- Styles, gdzie ty jesteś ? - usłyszałem głos Paula.
- W hotelu. Śpię. - odpowiedziałem.
- Wracaj do domu i to natychmiast ! Mamy do pogadania ! - krzyknął do słuchawki.
- Wrócę... Po swoje rzeczy. - powiedziałem i się rozłączyłem.
Nie obchodziło mnie co sądzi o tym wszystkim Paul, ludzie z Modest, czy chłopaki. Ja byłem szczęśliwy i to było dla mnie ważne. Dzięki Lily zacząłem myśleć też o sobie, wreszcie zrozumiałem, że nie mogę być wiecznie kukiełką menagera.
Lily dała mi siłę, żeby to zrobić. Mam dla kogo walczyć z Modestem. Wiem, że dzieki niej będzie lepiej i jeżeli oni tego nie zrozumieją, to będę musiał odejść z zespołu.
Po dwóch godzinach wyszedłem z hotelu w stronę centrum, gdzie miałem zamiar obejrzeć mieszkanie, które znalazłem w internecie. Mężczyzna, który je sprzedawał miał około 27 lat i wyjeżdżał gdzieś za granicę.
Znajdowało się na 10, czyli ostatnim piętrze budynku i było dość duże, miało dwie sypialnie, łazienkę, kuchnię i salon. Idealnie. Cena była troszkę wygórowana, ale w sytuacji w jakieś się znajdowałem każda cena była dobra. Kolejnym plusem było to, że mieszkanie jest umeblowane więc wystarczy tu tylko przywieźć rzeczy i można mieszkać. Postanowiłem jednak jeszcze trochę się rozejrzeć zanim zdecyduję się je kupić.
Nadszedł czas na wizytę w moim starym domu. Niespiesznie ruszyłem w tamtym kierunku nawet nie fatygując się o łapanie taxi. Dopiero po jakiejś godzinie dotarłem pod dom. Tak jak myślałem pod bramą stali paparazzi. Przecisnąłem się między nimi totalnie ignorując ich pytania i błysk fleszy.
Przekroczyłem próg i skierowałem się prosto na schody prowadzące na górę. Zatrzymał mnie jednak głos Liama.
- Harry ! Chodź tu na chwilę ! - zawołał. Wróciłem do salonu i usiadłem w fotelu patrząc wyczekująco na chłopaków.
- Nie podoba nam się twój wybór. - powiedział Niall.
- I nie musi. Mi się podoba i to się liczy. - prychnąłem.
- Styles. Myślałeś może o zespole ? Jak to się na nas odbije? - zapytał Louis
- Nie. A wiesz dlaczego ? Bo chociaż raz w życiu pomyślałem o sobie ! Raz w życiu nie stawiałem was przed sobą, raz w życiu chcę być szczęśliwy i nie zniszczycie tego. Nie pozwolę wam na to. - syknąłem.
Gwałtownie podniosłem się ze skórzanego fotela i skierowałem się na górę. Tym razem nie zatrzymywali mnie. Wszedłem do mojego pokoju i wyciągnąłem walizkę, do której zacząłem pakować wszystko. Począwszy od ciuchów, przez pamiątki a na ulubionych płytach kończąc. Gdy wszystko było już zapakowane zacząłem znosić kartony i walizki do samochodu. Okazało się, że wszystko udało mi się na raz upchnąć w aucie.
Klucze sobie zostawiłem. Może jeszcze mi się przydadzą. W kuchni wlałem sobie soku do szklanki i wróciłem do salonu. Siedział tam sam Niall. Oglądał jakiś mecz i nawet nie zwrócił uwagi na to, że do niego dołączyłem. W takich właśnie momentach wiedziałem, że podjąłem słuszną decyzję.
- Wyprowadzasz się ? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
- Tak. - odpowiedziałem i wziąłem łyk soku ze szklanki.
- Masz już mieszkanie ? - zapytał spoglądając na mnie kątem oka.
- Jeszcze nie. Rozglądam się za nim. - odpowiedziałem.
- Za tydzień gramy koncert. - powiedział.
- Wiem Niall. Będę. - odpowiedziałem wstając.
- Na mnie już pora. Umówiłem się z dziewczyną. - powiedziałem i wyszedłem. Autem pojechałem prosto pod dom Lily. Dobrze, że pudła i walizka były w bagażniku, bo inaczej wszystko byłoby w gazetach, a póki nie mam mieszkania nie chcę sprowadzać na siebie jeszcze więcej uwagi.
Drzwi otworzyła mi moja dziewczyna z szerokim uśmiechem i po słodkim buziaku na powitanie zaprowadziła mnie do salonu, w którym już siedzieli Nathan, Max i Leo oglądając jakiś mecz.
- Siema Harry ! - powiedzieli równo.
- Cześć. - odpowiedziałem.
- My idziemy do mnie. Jakby coś, to nie włazić bez pukania. - powiedziała Lily i pociągnęła mnie za rękę na schody. Jej pokój był na końcu korytarza i niewiele różnił się od jej pokoju w USA.
- Wczoraj nawet nie było okazji spokojnie pogadać. - powiedziała siadając na łóżku. Zająłem miejsce obok niej.
- Masz rację. - przyznałem, a ona się uśmiechnęła.
- I jak po powrocie ? Wiesz o co mi chodzi. - mruknęła.
- Myślałem, że będzie gorzej. Teraz szukam sobie jakiegoś mieszkania. - powiedziałem.
- Głupio mi strasznie, że przeze mnie nie mieszkasz z nimi i ogólnie tyle kłopotów. - powiedziała bawiąc się nerwowo palcami.
- Lily... Nie myśl o tym w ten sposób. Jestem teraz szczęśliwy i wiem czego chcę od życia, a oni tego nie rozumieją. - powiedziałem ściskając jej dłoń.
- Ale mi i tak głupio, bo gdyby nie ja, to nadal mieszkalibyście razem. - powiedziała
- Skarbie... Gdyby nie ty to nigdy nie postawiłbym się menagerowi, zawsze byłbym ich marionetką, z którą mogliby zrobić co tylko by chcieli. Dzięki tobie zrozumiałem, że nie mogę tak żyć. - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie, aby przytulić mocno. Wtuliła się we mnie nic nie odpowiadając.
- Idziemy na jakiś spacer ? - zapytałem, a ona zerknęła na mnie z lekkim wahaniem.
- Ale... dziennikarze. - bąknęła.
- Lily... Nie możemy ograniczać się ze względu na nich. Nic się nie zmieni, nadal będziemy wychodzić we dwójkę na spacery tak jak w USA. - powiedziałem.
- Przebiorę się tylko. - uśmiechnęła się i z szafy wyjęła jakieś szorty i koszulkę, a potem zniknęła za jakimiś drzwiami, jak się domyślam łazienki.
- Siema, jest Lily ? - zapytał Leo zaglądając do pokoju.
- Przebiera się, a coś się stało ?
- Nie, tylko chciałem ją o coś zapytać. Wychodzicie gdzieś ? - zapytał siadając obok mnie na łóżku dziewczyny.
- Tak. Na spacer. - odpowiedziałem.
- Chroń ją Hazz. - poklepał mnie po plecach i w tym momencie dołączyła do nas Lily.
- Lils, możesz na chwilę ? - zwrócił się do siostry i wyszli z pokoju.
Rozejrzałem się po pokoju i w oczy rzuciło mi się zdjecie. Nie widziałem go wcześniej. Była na nim moja Lily, Leo i Mike. Wyglądała zupełnie inaczej, była blada, strasznie chuda i jakaś taka... przygnębiona, smutna. To nie była moja Lily.
Wziąłem ramkę w dłonie i przyjrzałem się lepiej. Cała trójka zupełnie się różniła i nie chodzi mi o to, że na zdjęciu byli młodsi. Wzrok Leo na zdjęciu przepełniony był troską, strachem, miłością. Swoje ramię ciasno oplótł o chude ramię Lily. Mike podobnie jak Leo był lekko przygaszony. Najgorzej wyglądała Lily, sińce pod oczami, blada skóra, pusty wzrok i do tego dochodziło to, że na zdjęciu była niewyobrażalnie chuda...
- Co tam ogl... - Lily urwała w połowie zdania wpatrując się w fotografię, którą trzymałem w dłoniach.
- To było zaraz po wyjeździe do USA. Chodź na ten spacer to pogadamy. - powiedziała.
Chwyciłem jej dłoń w swoją i wyszliśmy. Było ciepło jak na Londyn. W parku było sporo ludzi, ale nie przeszkadzało mi to. Lily była obok i nikt inny nie miał znaczenia, mogliby nam robić tysiące zdjęć, mogliby robić wszystko, a ja i tak patrzyłbym na nią, chociażby nawet obok była parada gołych kobiet.
Lily uśmiechnęła się do mnie i wtuliła w mój bok, objąłem ją ramieniem i mocniej do siebie przytuliłem. Miałem to co najważniejsze, miałem kogoś na kogo czekałem całe swoje życie.
- You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I - zanuciłem jej do ucha, a ona zerknęła na mnie i cmoknęła mnie w policzek.
- You and I Hazz. You and I. - szepnęła.
Dla takich momentów warto żyć. Ona jest tą jedyną. Skąd to wiem ? Takie rzeczy się czuje. Dla mnie jest najważniejsza.
- Jestem głodna. - mruknęła przerywając moje rozmyślenia o niej jako tej jedynej.
- To chodź, idziemy do tej knajpki. - powiedziałem wskazując najbliższą knajpę. Dziewczyna uśmiechnęła się i powolnym krokiem ruszyliśmy w jej stronę, ale gdy już byliśmy przy drzwiach dopadł do nas tłum moich fanek.
- Idę do środka. - zakomunikowała Lily i zniknęła za drzwiami do lokalu.
Podpisywałem, podpisywałem, podpisywałem i dla odmiany podpisywałem... Po około 50 zdjęciach, 70 autografach i sam nie wiem czym jeszcze wreszcie odeszły, a ja wszedłem do środka. Lily siedziała znudzona przy jednym ze stolików, przed nią stał talerz już do połowy opróżniony.
- Przepraszam, że tak długo. - powiedziałem siadając obok niej. Zerknęła na mnie i lekko się uśmiechnęła.
- Nic się nie stało. Rozumiem Hazz. To twoja praca, a one cię kochają. Żebyś widział ten błysk w ich oczach. Ja mam cię codziennie, a właśnie spełniły się ich marzenia. - powiedziała.
- Jesteś taka wyjątkowa Lily. - powiedziałem, a ona się zaśmiała.
- Cieszę się, że tak myślisz Hazz. - powiedziała i zerknęła mi w oczy. - Kocham Cię. - dodała.
- A ja kocham Ciebie Lily. - odpowiedziałem
__________________
Wiem, że rozdział krótki i beznadziejny i ogólnie straszny, ale nie chciałam was znów zostawiać bez rozdziału.
Miałam straszny zapiernicz w szkole i dużo prac domowych, praktycznie nie miałam czasu, żeby w spokoju napić się gorącej czekolady, co dopiero pisać rozdział, ale poprawię się.
Do końca tygodnia dodam jeszcze jeden rozdział i będzie dłuższy. Obiecuję.
Rozdział dedykuję mojemu kochanemu, LouLou <3
Gdyby nie ty to zapewne ten blog byłby totalną klapą, a ja dodawałabym raz na miesiąc jak nie rzadziej <3
Domiś kocham cię wariatko <3
Jeżeli wchodzicie na mój Ask to wiecie o co chodzi xD
Serdecznie was zapraszam do zadawania mi pytań :*
Możecie też mnie znaleźć na FB lub TT <3
O FB pytajcie na Ask xD
Dobra.
Macie jeszcze zdjęcie, w którym się zakochałam <3
Kocham was <3
Mwahh ♥
Paula ♪
Mój Haroldzie kocham Cię bardzo, bardzo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJesteś moim ukochanym Harrym <3
Rozdział jest wspaniały i wcale nie krótki.
Nie wiedziałam, że tyle mi zawdzięczasz. Ale na pewno, beze mnie ten blog byłby również wspaniały.
Jeszcze raz powtórzę, że bardzo Cię kocham.
Jestem LouLou i podoba mi się to :**
zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com
Dominika.
Genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńHarry- skdjfjd *-*
Słodziak :)
Spacerek..aww :D
No nic.. czekam na next'a :)
Wesołych Świąt ♥
Kocham ♥
Przepraszam, że wcześnij nie komentowałam, ale nie mam zbytnio czasu wolnego, więc rozumiesz.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Czekam na next :)
Życzę Ci wesołych świąt, dużo prezentów pod chionką, cudownych chwil z bliskimi i żeby spełniły Ci się wszystko co sobie wymarzysz.
Zapraszam do siebie, jeszcze dzisiaj pojawi się nowy rozdział :D
Super rozdział
OdpowiedzUsuńDobrze, że im się postawił.
Wredni, wcale nie zwracają na Harry'ego uwagi.
Czekam na next
Wesołych Świąt
Zapraszam jeszcze tu: http://bol-powoduje-zmiany.blogspot.com/
ale super kiedy next<3?
OdpowiedzUsuńAuć...trochę mnie nie było :/
OdpowiedzUsuńI bardzo , bardzo tego żałuje ;c
Mam nadzieję , że się nie gniewasz :)))
A co do rozdziału to jest taki , taki gdfhsghsgdhsg *.*
Megaaaaaaaaaa :D <3
Hazz *-----*
Słodkoooo :333333
Czekam na next'a ;DDDD