - przerwałem jej
- Hazz, posłuchaj mnie dobrze? - zapytała i lekko się uśmiechnęła
- Mhm...
- To co si
ę stało wtedy... To... - znów jej przerwałem
- Rozumiem.
- Harry, daj mi sko
ńczyć. Bo ja...



________________________

Teraz dedyk dla Patrysi ;)


Hej kochani ;)
Następny rozdział :D
Nie zabijajcie mnie !
Wiem, że skończyłam w ciekawym momencie ;)

Następny nie wiem kiedy się pojawi, bo teraz będzie u mnie kuzyn i kuzynka i nie wiem kiedy będę miała czas, żeby pisać. Ale postaram się dodać do czwartku. Jeżeli się spóźnię z rozdziałem, to mam nadzieję, że mi to wybaczycie, no ale są wakacje i chce je spędzić jak najlepiej.

Jak myślicie, co Lily powie Harry'emu ?
Będą razem, czy coś stanie im na przeszkodzie ?
Co z Tony'm ?

Piszcie co myślicie o tym w komentarzach, chętnie poczytam wasze teorie :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;)


Mwahh <3

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 4

 Tego dnia nie wyszedłem już z pokoju. Nie jadłem kolacji. Byłem zbyt zajęty rozmyślaniem o tej całej sytuacji.
 Wieczorem, gdy już wróciłem do pokoju po wzięciu prysznica usłyszałem pukanie do drzwi. Odpowiedziałem ciche "proszę", a w drzwiach ukazała się głowa Michaela. Spojrzał na mnie i westchnął.
- Co się tu stało ? - zapytał wchodząc i zamykając za sobą drzwi. Usiadł na brzegu łóżka, na którym ja też siedziałem.
- Rozmawialiśmy... - powiedziałem cicho.
- Harry... Wszystko mi powiedz. - nalegał, ale uśmiechnął się zachęcająco.
- Przyszła do mnie do pokoju i leżeliśmy na łóżku, bo ona tłumaczyła mi tweety. Potem opowiedziała trochę o sobie, a potem zeszliśmy na temat tego chłopaka. Ona powiedziała, że chyba go nie chce i patrzyła mi w oczy. Nie wiem co się ze mną stało, ale pocałowałem ją. Ona odwzajemniła, a gdy się oderwaliśmy od siebie to wybiegła z mojego pokoju i powiedziała "Przepraszam". - wyjaśniłem.
- Leo z nią rozmawia. Spokojnie Harry. Wszystko będzie dobrze. Lily ma w sobie pewne bariery... Musi je przełamać, ale to dla niej trudne. Nie możesz się poddać. Niech ona czuje, że ma wsparcie. - powiedział i poklepał mnie po ramieniu. Po czym wstał i podszedł do drzwi.
- Dzięki Mike. - powiedziałem, gdy chłopak wychodził.
- Od tego są przyjaciele. - odpowiedział i zamknął drzwi.
 Znamy się jeden dzień, a on już nazywa mnie przyjacielem, on już zachowuje się jak prawdziwy przyjaciel. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Nie znali mnie, ale pozwolili dołączyć. Równie dobrze mogli mnie olać, ale oni tego nie zrobili. Dlaczego nie stanęli na mojej drodze wcześciej ? Dlaczego chłopcy z zespołu nie są tacy ? Dlaczego lepiej dogaduję się z ludźmi, których znam tak krótko niż z chłopakami, z którymi mieszkam od 3 lat ?
 Następnego dnia postanowiłem iść do Lily i z nią porozmawiać, ale miałem jeden problem. Nie wiedziałem gdzie ona mieszka. Zaraz po śniadaniu razem z Mike'em ruszyliśmy drogą do domu bliźniaków.
 Po dość długiej drodze stanęliśmy przed sporym domem, ale wyglądał dość przytulnie. Na ławce przed domem siedział starszy pan.
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy z Mike'em równo.
- Ohh... Witajcie. Michael chłopcze jak dawno cię u nas nie było. - powiedział żartobliwie mężczyzna
- Aż dwa dni ! - zaśmiał się mój towarzysz.
- A kim jest ten młodzieniec ? - zapytał patrząc na mnie.
- Harry. Harry Styles. - przedstawiłem się.
- Ahh Harry ... Mój kolega z ławki też miał na imię Harry. Z niego to dopiero był wariat... - powiedział.
- Julian ! Daj spokój dzieciakom ! - z domu wyszła niska kobieta z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry pani Howard. - powiedział Mike, a kobieta przytuliła go. Patrzyłem na to nieco zdziwiony.
- Ohh Mike... Już myślałam, że coś ci się stało tak zniknąłeś. Ale te moje urwisy mówiły, coś o jakimś gościu. - powiedziała. - A jeszcze raz powiesz do mnie pani Howard to nie dostaniesz babeczek ! - dodała z uśmiechem. Jak na staruszkę była bardzo wesoła.
- Dobrze babciu. Poznaj Harry'ego. To on do mnie przyjechał. - powiedział chłopak wskazując na mnie.
- Ohh.. Kolejny młodzieniec. Ale jaki ty chudy jesteś ! Nie no... Co to ma być... Chodź chłopcze. - powiedziała i złapała mnie za rękę ciągnąc do środka. Spojrzałem przerażony na Mike'a, ale on tylko się śmiał.
- Wpadłeś w szpony babci. - usłyszałem przed sobą i zobaczyłem Leo. Staruszka złapała jego dłoń drugą ręką i też pociągnęła do kuchni.
- Módl się, żeby przyszła jakaś sąsiadka na kawę, albo Lily nas uratowała. - wyszeptał chłopak. Usiedliśmy przy stole w bardzo przytulnej kuchni, a kobieta zaczęła grzebać w szafkach.
- Zrobiłam pyszny obiad. Już wam nakładam. Leoś zawołaj Lilunie. - powiedziała, a ja się uśmiechnąłem słysząc to. Chłopak wstał i wyszedł z kuchni.
- LILY OBIAD ! - krzyknął za drzwiami i wrócił. PO chwili dziewczyna wesoło wbiegła do pomieszczenia, ale zatrzymała się widząc mnie. Usiadła nie patrząc na mnie.
- Przepraszam za wczoraj. - wyszeptałem korzystając z okazji, że siedzi tuż obok mnie.
- Nie przepraszaj.- odpowiedziała. Staruszka postawiła przed nami talerze z jakąś zupą.
- Wszystko ma być zjedzone ! - zarządziła i wyszła. Spojrzałem na talerz Lily i jęknąłem.
- Ty masz mniej ! - oburzyłem się, a Leo zachichotał.
- Radzę ci zjeść wszystko. - powiedziała i zabrała się do jedzenia. Zupa była bardzo dobra, więc zjedzenie wszystkiego nie sprawiło mi problemu. Lily zebrała talerze i odstawiła i w tym momencie starsza pani znów weszła do kuchni.
- Jak ślicznie. No to teraz drugie danie. Liluś pomożesz mi skarbie ? - zapytała. Lily wstała i podeszła do niej.
- Jaki chudy ten młodzieniec. Trzeba go podtuczyć. - powiedziała do niej staruszka.
- Kochanie, to zabrzmiało jakbyś była czarownicą z tej bajki o Jasiu i Małgosi. - powiedział staruszek dołączając.
- Nie słuchaj dziadka babciu. Zgadzam się z tobą. Harry jest chudy. - powiedziała i spojrzała na nas wymownie. Miejsce Lily zajął jej dziadek, który spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Wpadłeś w szpony mojej żony... Oj chłopcze marny twój los. - powiedział
 Wtedy Lily postawiła przede mną talerz wypełniony po brzegi. Spojrzałem na nią niedowierzając, a ona tylko słodko się uśmiechnęła i sobie znów włożyła tylko trochę.
- Idę na kawę do sąsiadki. - zawołała starsza pani i wyszła.
- Jezusie kochany ja mam to zjeść ? - zapytałem, gdy usłyszałem, że drzwi wejściowe się zamknęły.
- No raczej. - odpowiedzieli wszyscy. Mike patrzył na nas ze śmiechem i zajadał babeczki.
 Po obiedzie, który ledwo zjadłem, ale był pyszny usiedliśmy w salonie i nie ruszaliśmy się. Dziadek Leo i Lily poszedł na ryby.
- Musimy pogadać Lily. - powiedziałem, a ona skinęła głową i wstała. Powoli podążyłem za nią i weszliśmy do jej pokoju.
- Ładnie tu masz. - powiedziałem, a ona westchnęła i usiadła na parapecie. Zająłem miejsce obok niej.
- To co się stało wczoraj... To... - zaczęła.
- Przepraszam. - powiedziałem spuszczając wzrok. Wiedziałem co chciała powiedzieć. Wiedziałem, że nie będzie chciała ...
- Daj mi skończyć. Harry... Chodzi o to, że... - zaczęła, ale wtedy mój telefon zaczął dzwonić. Zerknąłem na ekran. Zayn. Już miałem go schować do kieszeni, ale zatrzymała mnie Lily.
- Odbierz. Może to coś ważnego. - powiedziała i wyszła.
 Niepewnie nacisnąłem zieloną słuchawkę. Nie wiedziałem czego się spodziewać.
- Harry. Co się nie odzywasz ? - zapytał Malik.
- Cześć. A stało się coś? - odpowiedziałem pytaniem.
- Nie. Myślałem, że coś ci się stało. - powiedział
- Od kiedy to się mną przejmujesz ? - prychnąłem, a po drugiej stronie usłyszałem westchnięcie.
- Słuchaj mnie stary. Wiem, że nie byłem wobec ciebie fair, ale może czas się dogadać ? - zapytał, a ja westchnąłem.
- Nie wiem Zayn... Nie wiem. - westchnąłem. Wtedy za oknem usłyszałem jakieś hałasy. Wyjrzałem i zobaczyłem dwójkę osób. Chłopaka i dziewczynę idących do domu Lily.
- Słuchaj. Muszę kończyć. - powiedziałem i się rozłączyłem nie czekając na pożegnanie Malika.
- Hej Ally. Hej Tony. - powiedziała Lily wpuszczając ich do środka.
- Ally... - zaczął Leo niepewnie. Nie wiedziałem co się między nimi działo, ale gdy dziewczyna go pocałowała zrozumiałem.
- Tony poznaj mojego brata Leo, i moich przyjaciół Mike'a i Harry'ego. - powiedziała wskazując na każdego z nas po kolei. Chłopak podał nam ręce przedstawiając się.
- To co ? Gotowi na spacerek ? - zapytał Mike. Spojrzałem na niego zdziwiony. Nic nie wspominał, ale zgodziłem się.
 Tony cały czas zagadywał Lily, a ona śmiała się razem z nim. Szedłem sam, nieco z tyłu i patrzyłem na nich. Na samym początku szedł Leo z Ally. To bardzo miła dziewczyna swoją drogą i do tego ładna. Nie tak ładna jak Lily, ale ładna. Pasowali do siebie.
- Co jest ? - zapytał Mike podchodząc do mnie. Wskazałem głową na dwójkę przed nami, a on poklepał mnie po ramieniu.
- Co ci powiedziała na górze ? - zapytał
- Nic. Przerwał nam mój telefon. - powiedziałem wzruszając ramionami. Wtedy zobaczyłem jak Tony wbiega z Lily na rękach do jeziora, ona śmiała się, on też. Po chwili wyszli na brzeg. Tony pobiegł do Leo i Ally, a Lily do nas.
- Mike ! Chodź przytul mnie ! - zaśmiała się i przytuliła chłopaka przez co on też był mokry.
- Ej ! Przytulaj sobie Harry'ego. - oburzył się chłopak, a dziewczyna wesoło mnie przytuliła.
- Nie skończyliśmy rozmowy. - powiedziała, ale została ode mnie oderwana. Spojrzałem na winowajcę, którym okazał się Tony.
- Tony. Możemy pogadać ? - zapytała go i odeszli kawałek. Chłopak zdjął koszulę, położył na ziemi, żeby Lily usiadła. dżentelmen się znalazł... Nic mi nie zrobił, ale ja i tak byłem na niego wściekły. Chociaż nie... Zrobił mi coś. Odebrał mi Lily. Westchnąłem zrezygnowany i odwróciłem wzrok.
- Harry... - nagle obok mnie pojawił się Leo, a chwilę po nim Ally i Mike.
- Daj spokój. Jest ok. - powiedziałem, a on pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jedno gorsze od drugiego... - westchnął.
- Czekaj... To między nim, a Lily coś jest ? - zapytała Lily.
- Nie. - powiedziałem szybko.
- Tak ! - Leo i Mike powiedzieli równocześnie.
- Nie. - powiedziałem spuszczając wzrok.
- Całowali się. - powiedział Mike
- Teraz mi to mówicie ? Ja mówiłam Tony'emu, żeby się nie poddawał... - westchnęła zrezygnowana, a ja się zatrzymałem.
- Tak ? No to zobaczymy... - mruknąłem bardziej do siebie, Leo zaśmiał się.
- Pamiętaj, że to moja siostrzyczka ! - powiedział, a ja kiwnąłem głową i pogrążyłem się w myślach. Nie poddam się tak łatwo. Co to to nie... Nie oddam mu Lily bez walki. Nie dosłownie walki, ale nie odpuszczę. Będę się starał. Mam poparcie jej brata i przyjaciela. Dam radę. Tak Harry, myśl pozytywnie.
 Nie wiem kiedy, ale znaleźliśmy się na jakimś pagórku, zaraz... Ja znam to miejsce... To tutaj przyprowadziła mnie Lily. Leo i Ally usiedli sobie gdzieś daleko od nas.
- Zostaw mnie w spokoju ! - wrzasnęła Lily na Tony'ego, który niemal biegł, żeby nadążyć za nią. Poderwałem się z ziemi.
- Co ja zrobiłem ? - zapytał chłopak.
- Właśnie nic ?! Człowieku, twoja perfekcyjność mnie denerwuje ! - warknęła i podeszła do nas. Tony stał i osłupiały patrzył na nią.
- Co ?! - zapytał po chwili.
- Jesteś zbyt idealny ! Czy ty masz jakąś wadę ? - zapytała, a Mike leżał na trawie śmiejąc się, mi dużo nie brakowało.
- Emmm... - biedny chłopak nie wiedział co ma powiedzieć.
- Zobacz na takiego Harry'ego. Dosyć, że nie za bardzo inteligentny, to jeszcze nie ogarnia dowcipów i boi się kolejek górskich ! - wskazała na mnie. Spoważniałem.
- Co ? - zapytałem nie do końca rozumiejąc.
- Czyli gdybym był głupi, to by było dobrze ? - zapytał Tony
- Nie ! Słuchaj. Jesteś słodki, przystojny, uprzejmy, no idealny jesteś, ale... Kurcze, miej choć jedną wadę ! - jęknęła, a on westchnął. Przytulił ją do siebie.
- Czy ty przed chwilą powiedziałaś, że jestem głupi ? - zapytałem, gdy dotarł do mnie sens jej słów. Mike zaczął się jeszcze bardziej śmiać, a Tony i Lily spojrzeli na mnie z politowaniem.
- Kto ostatni w wodzie ten wraca do domu nago ! - krzyknęła Lily i wszyscy pognaliśmy do jeziora. Mój boże... Biegłem ostatni. Nie. Takiego upokorzenia nie zniosę. W ostatnim momencie wyprzedziłem Mike'a i wskoczyłem do wody.
- Cholera... - warknął chłopak wynurzając się. Lily podpłynęła do nas.
- To co Mikey ? - zapytała z cwanym uśmiechem.
- Wredna, mała, złośliwa... - zaczął.
- ohh nie tyle komplementów na raz, bo się zarumienię. - zachichotała i ochlapała mnie.
- Osz ty ! - zawołałem i oddałem jej.
 Bawiliśmy się wspaniale. Do domu wróciliśmy wieczorem, Lily zlitowała się nad Mike'em i pozwoliła mu wracać w bokserkach, za co chłopak był jej tak wdzięczny, że niósł ją do domu na plecach.




____________________________________
I Jak wam się podoba ?
Moim zdaniem końcówka jest beznadziejna, ale pisałam go na szybko.
Nie podoba mi się...

Dedyk dla Klaudyś ;)
Ot tak, bez powodu ;)
Bo lubię czytać jej komentarze :D

No to teraz tak.
Znacie zasadę :
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Jeżeli tak, to stosujcie się do niej ;)
Dla was to tylko chwila, a ja się cieszę, bo wiem, że ktoś to czyta.
Możecie nawet wpisać kropkę, albo buźkę w komentarzu ;)

To tyle ;)

Zastanawiam się teraz jak pokierować opowiadaniem. Nie wiem czy zakończyć szczęśliwie, czy może nie, a może tylko częściowo ?
No ale co tam. Jak będziecie czytać do końca, to się dowiecie co wybrałam ;)



Mwahh <3

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 3

Następnego dnia obudziłem się w namiocie, ale nie za bardzo pamiętałem jak się tam znalazłem. Pocieszał mnie fakt, że obok spał Mike, więc nie byłem sam po środku lasu, którego nie znałem.
- Lily gadaj co my robiliśmy ! - usłyszałem zbulwersowany głos Leo. Wyszedłem z namiotu i ignorując ból głowy podszedłem do nich.
- Idzie gwiazda. - zaśmiała się Lily, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.
- No mów co my odwaliliśmy ! - niemal krzyknął Leo, a ona usiadła na pniu drzewa, który wczoraj służył nam jako ławka i rozejrzała się po polance na której byliśmy. Podążyłem za jej wzrokiem i na koniec mój wzrok zatrzymał się na niej samej.
- Potem wam powiem. Jak Mikey się obudzi. - powiedziała i wyjęła telefon, a po chwili zaczęła się śmiać patrząc na ekran.
- O co chodzi ? - zapytałem, a ona pokazała mi jakieś zdjęcie. Byłem na nim ja, Leo i Mike. Byliśmy mega przerażeni i kompletnie nie pamiętałem dlaczego. Widząc nasze miny sam się zaśmiałem.
- Co tu się stało ? - zapytał Mike wychodząc z namiotu. Wszyscy spojrzeliśmy wyczekująco na Lily, a ona wyprostowała się i spojrzała na nas poważnie, ale po chwili znów parsknęła śmiechem.
- Lily mów już ! - krzyknął Leo. Dziewczyna się uspokoiła się uspokoiła i zerknęła w stronę drzew, aby znów się zaśmiać.
- Lily no ! - powiedzieliśmy zniecierpliwieni w tym samym momencie.
- Widzicie tą wiewiórkę ? - zapytała, a my pokiwaliśmy głowami patrząc na rude zwierzątko na gałęzi.
- W nocy rozeszliśmy się do namiotów, ja już zasypiałam, a wy bawiliście się latarką. Nagle zaczęliście piszczeć i krzyczeć, a potem wpadliście do mojego namiotu. Harry się do mnie przytulił i nie chciał mnie puścić, coś tam paplał, że mnie obroni i byle wampir mu nie podskoczy, bo w końcu on jest Harry Styles. Potem jak już przestaliście piszczeć to powiedzieliście, że widzieliście Edwarda Cullena i on poluje w lesie, bo widzieliście coś rudego na drzewie. Oczywiście ja skojarzyłam, że to wiewiórka i jakoś udało mi się wam wytłumaczyć, że Edward nie zabija ludzi tylko zwierzęta, co nie było łatwe, a potem zasnęliście u mnie. Cudem wyplątałam się z uścisku Harry'ego i poszłam do drugiego namiotu, bo szczerze, strasznie od was śmierdziało piwem. - powiedziała, a my popatrzyliśmy na siebie niedowierzając.
- Edward Cullen ? Mike, nigdy więcej maratonów "Zmierzchu". - powiedział Leo, a ja się uśmiechnąłem. Oni są taką paczką przyjaciół jaką zawsze chciałem mieć.
- Lily... Jeżeli to nagrałaś, to proszę cię. Nie pokazuj tego nikomu. - jęknął Leo, a ona zaczęła się śmiać.
- Spokojnie braciszku. Twoja Ally tego nie zobaczy. - odpowiedziała i wstała.
- Ja idę. Mam się z nią spotkać. Pa chłopaki. - powiedziała i każdemu z nas dała po buziaku w policzek, a potem pognała leśną ścieżką. Gdy jej usta dotknęły mojego policzka zrobiło mi się cieplej na sercu. To było takie... wyjątkowe. Miłość od pierwszego wejrzenia ? Nie wiem, ale zdecydowanie mi się podoba. Dawno nie byłem zakochany, może zapomniałem jak to jest. Teraz gdy ją widzę uśmiech wpływa mi na usta, a gdy się śmieje czuje takie ciepło w środku. Gdy się smuci mam ochotę ją przytulić. Czy to miłość ? Może za wcześnie aby to stwierdzić ?
- Czy ona zostawiła nas ze sprzątaniem ? - zapytał Mikey.
- Cwana bestia... - mruknął Leo i zabraliśmy się za sprzątanie. Po godzinie obładowani wszystkim wróciliśmy do domu Mike'a.
- Gdzie wy się podziewaliście ?! Leo, jak dobrze, że jesteś. Zepsuła mi się pralka. Zobaczyłbyś co z nią ? - zapytała Naomi.
- Sorki chłopcy. Obowiązki wzywają. - powiedział i poszedł z Naomi.
- Zostaw to tutaj. - zwrócił się do mnie Mike. Odłożyłem wszystko ze wskazane miejsce, a blondyn zrobił to co ja.
Zjedliśmy kanapki, które zrobiłem ja i poszliśmy do salonu.
- Lecisz na nią. - powiedział nagle, a ja spojrzałem na niego uważnie.
- CO ? - zapytałem zdziwiony
- Lecisz na Lily. Nie jestem ślepy. Swoją drogą nie dziwię się. - powiedział siadając w na sofie, usiadłem obok.
- Ugh... No może i tak. - westchnąłem wlepiając wzrok w swoje dłonie. Nie lubiłem rozmawiać o swoich uczuciach.
- Ale tylko lecisz na nią, czy to coś poważniejszego ? - zapytał
- Nie wiem. Znam ją tylko jeden dzień, ale gdy ją widzę to tak inaczej się czuje, tak jakbym mógł zrobić wszystko, a gdy jest smutna, tak jak wczoraj gdy powiedzieliście o jakimś facecie to miałem ochotę ją przytulić i ochronić przed całym światem, a gdy się uśmiecha to czuję takie ciepło w środku, a gdy patrzę w jej oczy to nic innego się nie liczy. - powiedziałem podnosząc wzrok. Chłopak spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- No to ten... - zaczął i odchrząknął.
- Weź ją na spacer. Lubi takie klimaty. - usłyszałem za plecami. Gwałtownie się odwróciłem i zobaczyłem Leo. Wycierał ręce w jakiś ręcznik.
- Ale... - zacząłem, ale przerwał mi Leo.
- Póki jeszcze nie mam nic przeciwko waszemu związkowi. - powiedział, a Mike się zaśmiał.
- Aaaaaa !!! Mike ! - pisnęła Lily wbiegając do środka i przytuliła się do Leo.
- Co chcesz ? - zapytał Mike. Dziewczyna oderwała się od brata i spojrzała na przyjaciela.
- Ideał... No ideał ! - pisnęła. Spojrzeliśmy na nią nie rozumiejąc.
- Kuzyn Ally. Ideał. - powiedziała, a ja westchnąłem spuszczając wzrok.
- Eghmmm... Lily. Jak to ideał ? - zapytał Mike patrząc na mnie ze współczuciem.
- Świetnie tańczy, jeździ na desce, gra na gitarze, ma super grzywkę i brązowe oczy. Kurcze no ideał ! - pisnęła wesoło.
Byłem totalnym przeciwieństwem tego, którego opisywała. Nie umiałem jeździć na desce, nie miałem brązowych oczu i nie tańczyłem zbyt dobrze. Lily usiadła obok mnie.
- Coś nie tak Harry ? - zapytała miękko.
- Nie. Dzwonił do mnie menager. - skłamałem szybko. Co miałem jej powiedzieć ? Że ją kocham ?
- Pamiętaj, na mnie zawsze możesz liczyć Hazz. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Spojrzałem jej w oczy i zatonąłem w czekoladowych tęczówkach dziewczyny.
- Lily... - zaczął Leo, a ona odwróciła się.
- Tak... Wracam do domu. Wiem, miałam zmontować ten twój filmik. - westchnęła i wyszła.
- Nie martw się Harry. Ona jest nieprzewidywalna. Teraz mówi, że to ideał, a jutro powie, że nie chce go znać. - powiedział Leo siadając obok mnie.
- A jak powie, że to mnie nie chce znać ? - zapytałem nieco histerycznie
- Ej, uspokój się. Możemy cię nieco zbliżyć do jej ideału. - powiedział Mike. Spojrzałem na niego.
- Jak niby ? - zapytałem
- Ja nieźle tańczę, więc mogę ci pomóc, a Leo nauczy cię jeździć. - powiedział Michael.
Nie wiedziałem co o tym myśleć, z jednej strony chciałem to zrobić, chciałem zrobić wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę Lily, ale z drugiej strony mam tylko miesiąc.
- To bez sensu. Za miesiąc wracam do Londynu. - westchnąłem.
- Jakbyś zmienił zdanie mów śmiało. - powiedział Leo. Wstałem i poszedłem do mojego tymczasowego pokoju. Wziąłem laptopa i wszedłem na Twittera. W oczy rzuciło mi się hasło z trends "#PolishDirectionersNeed1DConcert" uśmiechnąłem się do siebie. Oni tak bardzo się starają. Mam wrażenie, że to właśnie Polska miała najwięcej akcji na TT, że to oni najbardziej się starają, ale nie mogą dostać tego koncertu. Wtedy weszła Lily. Usiadła obok mnie i spojrzała na mnie z bladym uśmiechem.
- Sorki, że przeszkadzam. Chciałam pogadać. - powiedziała spuszczając wzrok.
- Nie przeszkadzasz. - powiedziałem. Chciałem odłożyć laptopa, ale powstrzymała mnie. Spojrzała na ekran i uśmiechnęła się.
- Polish Directioners się starają.- powiedziała, a ja kiwnąłem głową.
- Potłumaczyć ci ich tweety ? - zapytała, zrobiłem jej miejsce na łóżku, tak aby mogła się położyć obok mnie, co zrobiła i kliknąłem na hasło.
- Znasz Polski ? - zapytałem nieco zdziwiony.
- Mieszkaliśmy tam trochę. - wyjaśniła.
- Potem opowiesz mi o sobie. - powiedziałem, a ona kiwnęła głową i zaczęła czytać.
- Po co się tak staramy, skoro i tak nie przyjadą. - przeczytała jeden tweet. - Czy tylko według mnie Harry jest ostatnio smutny ? - po kolejnym westchnąłem. Nie wiedziałem, że fanki to zauważą, a szczególnie te, które nie widzą mnie na żywo.
- Nie będę już tego czytać. - powiedziała i zamknęła laptopa.
- Co się stało ? - zapytałem
- Jak nie powiem ci tego teraz, to nie powiem wcale. - westchnęła, a ja położyłem się na boku odkładając laptopa na stolik nocny.
- Urodziłam się w Londynie. Spędziłam tam pierwsze cztery lata życia. Potem zmarła moja mama. Mam była Polką, a ojciec Amerykaninem. Tata nie dawał rady pracować i opiekować się mną i Leo, dlatego pojechaliśmy do Polski. Ojciec pracował w Londynie, ale często nas odwiedzał. Opiekowali się nami dziadkowie. Rodzice mojej mamy. Gdy skończyliśmy 10 lat ojciec zabrał nas z powrotem, dostał awans i mógł pracować w domu. Mieszkaliśmy tam przez ponad 6 lat, ale potem... to innym razem ci opowiem. Przeprowadziliśmy się do Tokio na pół roku, tam Leo trenował karate, był w tym całkiem dobry, ale znów się przeprowadziliśmy. Tym razem tutaj. Do rodziców mojego ojca. On mieszka teraz w Londynie, bo tam ma dobrą pracę. Mieliśmy jechać z nim, ale nie jestem jeszcze gotowa, by tam być. - powiedziała. Ciekawiło mnie co się stało, ale nie chciałem naciskać. Wiedziałem, że to musiało być dla niej trudne, a nie chciałem na niej wymuszać odpowiedzi.
- Jak ma na imię ten ideał ? - zmieniłem temat.
- Anthony. Ale chyba nie jest do końca idealny. - powiedziała lekko się uśmiechając.
- Dlaczego ? - zapytałem
- Przecież jego perfekcyjność jest aż dziwna. Może z charakterem ma coś nie tak. - westchnęła.
- Nie skreślaj go na starcie. - powiedziałem, ale zaraz pożałowałem swoich słów. Przecież ja ją do niego namawiam. Dziewczynę, którą kocham...
- Ale ja chyba nie chcę jego... - mruknęła patrząc mi w oczy, a ja się uśmiechnąłem. Do końca nie panując nad tym co robię przybliżyłem się do niej i musnąłem jej usta swoimi. Byłem przekonany, że mnie odtrąci, ale ona wręcz przeciwnie, przyciągnęła mnie do siebie bliżej. Pogłębiłem pocałunek, a ona odwzajemniała każdą pieszczotę, jej usta były wprost idealne, doskonale pasowały do moich. Nasz pocałunek był delikatny, czuły. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza.
- Przepraszam. - wyszeptała i wybiegła z mojego pokoju.
- Lily ! - krzyknąłem za nią, ale nie zareagowała.
- Idioto ! - warknąłem na siebie i opadłem na poduszkę. Nadal czułem smak jej warg.
Zachowałem się jak dupek... Znamy się tak krótko, a ja ją całuję. No ale ona odwzajemniła... Chciałem za nią pobiec, ale wiedziałem, że jest już daleko i nie mam szans jej znaleźć. Zostało mi tylko czekać... Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Zrozumiem, jeżeli Lily będzie wolała tego całego Anthony'ego. Ale niech nie przekreśla mnie. Chciałbym być gdzieś blisko, jeżeli nie jako chłopak, to jako przyjaciel...


_______________________________

Hej kochani. Miał być w poniedziałek, ale w weekend nie będę mogła pisać, więc dodam dziś, a następny w poniedziałek, lub wtorek :)
Jak widzicie historia się rozkręca :)
To z Edwardem musiałam tu napisać, bo kiedyś moi koledzy tak zrobili :D
Byłam na wakacjach u kuzyna i zrobiliśmy ognisko, a w nocy oni zaczęli piszczeć. A dzień wcześniej oglądaliśmy "zmierzch" Nie zapomnę tego :D

Jak wam mijają wakacje ? Byliście już gdzieś ? A może dopiero jedziecie ?


Jak myślicie, czy Hazz i Lily będą razem? A może dziewczyna jednak będzie z ideałem - Tony'm ?
Co mogło się stać w Londynie, że Lily nie jest gotowa tam wrócić ?

Jak macie jakieś pytania, to śmiało :D
Odpowiem ;)

Komentujcie :)
Im więcej komentarzy tym szybciej następny rozdział :)

To chyba na tyle :D


Mwahh ♥

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 2


 Po zapoznaniu się z domownikami syn Jackob'a - Michael zaprowadził mnie do tymczasowego pokoju. Chłopak był blondynem, miał dziecięce rysy i cały czas poprawiał grzywkę.
 Otworzył drzwi na piętrze i gestem nakazał, abym wszedł. W pokoju ściany miały kolor jasnej zieleni, w rogu stało łóżko, na przeciwko drzwi było okno, a pod nim biurko, po lewej stronie szafa i  jakiś regał. Na ciemnych panelach leżał mały puchaty dywan.
- To był kiedyś pokój mojej siostry. - powiedział spuszczając wzrok i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
 Ciężko opadłem na łóżko i wtuliłem twarz w białą poduszkę. Podróż była męcząca, więc nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
 
Stałem po środku sceny, wokół mnie kręcili się chłopcy i śpiewali jakąś piosenkę, ale ja kompletnie nie znałem tekstu. Nagle oni zamilkli i zaczęli się we mnie wpatrywać. Nie wiedziałem co mam zrobić, nie mogłem się ruszyć, ani nic powiedzieć. Byłem bezradny.
 Wszyscy zaczęli się śmiać, chłopcy, fani, nawet ekipa. Zostałem wyśmiany przez wszystkich. Jakimś dziwnym trafem udało mi się ruszyć i zbiegłem ze sceny. Nie mogłem znaleźć wyjścia z budynku. Błąkałem się po nim, a na korytarzach było pełno ludzi, którzy śmiali się ze mnie.
 Nagle zobaczyłem ją. Dziewczyna o ciemnych włosach i czekoladowych oczach ubrana w zwykłe szorty, białą bokserkę i koszulę w kratę wyciągnęła do mnie rękę. Bałem się do niej podejść. Nie chciałem zostać wyśmiany. Gdy już nasze dłonie prawie się zetknęły obudziłem się.

 Potrząsnąłem głową siadając na łóżku. Zerknąłem na ciuchy i podszedłem do walizki. Wyjąłem z niej jakieś szare spodnie dresowe i ciemną koszulkę. Odnalazłem łazienkę i wziąłem prysznic. Gdy zszedłem na dół zastałem tam Michael'a, Naomi - jego mamę i jakiegoś chłopaka.
- Dzień dobry. - przywitałem się.
- Ohh Harry. Siadaj. Zaraz zrobię ci śniadanie. - powiedziała kobieta.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. - szybko zaprzeczyłem. Nie chciałem, żeby pomyślała o mnie jak o rozpieszczonym bachorze. Moje protesty jednak nie pomogły i po dość długim monologu, że w kuchni rządzi Naomi zrezygnowałem. Zjadłem przygotowane kanapki i podziękowałem, co spotkało się z kolejnym monologiem, abym nie mówił per "Pani" tylko Naomi.
 Wszedłem do salonu, gdzie siedziała dwójka chłopaków i jakaś dziewczyna. Musiała dołączyć, gdy jadłem. Nie wiedziałem jak się zachować. Na szczęście Mike widząc moją niepewność wskazał na fotel. Usiadłem na nim.
- Bliźniaki poznajcie Harry'ego. Harry to Lily i Leo, wredne, małe gnomy. - powiedział, a ja się zaśmiałem. Ta dziewczyna była taka śliczna. Jej długie ciemne włosy kaskadami spadały na ramiona, a ciemne oczy błyszczały, na ustach gościł śliczny uśmiech. Chłopak miał ciemniejsze włosy, ale jego oczy były tego samego koloru co oczy dziewczyny.
- Miło mi was poznać. - powiedziałem nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Nam też. - powiedział chłopak.
- Zamierzamy obejrzeć po raz 24728352095293759823 Dom woskowych ciał. Piszesz się ? - zapytał Mike. Kiwnąłem głową na tak. Nie lubiłem horrorów, ale myśl, że dziewczyna będzie obok i będę mógł na nią patrzeć dziwnie mnie podbudowała. Leo wstał i zasłonił rolety, a Mike puścił film.
 Gdy film się rozkręcił dało się słyszeć tylko nasze komentarze i głośne śmiechy. Zawsze gdy z chłopakami oglądaliśmy film panowała zupełna cisza, a tutaj było zupełnie inaczej, tutaj każda scena była przez nich komentowana, a z czasem ja też się włączyłem.
- Patrz ! Ma w sobie taki pręt czy kołek, nie wiem... Ale w każdym razie o co to za film !? Ludzie łamią sobie wystającą część pręta czy kołka z ciała i idą dalej ? Hahaha !!! - dziewczyna wybuchła śmiechem, a my z nią. Byłą łudząco podobna, do tej z mojego snu. Te oczy, włosy i uśmiech.
 Kilka minut później w pomieszczeniu znów rozbrzmiał nasz śmiech. Po filmie, który zamiast horrorem okazał się być komedią ja i Mike poszliśmy się przebrać, bo Leo miał nam coś pokazać. Założyłem szorty i jakąś białą koszulkę i wyszedłem z pokoju. Przed wyjściem założyłem moje trampki i znalazłem się na dworze. Wszyscy już byli.
 Zdziwiłem się, gdy znaleźliśmy się w jakiejś starej fabryce, ale jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że tam była rampa. Leo wziął deskorolkę z jakiejś szafy i wszedł na rampę.
- Leo, jak się zabijesz, to cię zabiję! - zawołała dziewczyna, a ja się zaśmiałem, podobnie jak Leo i Mike
- Nie patrzę. - pisnęła i wtuliła się w mój tors. Zaśmiałem się i objąłem ją. Serce zaczęło mi szybciej bić, a na usta wpłynął uśmiech. Leo zrobił kilka sztuczek, które nie powiem, zrobiły na mnie wrażenie.
- Jeździsz ? - zapytał mnie schodząc.
- Nie. Raczej wolę śpiewać. - odpowiedziałem, a on się zaśmiał.
- Może chcesz spróbować ? - zapytał
- Nie wiem. - odpowiedziałem szczerze.
 Po długich namowach jednak wziąłem deskorolkę do ręki. Z początku szło mi całkiem dobrze, ale potem... Mało nie zabiłem Lily, Mike'a i Leo. Wszystko skończyło się bolesnym upadkiem i oczywiście śmiechem. Takim sposobem, to ja nigdy nie zaimponuję Lily...
- To chyba nie był dobry pomysł. - wykrztusił przez śmiech Leo, a ja przytaknąłem.
- Nigdy więcej nie dawajcie mi tego do ręki. - powiedziałem po chwili podnosząc się, a oni się zaśmiali.
- O to się nie bój. - powiedział Mike i wyszliśmy z budynku.
- Co właściwie tu robisz ? - zapytał Leo
- Odpoczywam. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Będziesz chciał pogadać, to wal śmiało. - powiedziała Lily i uśmiechnęła się o mnie ciepło.
- Zapamiętam. - powiedziałem.
 Znamy się dopiero kilka godzin, a oni są dla mnie milsi niż chłopaki z zespołu, z którymi znam się 3 lata. Dawno nie bawiłem się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Przyzwyczaiłem się do samotności i zapomniałem jak miło może być z przyjaciółmi.
 Zdecydowanie ten miesiąc będzie najlepszym w moim życiu, bez względu na to co się stanie nic nie może być gorsze od słuchania wyrzutów chłopaków.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Paul... Przełknąłem głośno ślinę i z lekkim wahaniem przyłożyłem telefon do ucha uprzednio akceptując połączenie.
- Styles, dla mediów jesteś z rodziną, więc masz siedzieć cicho i nie zrobić nic głupiego. - powiedział na dzień dobry.
- Dobrze. - odpowiedziałem potulnie, kłótnie nie miały sensu i tak zawsze wygrywał.
- Pamiętaj, że jeden twój błąd i ucierpi cały zespół. - powiedział i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i z głośnym westchnieniem wróciłem do reszty.
- Idźcie przygotować ognisko chłopaki. - powiedziała Lily, a Leo i Mike poszli do lasu. Spojrzałem na nią pytająco.
- Wygadaj się. Dobrze ci to zrobi. Nie martw się. To zostanie między nami. - powiedziała.
 Z jednej strony chciałem się komuś wygadać, ale z drugiej bałem się, że trafi to do Internetu. Jednak chęć spędzenia chwil z tą uroczą dziewczyną wygrała i po chwili szedłem za nią na jakiś pagórek. Usiadła na trawie opierając się plecami o rosnące tam drzewo, a ja zająłem miejsce obok.
- Dlaczego tutaj ? - zapytała po chwili ciszy, nie zrozumiałem jej pytania, więc tylko spojrzałem na nią pytająco.
- Dlaczego tutaj przyjechałeś ? - poprawiła się, a ja westchnąłem.
- Miejsce wybrał menager. - odpowiedziałem cicho.
- Jak długo to trwa ? Ile czasu tobą pomiatają Harry ? - zapytała patrząc na mnie. Odwzajemniłem spojrzenie i na chwilę utonąłem w jej głębokich czekoladowych tęczówkach.
- Praktycznie od początku. Jestem najmłodszy w zespole, więc najłatwiej było mnie podporządkować, a potem to już zostało na porządku dziennym. Od czasów X-Factor nie ma już prawdziwego Harry'ego, jest tylko ten wykreowany przez Modest zadufany w sobie dupek bez uczuć. - powiedziałem spuszczając wzrok.
- Nie Harry. Nie jesteś dupkiem bez uczuć, bynajmniej nie teraz. Nie znam cię długo, ale widzę, że to cię męczy, że ci z tym ciężko, ale masz przecież kumpli z zespołu. Wspierają cię prawda ? - zapytała.
- Tu właśnie jest kolejny problem Lily. Życie w One Direction wcale nie jest takie kolorowe jak wszyscy myślą. Od dłuższego czasu nie możemy się dogadać. Z Zayn'em jeszcze raz na jakiś czas zamienię słowo, ale nie z resztą. Najgorzej jest z Lou, on mnie nienawidzi, ale ja nie wiem za co. Robię wszystko co mi każą, żeby im nie zaszkodzić. Umawiam się z wybranymi przez nich laskami, chodzę do wybranych przez nich klubów, ale to i tak nie to czego oczekują chłopcy. To za mało. Oni uważają, że skoro jestem najmłodszy to taka moja rola w zespole - być popychadłem menagera. Wiesz, że tylko ja przez to przechodzę, tylko mnie kontrolują ? Chłopcy mogą robić co chcą. Ja nie mogę nawet mamy odwiedzić bez zgody Paul'a. To jest najgorsze. Mama nie wie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Nie chciałem jej martwić. - powiedziałem, a z każdym słowem czułem się coraz gorzej. Z jednej strony było mi lżej, bo mogłem się komuś wygadać, a z drugiej docierał do mnie fakt, że jestem beznadziejny.
- Chodź. Przytul się. - powiedziała Lily i wyciągnęła ręce. Przytuliłem się do niej. Była taka krucha w moich ramionach. Taka mała i bezbronna.
 Po kilku minutach odsunęła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Mogę się wypowiedzieć ? - zapytała niepewnie. Kiwnąłem głową na znak, żeby mówiła.
- Reszta One Direction to zwykli idioci. Nie wiedzą co tracą nie odzywając się do ciebie. Jesteś super chłopakiem Harry i zgodzi się ze mną wiele osób. A co do drugiej sprawy. Harry masz 19 lat, może czas pomyśleć o sobie ? Nie, że nakłaniam cię do złego, ale zastanów się. Czy oni zrobili coś, żeby pomóc tobie ? - przerwała na chwilę, ale nie słysząc ode mnie żadnego słowa kontynuowała - No właśnie, tak myślałam. Musisz pomyśleć o sobie. Zastanowić się, czego chcesz od życia zanim będzie za późno. Kiedy ostatnio byłeś z jakąś dziewczyną z własnej woli ? - zapytała
- Przed X-F. - odpowiedziałem
- Znajdź sobie kogoś kogo ty będziesz chciał, a nie kogo wybierze ci menager. Postaw się im. Nie możesz pozwolić na to, żeby kierowali twoim życiem w takim stopniu. Rozumiem kalendarz zaplanowany i tak dalej, ale nie wyjazdy do domu, czy dziewczyny. Harry to twoje życie, a nie ich. Nie pozwól go sobie spieprzyć, tak jak zrobiłam to ja. Ja pozwoliłam, żeby ktoś kierował moim życiem i źle na tym wyszłam. - powiedziała i pokazała mi nadgarstek. Były na nim ledwo widoczne ślady cięć. Spojrzałem na nią zdziwiony i nieco oszołomiony.
- Następnym razem pogadamy o mnie. Teraz już chodźmy. - powiedziała wstając.





___________________________
Miał być jutro, ale wyrobiłam się wcześniej i postanowiłam wam dodać :)
Wszystko się powoli rozkręca.
Jak pewnie zauważyliście w zakładce "Bohaterowie" pojawiły się nowe postacie (Michael, Leo i Anthony)
Co do Harry'ego, to nie nastawiajcie się na zbyt wiele szczęścia w tym opowiadaniu. No chyba, że mój pomysł na nie ulegnie zmianie, co jest możliwe.
Następny rozdział w poniedziałek, no chyba, że się wyrobię wcześniej to w niedzielę.
Jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie w komentarzach lub na TT - odpowiem.
No to chyba na tyle :)

Kocham Was ♥

Mwahh <3